Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Generał Czaban odchodzi z wojska

Treść

"Oświadczam, że w dniu dzisiejszym podjąłem decyzję o wypowiedzeniu stosunku zawodowej służby wojskowej" - tak gen. dyw. pil. Anatol Czaban, asystent szefa Sztabu Generalnego ds. Sił Powietrznych, a wcześniej szef Szkolenia Sił Powietrznych, rozstaje się z armią. Wraz z dwoma innymi generałami został w ubiegłym tygodniu zdymisjonowany i przeniesiony do rezerwy kadrowej. Była to reakcja nowo mianowanego ministra obrony narodowej na raport komisji Jerzego Millera. - Twierdzenie, że odpowiadam, i to bezpośrednio, za szkolenie lotnicze w jednostkach wojskowych, w tym w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego, jest bezpodstawne - zaznacza Czaban.
Czarę goryczy przelała ubiegłotygodniowa dymisja. Generał Anatol Czaban uważa, że nie ma szans się bronić, m.in. dlatego, że wykaz jego obowiązków szczegółowych znajduje się w dokumencie niejawnym. "Ocenę mojej ponadtrzydziestotrzyletniej służby na wszystkich stanowiskach służbowych pozostawiam ludziom, z którymi pracowałem, i moim przełożonym. W ciągu całego jej okresu zawsze starałem się dawać z siebie wszystko i bronić dobrego imienia, honoru i godności Żołnierza Polskiego i Sił Powietrznych oraz godnie reprezentować Nasz Kraj we wszystkich miejscach na świecie, gdzie byłem. Wyszkoliłem wielu pilotów, z których do tej pory nikt nie zginął. Większość jest już "w cywilu"" - pisze gen. Czaban w wydanym wczoraj oświadczeniu.
Dowództwo Sił Powietrznych - tłumaczy żołnierzom - nie miało rozstrzygającego wpływu chociażby na finanse potrzebne do realizacji zadań nałożonych na rozformowywany właśnie specpułk. "Pracownikom 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego obiecywano nowe samoloty i śmigłowce, tworzono wizje wspaniałej przyszłości, a jednocześnie zlecano coraz więcej zadań; pracowaliście ciężko. To nie Dowództwo Sił Powietrznych je zlecało. Szczególnie w ostatnim roku zarażono Was wielką nadzieją, a stało się inaczej. Nie zawsze odpowiadaliśmy na Wasze prośby, bo nie zależało to od nas" - czytamy w oświadczeniu. Jak zaznacza gen. Czaban, szef Szkolenia Sił Powietrznych kieruje procesami szkolenia bojowego, taktyczno-specjalnego oraz ogólnowojskowego w Siłach Powietrznych i instytucjach wojskowego szkolnictwa zawodowego. Odpowiada za przygotowanie jednostek do działań w systemie obrony powietrznej i współpracę międzynarodową w tym zakresie, a także szereg innych przedsięwzięć związanych z obronnością. "Twierdzenia, że odpowiadam, i to bezpośrednio, za szkolenie lotnicze w jednostkach wojskowych, w tym w 36. SPLT, jest bezpodstawne" - akcentuje generał.
Raport komisji Jerzego Millera nie obciąża gen. Czabana. W części "Zalecenia profilaktyczne" skierowanej do szefa Szkolenia Sił Powietrznych dokument wskazuje jedynie na prowadzenie systematycznego szkolenia z medycyny lotniczej jako integralnej części szkolenia lotniczego dla personelu latającego Sił Zbrojnych RP.
Jak zauważa dr Grzegorz Kwaśniak, oficer rezerwy, były pracownik Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, ekspert w dziedzinie strategicznego zarządzania bezpieczeństwem narodowym, każdy dowódca jednostki działa w ramach stworzonych przez przełożonych. - Dowódca ponosi odpowiedzialność za swój pułk, za swoją brygadę, ale jego możliwości wpływu na to, co się tam dzieje, są bardzo ograniczone. Na przykład nie może prowadzić samodzielnej polityki kadrowej i finansowej. I ludzie, i pieniądze przychodzą z zewnątrz. Od dwudziestu lat tych pieniędzy na wojsko brakuje. Ale od żołnierzy i ich dowódców wymaga się dużo. I przeprowadza ciągłe kontrole, które - niestety - przeszkadzają i dezorganizują pracę, zamiast wyłapywać niedociągnięcia i przynosić efekty - mówi dr Kwaśniak.
Granice kompetencji
W swoim oświadczeniu gen. Anatol Czaban odniósł się także do zmanipulowania wywiadu, jakiego udzielił dla TVN24 na początku sierpnia br. - Wśród pytań dla TVN padło to, czy pisałem pisma do pana ministra Klicha. Wytłumaczyłem, że zgodnie z procedurami wojskowymi mogę pisać pisma do swoich bezpośrednich przełożonych oraz do osób, które w różnych instytucjach wojskowych pełnią podobną funkcję w hierarchii jak ja. I takowe pisma pisałem. Pisma przygotowywane przeze mnie osobiście, dyktowane lub opracowane przez innych oficerów i korygowane, a adresowane do instytucji nadrzędnych, zawsze podpisywał dowódca Sił Powietrznych - mówi. - W wywiadzie dla TVN wyłuszczyłem to wszystko dokładnie i stwierdziłem, że takich pism napisałem ponad dwieście. Tymczasem na antenie TVN po pytaniu do mnie, czy pisałem pisma do pana ministra Klicha, pojawiła się tylko końcówka mojej odpowiedzi - z pominięciem całości wyjaśnienia. Pada tylko ostateczna informacja, że takich pism napisałem ponad dwieście. Powstaje w ten sposób sytuacja, z której wynika, że kierowałem je do pana ministra Bogdana Klicha. To jest uczciwość dziennikarska? - pyta gen. Czaban.
Rozformowanie specpułku i dymisje oficerów odpowiedzialnych za szkolenie pilotów, w tym trzech generałów, to pierwsze decyzje ministra obrony Tomasza Siemoniaka, o których poinformowano na ubiegłotygodniowej wspólnej konferencji prasowej premiera Donalda Tuska i szefa MON. Wśród zdymisjonowanych był właśnie gen. Anatol Czaban, asystent szefa Sztabu Generalnego ds. Sił Powietrznych, a wcześniej szef Szkolenia Sił Powietrznych. Został przeniesiony do rezerwy kadrowej. Co istotne, generał o decyzji Siemoniaka dowiedział się z mediów.
- Odejście gen. Czabana z wojska jest efektem nieciekawej atmosfery, jaka tam panuje - zauważa Janusz Zemke (SLD), były wiceminister obrony narodowej. - Moim zdaniem, pojawi się jednak poważny problem tego typu, że kurczy się nam liczba pilotów w stopniu generała. Mam też informację, że decyzję o odejściu z wojska zamierza podjąć inna osoba zdymisjonowana przez ministra Siemoniaka, która o tej dymisji również dowiedziała się z paska telewizyjnego - dodaje Zemke. Nie chce jednak ujawnić, o kogo chodzi. Jak dowiedział się nieoficjalnie "Nasz Dziennik", z takim zamiarem nosi się gen. Zbigniew Galec, zastępca Dowódcy Operacyjnego Sił Zbrojnych.
Wojsko sterowane
Sztab Generalny Wojska Polskiego nie chce komentować decyzji generała. - Decyzja o odejściu ze służby i ta o wydaniu oświadczenia są decyzjami oficera, osoby, która nie jest w tym względzie związana jakimś regulaminem. Nie komentujemy tego - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" płk Andrzej Wiatrowski, rzecznik sztabu.
Formą odwołania generała zdegustowany jest były minister obrony Romuald Szeremietiew. - Generał Czaban zachował się tak, jak powinien zachować się człowiek, który został potraktowany w obrzydliwy sposób. Z tego, co wiem, pan generał wielokrotnie zwracał się do przełożonych z różnymi pismami, domagając się zwiększania puli środków na szkolenie. Nie można mu postawić zarzutu, że czegoś zaniedbał. A tak go właśnie potraktowano. Jestem zdziwiony tym, że na to, co zrobił obecny minister obrony narodowej, nie reaguje ani szef Sztabu Generalnego, ani dowódca Sił Powietrznych. Oficerowie i generałowie zostali potraktowani w sposób haniebny - komentuje Szeremietiew. - Wojskiem sterują ludzie, którzy nie mają o nim żadnego pojęcia. W wojsku obowiązuje pewien obyczaj - kiedy żołnierz żegna się z wojskiem, organizuje się uroczystość pożegnania z mundurem. A tu pan generał dowiaduje się z mediów, że został odwołany. Ręce opadają - dodaje.
Argumentację tę podziela gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych. - Taki sposób potraktowania oficerów świadczy o braku kultury w kierowaniu zarządzaniem. Kierowanie wojskiem ma swoje kanony. Najwidoczniej w tym wypadku ktoś o nich nie wiedział - mówi gen. Skrzypczak. Eksperci są zgodni: decyzja o likwidacji 36. SPLT była niewłaściwa. - Każde państwo powinno dysponować jednostką wojskową do reagowania w sytuacjach awaryjnych na całym świecie i do udzielania pomocy, na przykład pomocy humanitarnej. Pozbywanie się tego typu jednostki i liczenie w tym względzie wyłącznie na usługi cywilnych przewoźników nie jest ani rozsądne, ani bezpieczne. Ciekaw jestem, kto w sytuacjach awaryjnych będzie latać - załogi LOT? - pyta Marek Opioła (PiS) z sejmowej Komisji Obrony Narodowej. - W zarządzaniu kryzysowym, w sytuacjach awaryjnych najlepiej sprawdza się wojsko. Ktoś tego albo nie rozumie, albo patrzy bardzo doraźnie, by wywołać określony efekt propagandowy - dodaje dr Grzegorz Kwaśniak. - Jest dla mnie oczywiste, że celowo zrobiono kozła ofiarnego z pilotów 36. SPLT. To kontynuacja teorii, którą tuż po katastrofie wysnuła strona rosyjska: wszystkiemu winni są polscy piloci i polskie Siły Powietrzne - konkluduje Opioła.
Nominację na generała dywizji Anatol Czaban otrzymał 15 sierpnia 2009 r. z rąk prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Na stanowisko szefa Szkolenia Sił Powietrznych wyznaczył go minister obrony narodowej Aleksander Szczygło.
Anna Ambroziak

Niech krew wskaże miejsce zbrodni
Oświadczam, że w dniu dzisiejszym podjąłem decyzję o wypowiedzeniu stosunku zawodowej służby wojskowej. Ocenę mojej ponadtrzydziestotrzyletniej służby na wszystkich stanowiskach służbowych pozostawiam ludziom, z którymi pracowałem, i moim przełożonym. W ciągu całego jej okresu zawsze starałem się dawać z siebie wszystko i bronić dobrego imienia, honoru i godności Żołnierza Polskiego i Sił Powietrznych oraz godnie reprezentować Nasz Kraj we wszystkich miejscach na świecie, gdzie byłem. Wyszkoliłem wielu pilotów, z których do tej pory żaden nie zginął. Większość jest już "w cywilu".
Mój wywiad dla TVN24 w dniu 1 sierpnia 2011 r. miał być wyrazem dezaprobaty dla prezentowania w mediach twarzy ludzi wielkich, a już nieżyjących - jako odpowiedzialnych za zaniedbania mające wpływ na katastrofę pod Smoleńskiem. Nikt ich dzisiaj nie broni. Wykorzystano malutki urywek mojego wywiadu i urywki wypowiedzi. Nigdy nikogo o nic nie oskarżałem, a tym bardziej nie byłem nielojalny. Odpowiedzi na szereg istotnych pytań udzieliłem (...) w czasie wywiadu dla "Naszego Dziennika" w dniu 3 sierpnia 2011.
Nie mam szans się bronić
Chcę zakomunikować, że:
- szef szkolenia Sił Powietrznych, zgodnie ze "Szczegółowym zakresem obowiązków..." kieruje procesami szkolenia bojowego, taktyczno-specjalnego i ogólnowojskowego w Siłach Powietrznych i instytucjach wojskowego szkolnictwa zawodowego. Odpowiada za przygotowanie jednostek do działań w systemie obrony powietrznej i współpracę międzynarodową w tym zakresie oraz szereg innych przedsięwzięć związanych z obronnością. Twierdzenie, że odpowiadam, i to bezpośrednio, za szkolenie lotnicze w jednostkach wojskowych, w tym w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego, jest bezpodstawne. Nie mogę nawet pokazać moich obowiązków szczegółowych, bo są zawarte w dokumencie niejawnym. Nie mam żadnych szans się bronić.
Wbrew wygłaszanym opiniom odnośnie do niektórych faktów oświadczam, że:
- nigdy nie powiedziałem, że napisałem ponad dwieście pism do Pana Ministra Klicha, przy przesyłaniu korespondencji obowiązuje droga służbowa;
- nigdy nie powiedziałem, że szkolenie na symulatorach jest niepotrzebne;
- w przypadku braku symulatora jedyną metodą treningu, stosowaną również w innych państwach, jest metoda "pieszo latając" - z wykorzystaniem kabiny samolotu jako symulatora oraz innych pomocy, np. modelików samolotów, a czasami tylko wyobraźni. Wykorzystują to piloci z zespołów akrobacyjnych USA, Włoch, Francji czy Wielkiej Brytanii. Z zamkniętymi oczami pilot mówi, co robi na danej pozycji w określonych figurach;
- nie przeniesiono mnie na wyższe stanowisko służbowe do Sztabu Generalnego Wojska Polskiego;
- nie jest to stanowisko bardziej prestiżowe, wręcz przeciwnie - ze stanowiska o ogromnej odpowiedzialności w systemie obrony kraju przeszedłem na doradcę - urzędnika;
- nie byłem awansowany w czasie pracy w Sztabie Generalnym WP. Nominację na generała dywizji otrzymałem w dniu 15 sierpnia 2009 r. z rąk Prezydenta RP Pana Lecha Kaczyńskiego;
- na stanowisko szefa szkolenia wyznaczył mnie Pan Minister Aleksander Szczygło i zawsze będę szanować jego decyzję.
Czy prezentowane na te tematy nieprawdziwe informacje mógł ktoś wcześniej zdementować?
Obiecywano nowe samoloty
Wszystko, co się działo od 10 kwietnia 2010 r., jest straszne dla mnie, a szczególnie dla mojej rodziny.
Czułem wewnętrznie, że w części głównej Raportu Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, dotyczącej odpowiedzialności, nie znajdzie się moje stanowisko - i się nie znalazło. Jest wymienione tylko raz w jedynym zaleceniu, dotyczącym szkolenia personelu w Wojskowym Instytucie Medycyny Lotniczej (WIML). Instrukcję opracowaliśmy i wdrożyliśmy, zalecenie można więc uznać za zrealizowane pod warunkiem posiadania na ten cel środków finansowych.
Ludzie pytają, jak się czuję. Odpowiadam: fatalnie - tak jakbym został w ciemnym przejściu podziemnym wrzucony do szczeliny, zasypany kamieniami i jedynym moim pragnieniem jest, aby krew wypłynęła na powierzchnię i wskazała miejsce zbrodni.
Chciałem bronić dobrego imienia żołnierzy 36. pułku. Po katastrofie nikt oprócz mnie nie chciał się za bardzo wypowiadać. Może nie zawsze przekazałem w pełni wiarygodne informacje, bazowałem na otrzymywanych materiałach, często przygotowywanych w pośpiechu. Za to przepraszam.
Pracownikom 36. SPLT obiecywano nowe samoloty i śmigłowce, tworzono wizje wspaniałej przyszłości, a jednocześnie zlecano coraz więcej zadań; pracowaliście ciężko. To nie Dowództwo Sił Powietrznych je zlecało. Szczególnie w ostatnim roku zarażono Was wielką nadzieją, a stało się inaczej. Nie zawsze odpowiedzieliśmy na Wasze prośby, bo nie zależało to od nas.
Przepraszam moją rodzinę za to, że przez te wszystkie lata byłem z Wami mniej niż "połowę". Dziękuję mojej żonie za samotne wychowanie dzieci na godnych obywateli Rzeczypospolitej.
Dziękuję serdecznie żołnierzom i pracownikom, z którymi we wszystkich miejscach pracowałem, oraz mieszkańcom, z którymi mieliśmy zawsze wspaniałe relacje i mogłem być dumny z ich obywatelskich postaw.
Gen. dyw. pil. Anatol Czaban

Warszawa, 10.08.2011 r.
Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.
Nasz Dziennik 2011-08-11

Autor: jc