Gala K-1 w Nowym Targu
Treść
Niskie kopnięcia Pochodzący z Rabki-Zdroju 28-letni kick bokser Łukasz Jarosz w wielkim stylu zwyciężył w europejskich eliminacjach do mistrzostw świata formuły K-1, które odbyły się w Nowym Targu. Blisko tysięczna widownia zgromadzona w Miejskiej Hali Lodowej była świadkiem niezapomnianego wydarzenia. Do stolicy Podhala zawitała bowiem ósemka czołowych zawodników z Europy specjalizujących się w tej właśnie odmianie sztuki walki. Prestiżu rywalizacji dodawała też główna nagroda dla zwycięzcy, którą był czek na 30 tys. euro. Była to pierwsza tego typu impreza organizowana w naszym kraju. Gala rozpoczęła się od pozaeliminacyjnej walki otwarcia, w której Piotr Lepich z Katowic zwyciężył przez techniczny nokaut w 10 sekundzie II rundy z Radislavem Talarcikiem z Austrii. W kolejnym starciu zmierzyli się Goran Vidakovic (Serbia) oraz Senad Hadcic (Bośnia i Hercegowina). To była walka rezerwowa, której zwycięzca zastępował w razie odniesienia kontuzji któregoś z ośmiu uczestników eliminacji. Ostatecznie przez wskazanie sędziów zwyciężył Hadcic. Innego zdania była publiczność, która werdykt sędziowski skwitowała gwizdami, bowiem, ich zdaniem, zwycięstwo należało się walczącemu bardziej widowiskowo i technicznie zawodnikowi z Serbii. Po tym starciu rozpoczął się turniej główny. Czas trwania każdej z walk to 3 rundy po 3 minuty. Już pierwszy eliminacyjny pojedynek rozgrzał publiczność do czerwoności. Czech Roman Kleibl stoczył pasjonujący bój z Marcinem Różalskim z Płocka. Przez dwie rundy dosyć niespodziewanie inicjatywa należała do Kleibla. Na początku trzeciej odsłony Różalski został nawet wyliczony przez sędziego. Wydawało się, że zwycięstwo Czecha jest już przesądzone. Tymczasem kilkanaście sekund przed końcem po potężnym sierpowym Polaka Kleibl padł na deski i było po walce. W kolejnych pojedynkach Siergiej Gur (w ostatniej chwili zastąpił Dżamala Kasumova) pokonał jednogłośnie na punkty Tibora Nagya (Węgry), a Ukrainiec Igor Kukurudzyka w taki sam sposób zwyciężył z Turkiem Yahya Gulayem. Starcia I rundy kończyła potyczka Łukasza Jarosza z Czechem Danielem "Doktorem" Waciakowskim. To był jednostronny pojedynek. Rywal rabczanina w ciągu pierwszych 60 sekund trzy razy leżał na deskach. Za trzecim razem sędzia zgodnie z regulaminem zakończył pojedynek i Polak w doskonałym stylu zapewnił sobie wejście do półfinału. W nim Jarosz zmierzył się z Kukurudzykowem i aby zwyciężyć, potrzebował zaledwie... 13 sekund! Po mocnym niskim kopnięciu Ukrainiec nie był już w stanie kontynuować walki. Drugim finalistą został Różalski, który po kolejnej morderczej potyczce po tzw. ekstrarundzie pokonał Gura. W finale doszło więc do długo oczekiwanego starcia dwóch obecnie najlepszych Polskich kickbokserów. Spodziewano się pasjonującego trzyrundowego pojedynku, a tymczasem mocno poobijany podczas wcześniejszych walk Marcin Różalski był tylko tłem dla doskonale dysponowanego Jarosza. Podhalanin zakończył pojedynek w 1 min i 30 sekundzie II rundy, kiedy po serii kopnięć Różalski nie był już w stanie dalej walczyć. - Bardzo się cieszę, że udało mi się zwyciężyć w tak mocno obsadzonym turnieju - mówił chwilę po finałowym pojedynku Jarosz. - Zmieniłem troszkę styl przygotowań, skupiłem się na elementach bokserskich, a także zwiększeniu siły moich kopnięć. To przyniosło efekt, bo właśnie low kick okazał się moją najsilniejszą bronią. Marzyłem, aby w finale spotkać się z Marcinem. To doskonały zawodnik. Wygrane pieniądze przeznaczę na wykończenie domu, który stoi jak na razie w stanie surowym. Radości ze zwycięstwa Jarosza nie krył jego promotor, a także główny organizator gali Austriak Jano Kirschbaum. - Łukasz był dzisiaj zdecydowanie najlepszy - mówił Kirschbaum. - Widać było, że doskonale czuł się przed swoją publicznością. Walczył wyśmienicie. Nareszcie też doszło do konfrontacji Łukasza z Marcinem Różalskim. Do tej pory nie wiadomo było, który z nich jest lepszy, oboje mają do siebie spory respekt i wzajemnie się szanują. Wygrał Łukasz i tym samym udowodnił, że to on jest najlepszy w Polsce. Czy kontuzja Różalskiego miała jakiś wpływ na przebieg finałowego starcia? Nie sądzę. Łukasz był na tyle mocny, że pokonać go byłoby wielką sztuką. Oprócz walk finałowych odbyły się także dwie superwalki, w których widzieliśmy dwóch przedstawicieli klubu Octagon Nowy Targ: Michała Bydłonia oraz Patryka Storca. Pierwszy z nich o tym, że będzie walczył podczas sobotniej gali, dowiedział się dzień wcześniej. Mimo to w pojedynku z Ukraińcem Vitalijem Kanchuchowem pokazał się z doskonałej strony, przegrywając dopiero przez wskazanie sędziów. Jeszcze lepiej zaprezentował się nowotarżanin Patryk Storc, który jednogłośnie na punkty rozprawił się ze Słowakiem Janem Mazurem. MACIEJ ZUBEK, "Dziennik Polski" 2007-06-12
Autor: ea