Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Funduszu, dołóż 50 złotych

Treść

Aż 40 proc. stacji dializ w Polsce nie podpisało dotąd kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia na ten rok. Stacje domagają się wyższej wyceny usług, czyli 450 zł za jedną dializę. NFZ proponuje o 50 zł mniej. Możliwe, że stacje są w zmowie cenowej, aby wymusić na NFZ podwyżkę wyceny dializ. - W ubiegłym roku kontrakty były na poziomie trochę niższym niż 400 zł i wtedy jakoś nie było protestów tych stacji dializ. To jest dość typowy schemat działania: "jak jestem duży, to jestem silny i na tym, który ma płacić, wymuszam cenę". To jest swoisty szantaż dla płatnika, a pacjent jest zakładnikiem, a to jest już niebezpieczne - ocenia w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" poseł Bolesław Piecha (PiS), przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia.

Istotą sporu są pieniądze. Izba gospodarcza, która zrzesza placówki świadczące usługi dializ, przedstawiła wcześniej dane wskazujące na to, że koszt jednej dializy powinien wynosić 450 zł od pacjenta. NFZ stwierdził, że są to dane mało wiarygodne i zaproponował podpisanie umów na swoich warunkach na okres trzech miesięcy. W tym czasie chciał wyliczyć dokładny koszt świadczenia. Druga strona odrzuciła te propozycje i jest spór. NFZ postanowił sam zebrać informacje o kosztach na podstawie ankiet rozesłanych do stacji dializ. - W wyniku tej analizy twierdzimy, że koszt jednej dializy wynosi 390 zł, więc cena proponowana przez NFZ jest godziwa i podtrzymujemy ją - mówił wiceprezes Narodowego Funduszu Zdrowia Jacek Grabowski.
Do tej pory na Dolnym Śląsku, gdzie dializowanych jest około 1300 osób od początku roku, NFZ ogłosił 12 postępowań konkursowych, w toku których 9 na 13 świadczeniodawców podpisało umowy. - Cztery stacje, które nie podpisały kontraktów, w ostatnim konkursie nawet nie złożyło nam swoich ofert. 23 lutego ogłosiliśmy kolejny konkurs. Wszystkie placówki, niezależnie od tego, czy mają z nami podpisaną umowę, czy nie, udzielają świadczeń. Większość placówek podpisało z nami umowę na 400 zł za dializę - powiedziała nam rzecznik dolnośląskiego oddziału NFZ Joanna Mierzwińska. Z kolei w województwie mazowieckim kontraktu nie podpisało 12 z 28 stacji. Mazowiecki NFZ prowadzi rozmowy z komitetem negocjacyjnym reprezentującym właścicieli placówek, które nie zgodziły się na proponowane stawki. Ustalono, że zgodzą się one na podpisanie umowy na najbliższe półrocze za cenę 400 zł za dializę, natomiast w marcu odbędzie się spotkanie zespołu negocjującego z NFZ na temat możliwości i warunków finansowania dializ w drugim półroczu. Właściciele stacji są jednak nieugięci.
Przedstawiciele NFZ są przekonani, że mimo tych problemów żaden chory nie zostanie pozbawiony leczenia. - Narodowy Fundusz Zdrowia robi wszystko, by zapewnić pacjentom ciągłość leczenia. Na mocy ustawy o finansowaniu świadczeń zdrowotnych ze środków publicznych, każdy zabieg ratujący życie jest i będzie finansowany przez NFZ - zapewnia Magdalena Mil, rzecznik prasowy warmińsko-mazurskiego oddziału NFZ. - W styczniu nasz oddział wystosował do świadczeniodawców nieposiadających umowy pismo z prośbą o kierowanie pacjentów do stacji dializ, które posiadają kontrakt z NFZ. Wiemy, że nie podjęli oni tych działań i cały czas dializują pacjentów - dodaje Magdalena Mil.

Sieć równa się siła
Zdecydowana większość stacji dializ, którzy odmówili podpisania kontraktów z NFZ na rok 2009, to świadczeniodawcy sieciowi, a więc działający w ramach jednego porozumienia. Cele takich porozumień są różne, a niektóre mogą nawet łamać prawo. - Jest w Polsce sieć stacji dializ, która wyliczyła sobie, że koszt jednej dializy jest wyższy od tego, który proponuje NFZ. Myślę, że w trybie pilnym należałoby spisać wszystkie te stacje, do kogo należą i czy przypadkiem nie zachodzi tu zmowa cenowa. Bo to są stacje, które działają w oparciu o kapitał zagraniczny, zwłaszcza producentów sztucznych nerek albo specjalistycznych płynów dializowych - podkreśla w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" poseł Bolesław Piecha (PiS), przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia. NFZ w przypadku podejrzenia istnienia zmowy cenowej może wystąpić z wnioskiem o zbadanie sprawy do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. - Wydaje mi się, że jest to prawdopodobne, iż NFZ to właśnie zrobi. Te stacje nie zaprzestaną dializ, bo już kilka korzystnych dla nich orzeczeń w takich sytuacjach było. W związku z tym, że dializa jest procedurą ratującą życie, bez której pacjent umrze, orzecznictwo sądu jest takie, iż nakazuje Funduszowi zapłacić kwotę podyktowaną przez stację dializ - uważa Piecha.

Na razie bez UOKiK
Jeśli NFZ zdecydowałby się na wystąpienie z tą sprawą do UOKiK, to w przypadku potwierdzenia zmowy cenowej urząd nałożyłby na stacje duże kary finansowe. - W tym przypadku i na tym etapie nie mamy podstaw do tego, żeby wystąpić do UOKiK czy podjąć inne przewidziane prawem działania, bo póki co mamy do czynienia z procedurą kontraktowania. Żaden ze świadczeniodawców jak do tej pory nie odmówił udzielania świadczeń medycznych, jeśli chodzi o hemodializy - mówił kilka dni temu Jakub Szulc, wiceminister zdrowia. Stacje, które nie podpisały kontraktów, wciąż mają nadzieję, że między nimi a płatnikiem dojdzie do porozumienia. - Nie podpisaliśmy kontraktu z NFZ na rok 2009, ponieważ Fundusz proponuje nam za niską, niepokrywającą kosztów dializ stawkę. W ubiegłym roku stawka płacona realnie za jeden zabieg hemodializy była o kilkanaście złotych wyższa - przyznaje dr Przemysław Koniński, ordynator Międzynarodowego Centrum Dializ Wrocław, największej i zarazem prywatnej stacji dializ na Dolnym Śląsku. Uzasadnia on, że stawka proponowana na ten rok jest o około 5 proc. niższa niż w roku ubiegłym. - Koszty dializ rosną: płace, energia, niestabilny kurs euro, a kupujemy z importu większość potrzebnych materiałów. Na razie oszczędzamy na rzeczach niemedycznych, czyli na posiłkach dla pacjentów, nie będziemy płacili też abonamentu radiowo-telewizyjnego (przy każdym łóżku jest telewizor), cięcia dotkną transport. A trudno sobie wyobrazić, żeby pacjenci na dializy dojeżdżali sami, więc wtedy będzie już duży kłopot. Mamy nadzieję, że dojdziemy z NFZ do porozumienia. A jeśli nie, będziemy pracować tak długo, jak długo właściciel będzie chciał kredytować stację dializ - mówi dr Koniński.
Izabela Borańska
"Nasz Dziennik" 2009-02-26

Autor: wa