Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Finałowe refleksje

Treść

Mnogość wydarzeń, jakie przyniosła końcówka 2. Festiwalu Muzyki Polskiej, sprawia różne kłopoty. Tak się przejąłem Janem Krenzem i tym wszystkim, co dla mnie wiąże się z jego osobą, że w relacji z koncertu jubileuszowego w poniedziałkowym numerze "Dziennika Polskiego" nie wspomniałem ani słówkiem, jaką orkiestrą dyrygował. Więc ogłaszam wszem i wobec, że Krenz poprowadził owego wieczoru Orkiestrę i Chór Filharmonii Krakowskiej, a oba zespoły miały znaczący udział w uświetnieniu jubileuszu swego szefa artystycznego.

Inne nieporozumienia wywołał mój apel o instrument dla laureatki konkursu im. Wieniawskiego, Agaty Szymczewskiej, bo pisano przecież, że grała na pięknie brzmiącym włoskim instrumencie, więc w czym problem. Otóż w tym, że są to skrzypce wypożyczone od osoby prywatnej - nie wiadomo, na jak długo.

Słynny Kronos Quartet nie ma oczywiście żadnych kłopotów z instrumentami, ale nawet najlepsze nie grają same, tylko muszą się znaleźć w rękach tak świetnych muzyków, jak David Harrington, John Sherba, Hank Dutt i Jeffrey Zeigler, którzy tworzą obecnie skład zespołu. Swą sławę zawdzięcza on typowo amerykańskiej otwartości i "estetycznemu liberalizmowi". W jego repertuarze awangardowi kompozytorzy sąsiadują na równych prawach z Jimim Hendriksem i jazzowymi parafrazami.

Na początku usłyszeliśmy "Kwartet smyczkowy" Witolda Lutosławskiego, znakomicie wykonany, a następnie prawykonanie "II Kwartetu smyczkowego" Pawła Mykietyna, festiwalowego zamówienia na tę okazję, co świadczy o uznaniu, jakim kompozytor (rocznik 1971) cieszy się w naszych miarodajnych kręgach muzycznych.

Do wykonania "I Kwartetu smyczkowego" Krzysztofa Pendereckiego Kronos Quartet wykorzystał zdobycze zaawansowanej techniki: partyturę wpisano do komputera, by w trakcie wykonania rzucić jej wolno przesuwający się obraz na wielki ekran, na którym pomarańczowa linia wyznaczała moment synchronizacji czasowej. Rozwiązanie znakomite i bardzo efektowne wizualnie.

"III Kwartet smyczkowy ťPieśni śpiewająŤ op. 67 Henryka Mikołaja Góreckiego trwa prawie godzinę i utrzymany jest w większości w wolnych tempach. Stylistycznie to "typowy późny Górecki" z uporczywą powtarzalnością prostych motywów i godną podziwu dyscypliną w redukcji i doborze środków sprawiającą, że dzieło ma charakter monolitu wykutego z jednej bryły. Pierwsze skrzypce rzeczywiście "pieśni śpiewają", a pozostałe wtórują im bardzo harmonijnie i konsonansowo, co wielbicieli Góreckiego - a ma ich wielu w świecie - rzuca niemal na kolana. Heretycy też nie są tak całkiem odosobnieni, ale ich głosy giną w potężnym aplauzie. Na bis - Kronos Quartet w wydaniu pop.

Po tym wyjątkowym koncercie pobiegłem chyżo do Bunkra Sztuki, by odprężyć się trochę na koncercie wokalno-elektronicznego duetu ElettroVoce z Wrocławia. Agata Zubel jest wokalistką wprost rewelacyjną, a jej partner, Cezary Duchnowski, bardzo sprawnie i pomysłowo działa przy fortepianie i komputerze, ale jako kompozytorzy oboje wydali mi się zbyt pochłonięci złudnymi niekiedy urokami elektroniki, podobnie jak pozostali, wykonywani na tym koncercie: Michał Talma-Sutt, Ryszard Osada i Sławomir Kupczak.

W ramach "kroniki jubileuszowej" odnotowuję okrągłe urodziny Agnieszki Duczmal, które świętowała ze swoją orkiestrą kameralną Polskiego Radia "Amadeus" i znakomitym Adamem Makowiczem. W pierwszej części wieczoru "Szepty i krzyki marzeń", prezent od Jerzego Maksymiuka, z sugestywnie szepczącą na wiolonczeli solistką Karoliną Jaroszewską "La novella d'inverno" Marty Ptaszyńskiej i "Violetova rapsodia" na altówkę i smyczki Piotra Wróbla, bardzo zręcznie oscylująca między muzyką poważną a rozrywkową i jazzem, błyskotliwie, choć może zbyt klasycznie zagrana, przez altowiolistę Lecha Bałabana. Po przerwie Adam Makowicz w swoich jazzowych parafrazach Chopina i własnych kompozycjach. Popis improwizacyjnej wyobraźni i pianistycznej wirtuozerii - szkoda, że przy tak małej liczbie słuchaczy.

Na zakończenie festiwalu mocny akcent - "Pasja wg św. Łukasza" Krzysztofa Pendereckiego w kościele św.św. Piotra i Pawła. Zmobilizowano do niej armię wykonawców: Orkiestrę Symfoniczną Akademii Muzycznej w Krakowie i cztery chóry - Chór Akademii Muzycznej w Katowicach, Akademicki Chór "Harmonia" z Cieszyna, Cameratę Silesia z Katowic i Chór Chłopięcy Filharmonii Krakowskiej. Partie solowe śpiewali: holenderska sopranistka Ingrid Kappelle, Adam Kruszewski - baryton i Tomasz Konieczny - bas. Partię narratora przejął w zastępstwie Jerzy Grałek ze Starego Teatru.

Na późnym etapie przygotowań wkroczył do akcji także inny dyrygent Michał Dworzyński. Nic o nim nie wiem poza tym, że jest wychowankiem Antoniego Wita i zdobył nagrodę na jakimś konkursie. To, że podjął się tak trudnego zadania, zapanował sprawnie nad wielkim aparatem wykonawczym i uwieńczył ryzykowne przedsięwzięcie sukcesem świadczy jak najlepiej o jego talencie i dyrygenckich kwalifikacjach.

ADAM WALACIŃSKI

MEDALE NA FINAŁ FESTIWALU

Sześć osób - w tym kompozytorzy: Krystyna Moszumańska-Nazar i Juliusz Łuciuk, a także związani z polskim Wydawnictwem Muzycznym, a przez to i z Festiwalem Muzyki Polskiej: Elżbieta Lechowicz, Janina Warzecha, Paweł Orski i Sławomir Tabkowski - zostało w niedzielę wieczorem po zakończeniu festiwalu nagrodzonych przez prezydenta Krakowa prof. Jacka Majchrowskiego orderami Honoris Gratia.

Wyróżnienie - ale nie w formie orderu, bo takowy już posiada, lecz w formie uroczystego adresu - odebrała także Jadwiga Romańska, znakomita śpiewaczka, primadonna scen polskich.

- Ten najmłodszy krakowski festiwal, na który zjeżdżają najwybitniejsi twórcy, wpisał się już w pejzaż Krakowa - mówił prezydent Majchrowski podczas uroczystego bankietu zamykającego 2. Festiwal Muzyki Polskiej w Krakowie. (AMS)

"Dziennik Polski" 2006-11-14

Autor: wa