Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Film "Dzieci Ireny Sendlerowej" już na ekranach

Treść

To ważny, rzetelnie zrealizowany i dobry artystycznie film. Ważny nie tylko w naszej polskiej karcie historycznej, ale ważny także, a może przede wszystkim, bo potrzebny w obecnych czasach. W dzisiejszym świecie brakuje takich przykładów, jak postawa Ireny Sendlerowej, ponieważ cywilizacji miłości coraz trudniej przebić się przez skorupę cywilizacji śmierci. Aborcja na życzenie, eutanazja na życzenie, młodociani bandyci, mordercy napadający na ludzi i zabijający ich tylko dlatego, że muszą przecież gdzieś wyładować agresję itd., itd. Życie, jako wartość najwyższa, utraciło znaczenie. W kontekście tej przerażającej konstatacji jawi się jak najszlachetniejszy brylant postać kobiety każdego wojennego dnia narażającej swoje życie dla ratowania życia żydowskich dzieci. Film Harrisona znakomicie to uchwycił.

John Kent Harrison już parę lat temu obcował twórczo z polską historią, latami drugiej wojny światowej i okresem sowieckiej okupacji w Polsce, kiedy reżyserował głośny film "Jan Paweł II" z Jonem Voightem w roli Papieża Polaka. Teraz także sięgnął do polskiej historii, ale już wyłącznie czasu okupacji niemieckiej. Film "Dzieci Ireny Sendlerowej" pokazuje cichą i skromną, młodą, piękną dziewczynę, która podczas drugiej wojny światowej ratowała dzieci żydowskie, wyprowadzając je z warszawskiego getta. Różnymi sposobami. Film Harrisona jest fabularyzowaną, opartą na dokumentach biografią Ireny Sendlerowej, której rolę znakomicie gra laureatka Oscara, Anna Paquin. Jej skupiona twarz i cała sylwetka doskonale oddają stan ducha bohaterki, emocje, przeżycia wywołane obrazami dramatycznej rzeczywistości w getcie, a nade wszystko jej czułość i miłość do bezbronnych dzieci. W filmie występują też Polacy, m.in. Krzysztof Pieczyński (dr Korczak), Jerzy Nowak (rabin). Wiele tutaj głęboko wzruszających scen, a najbardziej poruszają te, kiedy rozdarte bólem matki oddają swoje dzieci Irenie.
Irenę Sendlerową porównuje się do Oskara Schindlera dającego pracę Żydom, aby ratować ich przed wywiezieniem do obozów. Dwie postawy, ale nie do końca porównywalne, jeśli chodzi o narażenie własnego życia. Schindler ocalił wielu Żydów, ale nie ryzykował swego życia. Nazwisko Oskara Schindlera zna cały świat. Natomiast Irena Sendlerowa uratowała dwa razy więcej istnień ludzkich, bo 2500 żydowskich dzieci, i świat o tym nie wiedział. Nazwiska dzieci spisywała na kartkach papieru umieszczonych w słoiku zakopanym w ogrodzie. Dzięki temu ocalała tożsamość dzieci. Film pokazuje ofiarność Polaków w ratowaniu Żydów. Dzieci umieszczano w rodzinach polskich, katolickich klasztorach zakonnych, w sierocińcach. Uwidacznia, jak bardzo aktywnie Kościół współpracował, pomagał przechowywać dzieci, dostarczał potrzebne dokumenty. Przedstawiona w filmie współpraca Sendlerowej z Radą Pomocy Żydom "Żegota" ma także szerszy wymiar. "Żegota" była organem państwowym powołanym przez Delegaturę Rządu na Kraj, czyli ekspozyturę polskiego rządu w Londynie. A więc państwo polskie czynnie ratowało Żydów na różne sposoby i przez różne organizacje. I w tym sensie Irena Sendlerowa jest tu bohaterską przedstawicielką państwa polskiego.
I pomyśleć, że przez cały okres powojenny PRL Polacy nie posiadali na ten temat wiedzy. Pani Irena żyła cicho, bez publicznego rozgłosu, bez kamer telewizyjnych. Mało tego, tuż po wojnie czekały ją prześladowania UB i podczas przesłuchań wcale nie mniejsze tortury aniżeli na gestapo. Jej "przewiną", w świetle komunistycznej władzy, było ukrywanie żołnierzy Armii Krajowej. I gdybym miała powiedzieć, czego mi zabrakło w tym filmie, to właśnie tych lat powojennych. Choćby tylko przełomu lat czterdziestych i pięćdziesiątych, kiedy można by pokazać, jak żyła bohaterka, która dokonała niemal cudu ocalenia innych, a i sama cudem ocalała z rąk gestapo, natomiast w tzw. wyzwolonej Polsce zamiast nagrody spotkało ją więzienie. Dopiero kilkanaście lat temu zaczęto o niej mówić, prezydent profesor Lech Kaczyński uhonorował ją Orderem Orła Białego i wystąpił z inicjatywą przyznania Irenie Sendlerowej Pokojowej Nagrody Nobla.
Bohaterka filmu zmarła ponad rok temu, mając 98 lat. W jednej z wypowiedzi zawartej w dokumentalnym filmie TVP "Lista Sendlerowej" z 2002 roku w reżyserii Michała J. Dudziewicza Irena Sendlerowa, można powiedzieć, przedstawiła swoje credo: "Trzeba walczyć o dobro. Dobro musi zwyciężyć i wierzę w to, chociaż jest bardzo źle. Uważam, że dzisiejszy człowiek jest dużo gorszy niż ten pierwotny. Bo pierwotny miał dzidę. Jeden miał dzidę, drugi miał dzidę i jeden ginął. Dzisiaj leci samolocik, siedzi w nim pilot, zrzuca bombkę i giną od razu setki ludzi. Więc pierwotny człowiek był szlachetniejszy niż ten dzisiejszy. Postęp techniczny poszedł do przodu, filozofom się nie marzyło o telefonie komórkowym, a obyczaje się cofnęły. Człowiek jest dzisiaj zmaterializowany. Ideałów ani prawica, ani lewica nie ma. Ideałami jest teraz pieniądz i kłamstwo. I dopóki jeszcze będę żyła i dopóki mi sił starczy, to będę głosiła, że najważniejsze jest dobro". To ostatnie zdanie bohaterka wypowiada też w filmie Harrisona. Po finałowej scenie, kiedy poraniona, pobita przez gestapowców Irena Sendlerowa zostaje potajemnie przewieziona do wsi w górach, spotyka czekającego tam na nią Stefana, narzeczonego. I właściwie jego słowa: "Dzięki Bogu", kończą opowieść o polskiej bohaterce. Ale reżyser wprowadził jeszcze epilog. Pojawia się uśmiechnięta, pełna ciepła i miłości twarz 97-letniej Ireny Sendlerowej. To pewnie jedno z jej ostatnich zdjęć. Wypowiedziane przez panią Irenę w filmowym kadrze słowa to główne przesłanie filmu, które brzmi dzisiaj, kiedy jej już nie ma pośród nas, jako testament pozostawiony nam wszystkim, że najważniejsze są dobro, miłość...
Temida Stankiewicz-Podhorecka
"Dzieci Ireny Sendlerowej", scen. i reż. John Kent Harrison (na podst. książki Anny Mieszkowskiej "Matka Dzieci Holokaustu. Historia Ireny Sendlerowej"), zdj. Jerzy Zieliński, muz. Jan A.P. Kaczmarek.
"Nasz Dziennik" 2009-09-19

Autor: wa