Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Eugene Poteat o Smoleńsku (cały wywiad)

Treść

Rosja miała środki, motyw i sposobność do popełnienia w Smoleńsku zbrodni. Krajem tym rządzą przede wszystkim byli oficerowie wywiadu – bandyci i następcy tych, którzy mordowali w Katyniu i przez lata popełniali inne potworności. Po upadku Związku Sowieckiego Polska – w oczach Moskwy – miała czelność zrzucić rosyjskie jarzmo, …

wstąpić do NATO, a potem wybrać prozachodniego przywódcę. Wszystko to było dla Rosji zniewagą – z dr. Eugenem Poteatem rozmawiają Leszek Misiak i Grzegorz Wierzchołowski

Dr EUGENE POTEAT– długoletni wysoki oficer CIA, przewodniczący Stowarzyszenia Byłych Oficerów Wywiadu, pracował m.in. w Narodowym Biurze Rozpoznania (National Reconnaissance Office), jednej z najtajniejszych agencji amerykańskiego wywiadu, oraz przy projektach samolotów szpiegowskich U-2, A-12 i SR-71; był dyrektorem wykonawczym Rady Badań Wywiadowczych CIA, dyrektorem Grupy Badań Strategicznych Zrzeszenia Wojny Elektronicznej; służył na placówkach w Londynie, w Skandynawii, na Bliskim Wschodzie i w Azji; został nagrodzony Medalem Zasługi CIA.

Rosja działała jak mordercy

Po 10 kwietnia 2010 r. napisał Pan w amerykańskim piśmie „Charleston Mercury”, że katastrofa pod Smoleńskiem nie była wypadkiem. Dziś na hipotezę zamachu wskazują badania uznanych naukowców, m.in. z USA. Czy po dwóch latach zmienił Pan zdanie?

Nie zmieniłem. W artykule w „Charleston Mercury” faktycznie zasugerowałem, że pod Smoleńskiem doszło do zamachu, a nie do wypadku. Wystarczy spojrzeć na historię Rosji – poczynając od przewrotu bolszewickiego i wielu morderstw, zamachów oraz zabójstw, których dokonywały rosyjskie służby specjalne – aby uświadomić sobie, że historia lubi się powtarzać. Narody, podobnie jak poszczególne jednostki, przejawiają skłonności do kultywowania zwyczajów i powtarzania występków z przeszłości, do stosowania tych samych szybkich, brudnych rozwiązań wobec niewygodnych i krępujących problemów. To m.in. dlatego uważam, że Rosja mogła stać za katastrofą, w której zginął polski prezydent, najwyżsi oficerowie, wysocy urzędnicy państwowi i inni ludzie, chcący upamiętnić rocznicę wymordowania przez Rosjan tysięcy niewinnych Polaków.

Rosja miała też środki, motyw i sposobność do popełnienia w Smoleńsku zbrodni. Krajem tym rządzą przede wszystkim byli oficerowie wywiadu – bandyci i następcy tych, którzy mordowali w Katyniu i przez lata popełniali inne potworności. Po upadku Związku Sowieckiego Polska – w oczach Moskwy – miała czelność zrzucić rosyjskie jarzmo, wstąpić do NATO, a potem wybrać prozachodniego przywódcę. Wszystko to było dla Rosji zniewagą.

Ale po eliminacji polskiej głowy państwa automatycznie wytworzyłaby się próżnia, w wyniku czego władzę przejąć mógłby marszałek sejmu i jego prorosyjscy, nastawieni wrogo do NATO doradcy. Rosja nie mogła zmarnować takiej szansy, nawet jeśli miałaby się posłużyć ohydną, zorganizowaną katastrofą. Coś, co trzeba by szybko zamieść pod dywan. W historii bez trudu znaleźć można przykłady nikczemnych działań Moskwy wobec mniejszych sąsiadów lub przeciwników: wobec „białych“ Rosjan w 1920 r., wobec Ukrainy w latach 20. XX w., wobec Polski w 1939 r., zbrodnię katyńską w 1940 r., agresję na Czechosłowację w 1968 r., atak na Gruzję w 2008 r., setki zbrodni wobec osób, które Kreml uznał za przeciwników lub krytyków.

W Smoleńsku Rosja miała wszystko podane na tacy – całą znienawidzoną delegację w jednym samolocie. Wprawa Rosjan w powodowaniu katastrof lotniczych poprzez wprowadzanie w błąd załogi pozwoliła im wykorzystać doskonałą okazję, by w jednym, starannie zorganizowanym wypadku lotniczym wyeliminować wszystkich uczestników delegacji i rozwiązać wiele problemów.

Podejrzany w tej sprawie miał zatem – jeszcze raz powtórzę – motyw i środki do dokonania tej strasznej zbrodni.

Rosjanie badali katastrofę, gwałcąc międzynarodowe normy, niszcząc lub przetrzymując kluczowe dowody. Choć od tragedii minęły ponad dwa lata, wciąż nie dostaliśmy z powrotem wraku samolotu i czarnych skrzynek. Czy amerykańskie władze pozwoliłyby Rosjanom na takie działania, gdyby to przywódca USA zginął w Rosji?

Jeśli w Smoleńsku rozbiłby się amerykański samolot z przedstawicielami naszego państwa, Rosjanie odegraliby taką samą farsę. Rozmiar czy potęga kraju nie ma tu tak dużego znaczenia. Rosja i tak próbowałaby zrzucić winę na ofiary oraz tuszowałaby sprawę. Na całym świecie, także w USA, jest mnóstwo osób, które z naiwności bądź z innych powodów nie kwestionowałyby takich działań; jest też wielu prawników, którzy w razie potrzeby znaleźliby sposób, aby uniknąć konieczności dostosowania się do umów międzynarodowych. A ponieważ katastrofa pod Smoleńskiem odbyła się z udziałem małego, słabszego sąsiada – Rosjanie zaś wiedzieli, że USA pochłonięte są sytuacją na Bliskim Wschodzie – założono, że taka zbrodnia ujdzie im na sucho. To częsty scenariusz: krzywdzi się mniejsze państwa wtedy, gdy większe zajęte są innymi sprawami.

A pod Smoleńskiem do wygrania było coś bardzo cennego – przejęcie kontroli nad Polską i umieszczenie na szczytach władzy prorosyjskich polityków. Tak się też stało – po katastrofie pełnię władzy w Polsce przejął obóz prorosyjski, który posłusznie wykonuje otrzymane polecenia. Pierwsze z nich to nie zadawać pytań o kryminalne działania Rosji i wyjaśnianie tragedii pod Smoleńskiem. Kolejne to odsunąć temat katastrofy na bok i sprawić, by naród o niej zapomniał, a także zdyskredytować tych, którzy nie przestają pytać o Smoleńsk i kwestionują niezwykle podejrzane śledztwo w sprawie katastrofy.

Podejrzane? Polski rząd nie widzi w działaniach Rosji nic niestosownego.

Rosyjskie działania zaraz po katastrofie to typowe czynności mordercy, który próbuje zatrzeć ślady zbrodni, próbując zniszczyć lub ukryć kluczowe dowody. Popełniające zbrodnię państwa mogą jednak w odróżnieniu od jednostek dość swobodnie mataczyć, zaciemniać sprawę, ukrywać fakty, kierować śledztwo na fałszywe tory i forsować własną, „oficjalną” wersję zdarzeń – nawet na arenie międzynarodowej.
W Smoleńsku Rosjanie błyskawicznie zajęli miejsce katastrofy, na którym mogły znajdować się dowody przeczące tezie, że to był wypadek. Obciążyli winą pilota i złą pogodę, a przede wszystkim usunęli w cień kluczowego świadka – kierownika kontroli lotów, którego zeznania nie wsparłyby „oficjalnych ustaleń”. Przejęli kontrolę nad ciałami i umieścili je w zaplombowanych trumnach – bez oględzin i sekcji zwłok. Wszystkie rosyjskie czynności odbyły się z pogwałceniem międzynarodowych porozumień dotyczących katastrof lotniczych. Gdyby ta tragedia była wypadkiem, jak utrzymują Rosjanie, zapisy czarnych skrzynek wsparłyby ich wersję. Rosjanie jednak skonfiskowali rejestratory. Czy można mieć jeszcze jakieś wątpliwości, że było to zacieranie śladów?

Dwa miesiące przed katastrofą do pracy w polskim MSZ został przywrócony Tomasz Turowski – według akt były komunistyczny szpieg, który w PRL pracował w wydziale ściśle nadzorowanym przez służby sowieckie. W chwili katastrofy smoleńskiej był na płycie lotniska. To mógł być przypadek?

Najwyraźniej Rosja dopilnowała, by jak najwięcej stanowisk rządowych w Polsce było obsadzonych ludźmi, którzy są lojalni bardziej wobec Moskwy niż Warszawy. Rosyjski wywiad działa, pracuje i jest w Polsce mocno zakorzeniony. Żaden naród nie wycierpiał tyle co Polacy, trzeba więc zapytać, kiedy Polska wyciągnie wnioski z własnej historii?

6 kwietnia 2010 r. nastąpiła ogromna awaria w najnowocześniejszym budynku polskiego MSZ, tzw. szpiegowcu. Wysiadły telefony, faksy, internet, były problemy z elektrycznością. W dniu katastrofy smoleńskiej podobnie – Radosław Sikorski nie mógł nawet otrzymać e-mailem listy ofiar. Czy mógł to być cyberatak przeprowadzony przez rosyjskie służby?

Tak. Rosyjskie służby specjalne rozumieją rolę, jaką mogą odegrać cyberataki – zarówno w szpiegowaniu w czasie pokoju, jak i podczas prowadzenia działań wojennych. Rosjanie wypracowali skuteczne metody ofensywnej i defensywnej wojny w cyberprzestrzeni. Kaspersky Laboratory, rosyjska firma specjalizująca się w technologii informatycznej, jest uważana za jedną z najlepszych na świecie organizacji w tej branży.

To właśnie eksperci Kaspersky’ego zidentyfikowali i opisali niedawno nowego komputerowego wirusa, zwanego Flame (chodzi o największy i najbardziej złożony wirus, jaki kiedykolwiek istniał). To rosyjskie cyberataki sparaliżowały gospodarkę i system władzy w Estonii. Zdradzę, że sprawa była na tyle poważna, iż w przywracaniu normalności w tym kraju musieli pomagać eksperci NATO. Rosja przeprowadziła także cyberatak na Gruzję; poprzedził on konwencjonalne działania wojenne. Tak nagłe i osobliwe zdarzenia przed katastrofą smoleńską powinny więc natychmiast wzbudzić w Polsce podejrzenia i doprowadzić do wstrzymania wizyty prezydenta Kaczyńskiego w Rosji. Ataki te powinny być bowiem postrzegane jako potencjalne niebezpieczeństwo mających wkrótce nastąpić wrogich działań.

Pamiętajmy, na Zachodzie cyberprzestrzeń oznacza wolność komunikacji i wypowiedzi, natomiast Rosja postrzega wirtualną przestrzeń jako jedną z broni do atakowania wrogów, a także jako narzędzie oszustw, unieszkodliwiania wybranych celów oraz tuszowania przestępstw.

W momencie katastrofy smoleńskiej na płycie lotniska nie było żadnego funkcjonariusza Biura Ochrony Rządu. Po tragedii szef BOR gen. Marian Janicki otrzymał mimo to jedno z najwyższych polskich odznaczeń.

Najwidoczniej Polska nie ma żadnego realnego zabezpieczenia przed wrogimi akcjami, atakami i przestępczymi działaniami ze strony Rosji; nie mówię tu o wojnie powszechnej, w którą mogłoby zaangażować się NATO. Dla funkcjonariuszy amerykańskiej Secret Service [odpowiednik BOR – przyp. „GP”] nie do pomyślenia byłoby wykorzystywanie do lotów VIP-owskich samolotu wyprodukowanego przez przeciwnika lub wroga, a już na pewno Secret Service nie pozwoliłaby na wysłanie takiej maszyny na przegląd lub modernizację do Rosji. A tam, nie mam wątpliwości, zainstalowano w samolocie choćby setki ukrytych urządzeń podsłuchowych.

No właśnie… Przed katastrofą tupolew remontowany był przez dwie rosyjskie firmy. Pierwsza należy do Olega Deripaski, przesłuchiwanego na Zachodzie oligarchy podejrzewanego o kontakty z mafią, przyjaciela Władimira Putina. Druga kontrolowana była przez Siergieja Czemiezowa, byłego agenta KGB, który w latach 80. pracował w NRD razem z Putinem.

Wysłanie Tu-154 na remont do Rosji było poważnym błędem. Dopóki Polska będzie tak bardzo podzielona politycznie, dopóty będzie istniał nacisk ze strony tych, którzy faworyzują rosyjskie interesy i rosyjski biznes, uniemożliwiając przekształcenie waszego kraju w prawidłowo działającą zachodnią demokrację. Dopóki Polska nie zrzuci ostatecznie rosyjskiego jarzma, tak jak to zrobiła Estonia, dopóty musi spodziewać się ciągłych ingerencji, zdrad i sabotaży ze strony Rosji. Dlatego Polacy muszą postępować z ogromną ostrożnością, choć zdaję sobie sprawę, że nie jest to łatwe.

Gdy polski samolot z prezydentem zbliżał się do lotniska w Smoleńsku, rosyjscy kontrolerzy lotu wykonywali swoje zadania w cichym porozumieniu ze znajdującym się w Moskwie gen. Władimirem Benediktowem. Jest on jednym z najwyższych dowódców wojsk lotniczych w Rosji, ma na swoim koncie m.in. dowodzenie operacjami specjalnymi w Czeczenii. Czy to normalna procedura podczas sprowadzania samolotów z przywódcami obcych państw?

Według mnie działania gen. Benediktowa oraz rosyjskich kontrolerów lotu podczas podejścia i po katastrofie to normalna procedura podczas przygotowywania zbrodni. Kontrolerzy lotu okłamywali polskich pilotów, że są na kursie i ścieżce – nie mam wątpliwości, że robili to na polecenie znacznie wyżej postawionych osób.

Polskie władze nie poprosiły Amerykanów o pomoc w śledztwie w sprawie katastrofy. Co więcej, nie ujawniły zdjęć satelitarnych z dnia tragedii, przekazanych przez amerykańskie agencje. Nie pozwoliły także prof. Michaelowi Badenowi, wybitnemu amerykańskiemu patologowi, uczestniczyć w sekcjach zwłok ekshumowanych ofiar. Czy postawa polskiego rządu Pana zaskakuje?

Nie zaskakuje mnie postawa ani polskich, ani amerykańskich władz. Zachowanie jednych i drugich było, moim zdaniem, złe i godne pożałowania. Polska powinna poprosić Amerykanów o pomoc. Stany Zjednoczone winny natomiast domagać się, by badanie katastrofy odbywało się w zgodzie zarówno ze standardami przewidzianymi w konwencji chicagowskiej, która reguluje sprawę postępowania w przypadku międzynarodowych katastrof lotniczych, jak i z bilateralnym porozumieniem z 1993 r. przewidującym wspólne dochodzenie w takich sytuacjach. Oczywiście nie jest pewne, że USA, poproszone o pomoc – w obliczu wielu własnych, złożonych problemów w polityce międzynarodowej – zareagowałyby wystarczająco szybko. Złamanie przez Rosję standardowych procedur jest oczywistością i nie powinno jej ujść na sucho, ale nieraz takie działania wymykają się międzynarodowemu osądowi, ponieważ wielkie państwa mają własne interesy lub zajęte są innymi problemami. Myślę, że Rosjanie wkalkulowali to w swoje działania, podobnie jak złodziej, który postanawia obrabować dom, dowiedziawszy się, że właściciel wyjechał na wakacje.

Kandydat Republikanów w nadchodzących wyborach prezydenckich w USA, Mitt Romney, nazwał Rosję geopolitycznym wrogiem Ameryki nr 1. Także Barack Obama jest nieco bardziej powściągliwy wobec Moskwy niż dwa, trzy lata temu. Czy istnieje szansa, że Stany Zjednoczone odejdą w najbliższych latach od polityki resetu?

Biały Dom od kilku lat wciska, uderza i wali w wyświechtany klawisz „resetu” z Rosją i niestety wciąż liczy na to, że przyszłe stosunki z Moskwą będą nieantagonistyczne i zostaną oparte na zaufaniu. Tę prorosyjską politykę wspiera wiceprezydent USA Joe Biden, który odnosząc się do słów Romneya, stwierdził, że polityk ten „zachowuje się tak, jakby zimna wojna wciąż trwała”. Cóż, zimna wojna pewnie się skończyła, skoro Joe Biden i Biały Dom tak uznali. Jednak Michelle van Cleeve, była szefowa amerykańskiego kontrwywiadu, stwierdziła niedawno, że aktywność rosyjskiego wywiadu w USA wzrasta. Jak wskazała, nic się z tym nie robi, głównie dlatego, że nasz Departament Sprawiedliwości jest w wyniku działań Białego Domu zajęty prawnymi wojnami o przesłuchania islamskich terrorystów, którzy dokonali zamachu na World Trade Center. Zeszłoroczne aresztowanie dziesięciu głęboko zakonspirowanych rosyjskich szpiegów zakończyło się np. ich zwykłym wydaleniem, bez żadnego przesłuchania. Także były oficer Służby Wywiadu Zagranicznego Rosji Siergiej Tretiakow (który uciekł na Zachód w 2000 r.) przyznał, że nic się nie zmieniło – rosyjska agentura nadal jest aktywna w USA. Jest też aktywna w Polsce.

Jeśli chodzi o najbliższe wybory prezydenckie, to Putin wiąże wielkie nadzieje ze swoim zwolennikiem z Białego Domu i – co jest zrozumiałe – dopinguje Obamę w kampanii. Zwycięstwo dotychczasowego prezydenta oznaczać będzie dalsze zacieśnianie stosunków amerykańsko-rosyjskich i koniec planów związanych z tarczą antyrakietową. Jeśli jednak wygra Mitt Romney, Putin będzie musiał zmierzyć się z kimś innym, bardziej niezależnym, z kimś, kto nie będzie tolerował rosyjskiej gry na przetrzymanie oraz manipulacji. Wtedy te szczególne stosunki USA z Rosją, które obserwujemy, staną się historią.

Czy możemy więc liczyć, że katastrofa zostanie wyjaśniona, a ci, którzy ją spowodowali, ukarani?

Istnieją silne poszlaki wskazujące na podejrzanego, który przez wiele lat popełniał podobne zbrodnie i który przez wiele lat tuszował wiele innych swoich przestępstw, który miał mocny motyw, środki i wiedzę, by popełnić taką zbrodnię. Ale choć ten duży kraj preparował nawet materiał dowodowy – bez twardych, stuprocentowych dowodów lub wiarygodnych świadków sąd nie będzie w stanie orzec winy. Niestety, historia zna wiele takich przypadków. Oczywiście sąd opinii publicznej nie będzie miał trudności, by wskazać sprawcę, ale dla tych, którzy stracili swoich przywódców, ukochanych bliskich lub znajomych, to niewielka pociecha. Dla nich publiczne protesty nie wystarczą, bo nie pozwolą one oddać sprawcy w ręce sprawiedliwości. Historia wielu krajów wypełniona jest podobnymi przykładami niesprawiedliwości.

Niewykluczone, że także Polska będzie musiała przeżyć to gorzkie doświadczenie. Nie będzie mogła jednak nigdy go zapomnieć, powinna też zrobić z niego użytek: na zawsze zmienić swoją postawę i stosować zasadę bardzo ograniczonego zaufania. Gdy wrogowie danego kraju mają w nim bardzo silne wpływy – tak jak jest obecnie w Polsce – każdy ruch musi być wykonywany ze zręcznością, która pozwoli na uniknięcie wpadnięcia w kolejną pułapkę zastawioną przez ludzi będących z nimi w zmowie.

hej-kto-polak.pl

Autor: au