Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Emocje do ostatniej kolejki

Treść

Na trzy kolejki przed zakończeniem rozgrywek piłkarskiej ekstraklasy kwestia mistrzowskiego tytułu jest nadal otwarta, a najwięcej szans na sukces ma drugi w tabeli Lech Poznań. Choć liderem pozostaje Wisła Kraków, to właśnie "Kolejorz" prezentuje wyższą formę, a do tego ma łatwiejszy kalendarz spotkań. Nie można też wykluczyć, że na krakowsko-poznańskim pojedynku skorzysta Ruch Chorzów, co byłoby największą ligową sensacją od lat.
Teoretycznie kandydatów do mistrzostwa jest czterech. Teoretycznie, bo szanse Legii Warszawa wydają się już iluzoryczne. Podopieczni Stefana Białasa mają na koncie sześć punktów mniej od Wisły, pięć od Lecha i dwa od Ruchu. Dużo, co praktycznie przekreśla ich nadzieje na tytuł. Bardziej prawdopodobny wydaje się nawet scenariusz, wedle którego legionistów zabraknie na podium. Sytuacja byłaby zupełnie inna, gdyby w sobotę warszawiacy zwyciężyli w Chorzowie. Mieliby wówczas zaledwie trzy punkty straty do Wisły, w perspektywie mecz z krakowianami na własnym boisku i co najmniej wicemistrzostwo Polski w przypadku kompletu wygranych do końca sezonu. A może i coś więcej. Legia jednak na Śląsku przegrała i mocno skomplikowała sobie życie. Na Łazienkowskiej o tytule już raczej zapomniano, a celem stała się obrona podium i miejsca w europejskich pucharach. Piłkarze co prawda powtarzają, że "dopóki piłka w grze, wszystko może się zdarzyć", ale to bardziej urzędowy optymizm niż realna ocena rzeczywistości. Zwłaszcza że prócz starcia z krakowianami legioniści zagrają jeszcze na wyjeździe z walczącą o utrzymanie stołeczną Polonią. A na Konwiktorskiej nic nigdy nie przychodziło im łatwo...
Wcześniej, bo już w najbliższą sobotę, warszawiacy podejmą na własnym stadionie Wisłę. Wisłę obolałą i obitą, upokorzoną i osłabioną. Po remisie z Lechem wydawało się, że już nic i nikt krakowianom nie odbierze mistrzostwa, zachowali bowiem czteropunktową przewagę nad najgroźniejszym konkurentem i psychiczny komfort. Nikt nie zakładał, że mogą się potknąć w meczu z Koroną Kielce, ale tak właśnie się stało. Dziś z przewagi został tylko punkt, co oznacza, że krakowianie już do końca sezonu muszą pozostać czujni i nie mogą sobie pozwolić na jakąkolwiek stratę. Nadal jednak są w o tyle dobrej sytuacji, że wszystko od nich zależy. Wciąż są na czele tabeli, zatem jeśli do końca sezonu będą tylko wygrywać, zostaną mistrzami Polski. Tylko czy są w stanie? Tu zdania są podzielone. Podopiecznych Henryka Kasperczaka czekają bowiem trzy niezwykle ciężkie mecze - z Legią i Cracovią na wyjeździe oraz z Odrą Wodzisław u siebie. W Warszawie nie wygrali od czterech lat - ta sztuka pod wodzą Kasperczaka nigdy im się nie udała. W derbach wszystko jest możliwe, a jesienią "Pasy" były górą. Odra dzielnie walczy o utrzymanie, a dysponuje składem, który sprawia niespodzianki. Wisła jest w kiepskiej formie, jej największe gwiazdy zawodzą i nie zawsze unoszą ciężar presji. "Biała Gwiazda" może wygrać wszystkie czekające ją mecze, ale równie dobrze może w nich zdobyć tylko punkt i... nawet wypaść poza podium! Niemożliwe, nierealne? Ależ skąd, to całkiem prawdopodobne.
W najlepszej sytuacji jest zatem Lech. Owszem, czeka go wyjazd do Chorzowa, ale jeśli w sobotę zostanie liderem, to szansy z rąk raczej nie wypuści. Zawodnicy Jacka Zielińskiego nie zawodzą, prezentują najlepszą piłkę w lidze, mają w składzie Roberta Lewandowskiego, który na koniec przygody z naszą ekstraklasą chce wreszcie zdobyć mistrzostwo Polski. Oprócz Ruchu poznaniacy zmierzą się jeszcze na własnym stadionie z Polonią Bytom oraz Zagłębiem Lubin i bez większych obaw o pomyłkę można przewidzieć, że w tych meczach zgarną pełną pulę. Lech długo czeka na tytuł. W poprzednim sezonie był blisko, miał wszelkie atuty w ręku, ale na finiszu przegrał rywalizację z Wisłą. Teraz może się jej zrewanżować.
A Ruch? Atakuje z cienia, nie jest faworytem, ale ma szansę wygrać wszystko - mistrzostwo i Puchar Polski (jest jedyną drużyną z czołówki, która pozostała w boju o to trofeum). Na razie chorzowianie tracą do Wisły cztery punkty, sporo, ale też dobrze wiedzą, że krakowianie mogą potknąć się w Warszawie i derbach. "Niebiescy" mają też trzy punkty mniej od Lecha, w Poznaniu ulegli 1:3, ale 11 maja będą mieli szansę na rewanż. W Chorzowie nikt głośno o tytule nie mówi, ale po cichu trwa liczenie punktów i analizowanie wszystkich możliwych scenariuszy. A te mówią, że drużyna pozostaje w grze o najwyższe cele i przy małej pomocy innych (Legii, Cracovii, Zagłębia) może wywołać supersensację. Aby tak się stało, podopieczni Waldemara Fornalika będą jednak musieli nie tylko wygrać (najpewniej 2:0 lub wyżej) z Lechem, ale i pokonać na wyjeździe Jagiellonię Białystok i Koronę - rywali trudnych.
Mistrza Polski poznamy 15 maja. Do tego czasu na szczycie ligowej tabeli toczyć się będzie kapitalna walka, która gwarantuje emocje niespotykane od wielu sezonów. Wszystko dzięki Wiśle, która mając tytuł w garści, pokpiła sprawę i stworzyła rywalom okazje, które ci mogą skrzętnie wykorzystać.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2010-05-05



Kalendarz czołowej czwórki:
Wisła Kraków (57 pkt): Legia Warszawa (wyjazd), Cracovia Kraków (wyjazd), Odra Wodzisław (dom).
Lech Poznań (56): Polonia Bytom (d), Ruch Chorzów (w), Zagłębie Lubin (d).
Ruch Chorzów (53): Jagiellonia Białystok (w), Lech Poznań (d), Korona Kielce (w).
Legia Warszawa (51): Wisła Kraków (d), Polonia Warszawa (w), GKS Bełchatów (d).

Autor: jc