"Eksportowa" trójka bez spektakularnych wzmocnień
Treść
Wisła Kraków ma Słoweńca Andraza Kirma, Legia Warszawa Marcina Mięciela, a  stołeczna Polonia - Brazylijczyka Marcelo Sarvasa. W przyszłym tygodniu cała  trójka rozpocznie zmagania w drugiej rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów i Ligi  Europejskiej, a na razie nie może pochwalić się spektakularnymi wzmocnieniami  gwarantującymi realizację celów. 
- Już dawno zielone światło na  transfery nie świeciło tak mocno - cieszył się kilka tygodni temu prowadzący  Wisłę Maciej Skorża. Dziś trener ma już inny humor, bo (przynajmniej dziś) ma do  dyspozycji słabszą drużynę niż w poprzednim sezonie. Owszem, przyszedł Kirm -  jeden z najlepszych słoweńskich piłkarzy - i powinien co najmniej godnie  zastąpić Marka Zieńczuka, ale poza tym w temacie "wzmocnienia" panuje cisza. Czy  to zielone światło nagle zgasło, czy też osoby odpowiedzialne za transfery nie  spisały się, faktem jest, że Skorża ma zaskakująco dużo powodów do niepokoju.  Latem drużynę opuścili: wspomniany Zieńczuk i Marcin Baszczyński. Ciężkiej  kontuzji nabawił się Peter Singlar, który miał wypełnić lukę po "Baszczu". Wisła  została bez prawego obrońcy, a na dodatek urazu nabawił się najlepszy stoper,  Arkadiusz Głowacki. Nic nie wyszło z prób pozyskania Mariusza Jopa, ślimaczy się  transfer Brazylijczyka Davida Braza z Panathinaikosu Ateny. Nie znaleziono także  bramkarza, stanowiącego realną konkurencję dla Mariusza Pawełka, choć Skorża  oglądał i testował... 19. w ostatnim okresie kandydata. Nie sprowadzono  wysokiego napastnika, o co trener apelował od dłuższego czasu. Wisła ma zatem  świetną pomoc, alarm w defensywie i jednego Pawła Brożka w ataku. Czy tak  powinny wyglądać ruchy transferowe w drużynie, która stoi przed największą w  historii szansą awansu do Ligi Mistrzów? Ktoś powie: przecież do zespołu trafił  także Łukasz Garguła. Racja, ale umowę z nim podpisano już w zimie, a poza tym  wciąż leczy kontuzję i prawdopodobnie w kwalifikacjach kolegom nie  pomoże.
Pieniędzmi nie szastała Legia, bo po prostu ich nie miała. Działacze  liczyli, że w ostatniej chwili uda się im sprzedać Rogera Guerreiro, zaoferowali  nawet bardzo promocyjną cenę, niemal 400 tysięcy euro. Za piłkarza, którego po  Euro 2008 chcieli puścić za co najmniej pięć milionów! Nabywcy nie znaleźli, bo  po pierwsze Brazylijczyk z polskim paszportem grał ostatnio słabiutko, a po  drugie w grudniu kończy mu się kontrakt i będzie do wzięcia za darmo. Do  stolicy, po kilku latach gry w ligach niemieckiej i greckiej, wrócił za to  Marcin Mięciel. Ma być partnerem-zastępcą w ataku Takesure'a Chinyamy (leczącego  obecnie kontuzje), powinien być wzmocnieniem. Wydaje się jednak, że trenera Jana  Urbana najbardziej ucieszył powrót do zdrowia Sebastiana Szałachowskiego. Zdrowy  będzie liderem drużyny i jej największą gwiazdą. Jest jeszcze Jakub Wawrzyniak,  któremu po dopingowych perypetiach podziękował Panathinaikos. Na razie Urban nie  może brać go pod uwagę przy ustalaniu składu, ciąży na nim dyskwalifikacja.  
A Polonia? Ma Marcelo, z którym wiąże spore nadzieje. Pozyskała pomocnika z  Serbii, Milana Nikolicia. Obaj, zdaniem trenera Jacka Grembockiego, mają być  podstawowymi graczami. Poza tym cisza. Niewykluczone, że wkrótce z zespołu  odejdzie Radosław Majewski. Filigranowy rozgrywający może trafić do ligi  angielskiej. Mimo propozycji w stolicy pozostał Tomasz Jodłowiec, najbardziej w  tej chwili wartościowy zawodnik "Czarnych Koszul".
Wszystko to jakoś  specjalnie optymistycznie nie nastraja, pociesza tylko fakt, że w drugiej  rundzie cała trójka zmierzy się z rywalami, z którymi nie godzi się przegrać:  Wisła z estońską Levadią Tallin, Legia z gruzińską Olimpią Rustawi, a Polonia -  AC Juvenes Dogana z San Marino. Pocieszenie to jednak marne.
Piotr  Skrobisz 
"Nasz Dziennik" 2009-07-11
Autor: wa
