Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ekspert już nie specjalista

Treść

Koncern farmaceutyczny Gedeon Richter kompromituje się wobec swoich klientów, angażując jako "eksperta" na jednej ze swoich stron internetowych lekarza, co do którego dopiero po naszych artykułach zweryfikował tak podstawowe informacje, jak wykształcenie medyczne. Firma uważa, że nie ma sprawy i wszystko jest w porządku. Tymczasem ginekologowi Ireneuszowi Gulewiczowi za publiczne przedstawianie nieprawdziwych informacji na temat swojego wykształcenia może grozić postępowanie przed rzecznikiem odpowiedzialności zawodowej z racji naruszenia Kodeksu Etyki Lekarskiej. Gedeon Richter Plc. SA, największy w Europie Wschodniej koncern farmaceutyczny, wyspecjalizowany głównie w produkcji środków antykoncepcyjnych i poronnych, przeszedł do porządku dziennego nad przypadkiem swojego "eksperta" doradzającego na jednej ze stron internetowych w sprawie antykoncepcji, w żaden sposób nie chcąc komentować kwestii jego zawyżonego wykształcenia. Jak informowaliśmy, przez wiele miesięcy Ireneusz Gulewicz, lekarz z Kluczborka, na portalu należącym do tej firmy przedstawiany był jako specjalista ginekologii i położnictwa, mimo że nie przysługuje mu prawo do posługiwania się takim tytułem. Zdaniem Magdaleny Bober, rzecznika prasowego firmy, wystarczy, iż Gulewicz jest lekarzem ginekologiem, aby mógł kompetentnie udzielać porad na ich stronie internetowej. - Doktor Ireneusz Gulewicz został wybrany przez nas, gdyż jest osobą uznaną w środowisku medycznym i cenioną przez pacjentów - mówi Bober, zbywając milczeniem sposób rekrutacji i wysokość wynagrodzenia, jakie ten lekarz pobiera za swoje porady na portalu należącym do Gedeona. Rzecznik twierdzi, że koncern zasięgnął informacji na temat swojego eksperta i weryfikacja wypadła pozytywnie. - Zgodnie z uzyskanymi przez nas informacjami dr Ireneusz Gulewicz cieszy się pozytywną opinią lokalnego środowiska i jest postrzegany jako osoba kompetentna w temacie ginekologii - usłyszeliśmy. Gedeon zdaje się nie przyjmować do wiadomości tego, że figurując pod szyldem specjalisty, Gulewicz naruszył zasady Kodeksu Etyki Lekarskiej. - Konkretnej sprawy komentować nie będę, bo nie znam jej szczegółów. Mogę podać tylko zasadę ogólną: jeśli lekarz w jakiejś reklamie swojej działalności - chociaż reklama działalności lekarzy też jest bardzo ograniczona prawnie - np. w internecie, podaje informacje o sobie, że posiada specjalność, której w rzeczywistości nie posiada, to jest to naruszenie Kodeksu Etyki Lekarskiej - informuje dr Tomasz Korkosz, rzecznik prasowy Naczelnej Rady Lekarskiej. - Względem takiego lekarza może zostać podjęte postępowanie przed rzecznikiem odpowiedzialności zawodowej, który znajduje się przy każdej okręgowej izbie lekarskiej. Konkretną sprawę można zgłosić do rzecznika przy okręgowej izbie lekarskiej, pod którą terytorialnie podlega miejsce pracy danego lekarza - dodaje Korkosz. Pewna trudność polega na tym, iż Gulewicz jest jednym z członków Okręgowego Sądu Lekarskiego przy Opolskiej Izbie Lekarskiej. Jednak odpowiedzialność dyscyplinarną może ponieść. - Jeśli chodzi o prezesów okręgowych izb lekarskich, rzeczników odpowiedzialności zawodowej oraz sędziów sądów lekarskich, to wtedy takie sprawy od razu z urzędu rozpatruje naczelny rzecznik odpowiedzialności zawodowej - wyjaśnia Tomasz Korkosz. A co o współpracy Gulewicza z należącym do koncernu Gedeon Richter portalem "Wpadka" sądzą jego pracodawcy? Dotarliśmy do Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej "Medicus" w Opolu, w którym Gulewicz pracuje. Halina Habrasz, prezes spółki, przyznaje, że ta informacja jest dla niej dużym zaskoczeniem. - Wszystkie czynności dr Gulewicz wykonuje na swój rachunek i w swoim imieniu, natomiast jest u nas podwykonawcą kontraktu w zakresie ginekologii. Przyznam, że jestem bardzo zaskoczona i dziękuję za tę informację, oczywiście zapytamy pana doktora. Jakaś rozmowa będzie, ale my na te rzeczy nie mamy wpływu. Bo my reagujemy na skargi nieprawidłowości w zakresie obsługi pacjentek, które są przyjmowane w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia. Natomiast to jest coś zupełnie odmiennego - komentuje Habrasz. Jak dodaje, zakład jest zadowolony ze współpracy z Gulewiczem. - On, jako ginekolog, jest dobrym lekarzem, pacjentki są bardzo zadowolone - twierdzi prezes Habrasz. - Kontrakt wyrabia znacznie wyżej niż "statystyczni" lekarze - nadmienia. Nie chce przesądzać, jak zareagowałyby pacjentki na wieść o tym, że ich lekarz pracuje dla farmaceutycznego potentata w charakterze eksperta. Według Habrasz, ważniejsza jest ogólna znajomość medycyny i relacje z pacjentkami niż kwestia doradzania na stronie o antykoncepcji. - To są bardzo indywidualne sprawy. Jednym by to przeszkadzało, ale zapewne znalazłyby się takie, które powiedziałyby, że im to nie przeszkadza, że są zadowolone z kontaktów z panem doktorem - ze sposobu leczenia, z jego podejścia. Natomiast to, o czym teraz rozmawiamy, dla jednych może być ważne, a dla innych bez znaczenia. Ja myślę, że generalnie dla pacjentów ważna jest znajomość medycyny i - szczególnie w tej dyscyplinie medycznej - sposób badania i rozmowy z pacjentką - uważa Halina Habrasz. Dopytywana, przyznaje jednak, że sama raczej wybrałaby lekarza, który na takich stronach się nie wypowiada. Dorota Biaduń "Nasz Dziennik" 2008-08-05

Autor: ab