Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ebi znów na zakręcie

Treść

Jeszcze nie tak dawno był najpopularniejszym polskim piłkarzem, bohaterem reprezentacji, idolem kibiców i bezdyskusyjną gwiazdą. W ubiegłym tygodniu, kilka dni przed startem kolejnego sezonu piłkarskiej ekstraklasy, rozwiązał kontrakt z Polonią Warszawa. Pożegnano go bez żalu, a zawodnik znalazł się na zakręcie kariery, kolejnym w ostatnich latach. Euzebiusz Smolarek, oto jego historia.
11 października 2006 r. reprezentacja Polski pod wodzą Leo Beenhakkera grała w Chorzowie z Portugalią o punkty eliminacji Euro 2008. Rywale, pewni swego, wystawili najsilniejszy skład z Cristiano Ronaldo na czele i byli przekonani, że bez większych problemów zainkasują komplet punktów. Tymczasem Biało-Czerwoni rozegrali jeden z najlepszych meczów w historii, w porywającym stylu zwyciężając 2:1 - a ten wynik nie oddawał nawet w pełni ich przewagi. W roli bohatera wystąpił Euzebiusz Smolarek, zdobywając dwie przepiękne bramki. W tym dniu był na ustach wszystkich kibiców i stał się narodowym idolem. To nie przesada, bo Ebim, jego życiem, rodziną zaczęli się interesować chyba wszyscy. Twarz piłkarza pojawiała się na okładkach poważnych pism, tabloidów i kolorowych tygodników. Rok później, w kolejnym ważnym spotkaniu eliminacji, trzykrotnie pokonał bramkarza Kazachstanu, przesądzając o wygranej 3:1. Po miesiącu jego dwa gole zadecydowały o zwycięstwie 2:0 nad Belgią, pieczętującym pierwszy, historyczny awans na finały mistrzostw Europy. Sława Smolarka sięgała wówczas apogeum. W 2007 r., po raz trzeci z rzędu, został wybrany w kraju piłkarzem roku. Plasował się w czołówkach plebiscytów na sportowca roku. Wiodło mu się w reprezentacji, wiodło w klubie, Borussii Dortmund. Od stycznia 2005 do sierpnia 2007 r. w jej barwach zdobył 26 bramek, stając się jednym z ulubieńców kibiców. Udane występy zaowocowały transferem do wymarzonej Primera Division. Racing Santander zapłacił za Ebiego 4,8 miliona euro i... szybko tego pożałował. Smolarek nie do końca odnalazł się bowiem w nowym towarzystwie. W debiucie, przeciw Barcelonie, wszedł na boisko w drugiej połowie i po kilkunastu minutach ujrzał czerwoną kartkę. Potem zdołał co prawda strzelić cztery bramki, ale potrzebował do tego aż 34 spotkań, co dało niezbyt imponującą średnią. Działacze szybko dali mu do zrozumienia, że jeśli znajdzie chętnego, nie będę robili problemów z transferem. Chętni się znaleźli (m.in. francuskie Toulouse FC), ale nie porozumiał się co do warunków kontraktu. Wybrał wypożyczenie do angielskiego Boltonu i to był ogromny błąd. W Premier League kariery nie zrobił, w pierwszym składzie wybiegł na boisko raz, nie zdobył nawet jednej bramki. Znalazł się na zakręcie, bodaj najpoważniejszym od 2002 roku. Wtedy, w barwach Feyenoordu Rotterdam, gdzie pobierał pierwsze piłkarskie szlify, doznał poważnej kontuzji kolana, która wyeliminowała go z gry na długie miesiące, a jakby tego było mało, został zdyskwalifikowany na pół roku za zażywanie marihuany. Winy mu jednak nigdy nie udowodniono.
Nic zatem dziwnego, że włodarze Boltonu z Ebim pożegnali się bez żalu. Po powrocie do Hiszpanii rozwiązał kontrakt z Racingiem i rozpoczął poszukiwania nowego klubu. Okazało się to trudniejsze, niż sam się spodziewał. Przez kilka miesięcy trenował indywidualnie, zainteresowanych brakowało. Wreszcie, niespodziewanie, związał się z grecką Kavalą. Wiodło mu się w niej różnie, błysnął w zasadzie raz, gdy strzelił dwie bramki w prestiżowym meczu z Panathinaikosem Ateny. Latem ubiegłego roku rozwiązał z klubem umowę i jak się okazało, ta czynność weszła mu mocno w krew. Mimo wszystkich tych perypetii transfer do Polonii Warszawa stał się w naszym kraju wielkim wydarzeniem. Smolarek, po raz pierwszy, miał bowiem spróbować swoich sił w polskiej ekstraklasie, otrzymał też rekordowy kontrakt. 13 sierpnia 2010 r., w derbowym spotkaniu z Legią, zdobył debiutanckiego gola, potem trafił jeszcze dwukrotnie i zwolnił tempo. Każdy kolejny mecz bez bramki, każdy słaby występ skutkował coraz większą krytyką ze strony władz klubu, sugerujących wprost, że wszystko miało wyglądać inaczej. Lepiej, i to zdecydowanie. Smolarek wpadł w dołek formy, został nawet przesunięty do Młodej Ekstraklasy. Potem wrócił do pierwszego składu, ale notowań to nie zmieniło. Zawodził, rozczarowywał, niczym się nie wyróżniając na tle ligowców. Przed obecnym sezonem nie przyjął nowych warunków kontraktu, jako jeden z nielicznych w zespole. Stało się wtedy jasne, że dłużej w nim miejsca nie zagrzeje. Na kilka dni przed inauguracją rozgrywek Polonia poinformowała o rozwiązaniu umowy z zawodnikiem. Za porozumieniem stron, czyli podobnie jak w przypadku Racingu i Kavali, poprzednich klubów bohatera eliminacji do Euro 2008. Gdzie teraz Smolarek odnajdzie swoje miejsce, czy jeszcze zaistnieje w poważnym futbolu?
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2011-08-02

Autor: jc