Przejdź do treści
Przejdź do stopki

E-mail z matactwami MON

Treść

Od ponad miesiąca Ministerstwo Obrony Narodowej nie jest w stanie udzielić wyczerpującej odpowiedzi na pytania "Naszego Dziennika" dotyczące okoliczności sporządzenia notatki przez mjr. Grzegorza Pietruczuka w sprawie tzw. incydentu gruzińskiego z 2008 roku. Po ponad dwóch latach po tych wydarzeniach. Co ciekawe, z wysłanej omyłkowo do naszej redakcji wewnętrznej korespondencji biura prasowego resortu obrony jasno wynika, że służby prasowe doskonale zdawały sobie sprawę, iż przygotowana dla nas odpowiedź nie wyczerpuje żadnego z zadanych pytań.
Jeszcze 24 marca br. "Nasz Dziennik" zwrócił się do biura prasowego Ministerstwa Obrony Narodowej z prośbą o pośredniczenie w kontakcie z gen. bryg. Arturem Kołosowskim, dyrektorem Departamentu Kadr, do którego wystąpiliśmy z pytaniami o okoliczności i powody powstania po dwóch latach od incydentu gruzińskiego notatki mjr. Grzegorza Pietruczuka. Jak wynikało z informacji zamieszczonych na stronach internetowych MON przez Janusza Sejmeja, rzecznika ministra obrony narodowej, "notatka powstała tylko i wyłącznie na prośbę gen. Kołosowskiego, który, ze względu na duże zainteresowanie dziennikarzy tą sprawą, został poproszony przeze mnie o wypowiedzenie się do mediów. Notatka ta miała wyłącznie charakter roboczy, przypominający wszelkie okoliczności zaistniałe na pokładzie TU-154M".
Jako że notatka wzbudziła wiele wątpliwości, "Nasz Dziennik" zwrócił się do gen. Kołosowskiego z prośbą o zajęcie stanowiska w sprawie i udzielenie precyzyjnych odpowiedzi. Pytaliśmy o to, dlaczego wychodząc naprzeciw oczekiwaniom mediów, gen. Kołosowski nie wykorzystał meldunku kpt. Grzegorza Pietruczuka z 2008 roku, w którym pilot opisał incydent gruziński, czy Pietruczuk był instruowany, która część jego meldunku z 2008 roku wymaga doprecyzowania w notatce i jakie polecenie otrzymał od gen. Kołosowskiego. Prosiliśmy również o informacje, czy mjr Pietruczuk był informowany, że jego notatka zostanie przekazana dziennikarzom jednej konkretnej gazety - "Gazety Wyborczej", i czy miał świadomość, w jakiej formie zostanie to uczynione. Interesowało nas także to, dlaczego sporządzona po dwóch latach notatka pilota została przekazana do mediów w oryginalnym kształcie, skoro miała "charakter roboczy", i jakie kroki podjął gen. Kołosowski, by do mediów trafiła pełna informacja na temat incydentu. Pytaliśmy również o to, jakie informacje i materiały - obok treści notatki pilota - przekazano mediom. W piśmie zwróciliśmy się też z prośbą o wyjaśnienie, czy szef Departamentu Kadr znał treść meldunku z 2008 roku sporządzonego przez gen. Krzysztofa Załęskiego, zastępcę dowódcy Sił Powietrznych, dla przełożonego gen. Andrzeja Błasika na temat incydentu (meldunek trafił też do szefa MON) i czy jego treść (mowa w nim m.in. o tym, że polecenie wykonania lotu zgodnie z życzeniem prezydenta RP było wydane za akceptacją ministra obrony narodowej) znalazła odzwierciedlenie w przekazanych dziennikarzom informacjach. Na koniec prosiliśmy o wyjaśnienie okoliczności przekazania dziennikarzowi "Gazety Wyborczej" notatki pilota. Jak sugerował sam dziennikarz, w otrzymanych od gen. Kołosowskiego danych nie było daty ani wzmianki o tym, kiedy i w jakich okolicznościach notatka została sporządzona.
Odpowiedzi od gen. Artura Kołosowskiego nie otrzymaliśmy i nie mogliśmy otrzymać, bo nasze pytania - jak się okazało - nie wyszły poza biuro prasowe MON. Jednak - omyłkowo - 12 kwietnia br. jedna z pracownic biura przesłała "Naszemu Dziennikowi" swoją korespondencję do Janusza Sejmeja, która dotyczy sygnalizowanych przez nas problemów. Z treści korespondencji wynika, że biuro prasowe przygotowało dla nas nic niewyjaśniającą odpowiedź. A jego pracownicy mieli wątpliwości, czy takie stanowisko można uznać za oficjalną odpowiedź MON. W korespondencji czytamy: "Januszu, przesyłam Ci odpowiedź jaka zastała umieszczona na stronie internetowej resortu, ale uważam, że nie może wyjść jako odpowiedź do dziennikarza, gdyż nie odpowiada na żadne z zadanych przez Niego pytań. Jeśli myślisz, ze jednak mam ją przesłać-napisz to ;)".
Pismo rzeczywiście nic nie wyjaśniało: "Szanowny Panie Redaktorze, w odpowiedzi na Pańskie pytania dotyczące tzw. incydentu gruzińskiego uprzejmie informuję, że 12 sierpnia 2008 r. w rozmowie z śp. Prezydentem RP Lechem Kaczyńskim minister obrony narodowej Bogdan Klich odmówił wydania polecenia pilotom, aby zmienili zaplanowaną wcześniej trasę lotu i polecieli z pasażerami do Tbilisi. Minister poinformował Pana Prezydenta, że szefowi MON polecenia może wydawać tylko jego przełożony - czyli Prezes Rady Ministrów.
Minister Obrony Narodowej nie przekazywał szefowi Sztabu Generalnego WP żadnych poleceń związanych z lotem z 12 sierpnia".
Jeszcze tego samego dnia, po monicie w biurze prasowym MON i prośbie o udzielenie jednak precyzyjnej odpowiedzi na pytania, otrzymaliśmy kolejne nic niewnoszące stanowisko resortu: "Szanowny Panie Redaktorze, Ponownie wyjaśniamy, że bezpośrednio po incydencie gruzińskim, tj. 13 sierpnia 2008 roku, dowódca TU-154M kapitan Grzegorz Pietruczuk sporządził meldunek do ministra obrony narodowej opisujący wydarzenia, jakie miały miejsce na pokładzie samolotu podczas lotu 12 sierpnia 2008 r. Natomiast w lutym br., ze względu na duże zainteresowanie przedstawicieli mediów, na prośbę gen. Artura Kołosowskiego, dyrektora Departamentu Kadr, ówczesnego szefa Sekretariatu MON,  kapitan Grzegorz Pietruczuk sporządził notatkę, która miała wyłącznie charakter roboczy i przypominająca wszelkie okoliczności, zaistniałe na pokładzie TU-154M w czasie lotu 12 sierpnia 2008. Dopatrywanie się jakichkolwiek innych okoliczności i podtekstów związanych ze sporządzeniem notatki jest nieuprawnione i pozostaje tylko i wyłącznie w sferze spekulacji dziennikarskich".
Po tej odpowiedzi ponownie interweniowaliśmy w biurze prasowym MON i ponowiliśmy prośbę, by to gen. Kołosowski - zgodnie z przyjętą wcześniej praktyką - na wniosek rzecznika MON mógł ustosunkować się do naszych pytań. Otrzymaliśmy zapewnienie, że nasza prośba zostanie przekazana J. Sejmejowi.
Kilka dni temu otrzymaliśmy jednak informację, że rzecznik uznał, iż jedyną odpowiedzią, jaką uzyskamy na nasze wystąpienie, jest ta, która została nam przesłana wcześniej. Zaproponowano nam także, by próbować dotrzeć z pytaniami bezpośrednio do gen. Kołosowskiego.
O aferze notatkowej dotąd niewiele więcej dowiedzieli się posłowie PiS z sejmowej Komisji Obrony Narodowej, którzy w tej sprawie skierowali do szefa MON interpelację poselską. Pismo datowane na 24 marca br. - według informacji zawartych na stronach Sejmu - wpłynęło 4 kwietnia. Odpowiedzi można spodziewać się pod koniec maja. W interpelacji Dariusz Seliga, poseł PiS, wiceprzewodniczący sejmowej komisji obrony, zaprotestował przeciwko próbom wikłania żołnierzy w bieżącą politykę przez kierownictwo resortu obrony, narodowej. - Jak można dopuścić do takiej sytuacji, a tym samym do składania dodatkowych zeznań, które następnie w mediach używane są przeciwko prezydentowi RP Lechowi Kaczyńskiemu. Chciałbym, aby cała sprawa została wyjaśniona, ponieważ MON powinno zajmować się bezpieczeństwem państwa polskiego. Nie może być tak, że przymusza się oficerów do tego rodzaju praktyk, a tym samym, że dochodzi do wikłania wojskowych w polityczny spór - zaznaczył poseł, prosząc resort obrony o wyjaśnienia.
Marcin Austyn
Nasz Dziennik 2011-05-04

Autor: jc