Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dziś kontrakt z Dudu

Treść

- Wszyscy piłkarze są i trenują - mówił wczoraj z ulgą trener Wisły Maciej Skorża. - W tym tygodniu mamy lżejszy mikrocykl, chcemy zejść trochę z obciążeń, aby zawodnicy na sobotni mecz z Lechem Poznań zawodnicy nabrali większej świeżości. W poniedziałek i we wtorek czeka wiślaków seria testów wydolnościowych. Na podstawie wyników badań szkoleniowiec określi plan pracy nie tylko na okres przerwy w ligowej rywalizacji. - Czy ostatnie spotkanie w Bełchatowie pozwoliło Panu rozstrzygnąć dylemat - kto powinien grać z Pawłem Brożkiem w ataku? - Może Dudu. To byłoby ciekawe. Na pewno niektórzy by się zdziwili. Mamy kilku zawodników, którzy mogą grać. I wcale nie jest powiedziane, że Paweł Brożek znajdzie się w pierwszym składzie. To, że teraz jest w dobrej formie i zdobywa bramki, nie gwarantuje mu abonamentu na grę w jedenastce. Musi czuć oddech na plecach Ćwielonga, Małeckiego, Paulisty, Boguskiego i brata-bliźniaka, Piotrka. Postaram się w tej formacji ustawiać szeroką grupę graczy, aby każdy mógł się pokazać z jak najlepszej strony. Oni wcale nie muszę strzelać goli, mogą stwarzać sytuacje, wypracowywać wolne czy karne, które wykorzysta Cleber. Najważniejsze, aby gra napastników coś nam przynosiła - utrzymanie piłki z przodu, stałe zagrożenie dla przeciwnika. Te wszystkie elementy budują ocenę piłkarzy występujących w ataku. Wczoraj trener Skorża sprawdzał wariant ustawienia z Jeanem Paulistą, choć tak do końca debiutu MacPherlina Dudu Omagbemiego w sobotę nie można chyba wykluczyć, bo dziś ma być sfinalizowana sprawa rocznego kontraktu Nigeryjczyka. Przy takiej długości obowiązywania umowy upierał się menedżer Dudu. Kością niezgody były też warunki finansowe proponowane przez Wisłę, ale jak się dowiadujemy, udało się osiągnąć kompromis. Mankamentem ofensywnych poczynań wiślaków w poprzednich meczach, mimo aż czterech zwycięstw i tylko jednego remisu, był brak uderzeń z dalszej odległości. - Problem polega na tym, że okazje są, a ci, którzy powinni to robić, tego nie robią. Nie czują się na tyle pewni, aby podjąć ryzyko. Szczególnie odnosi się do Mauro Cantoro, mającego najczęściej możliwości oddania strzału - przyznaje Skorża. - A może w tym tkwią Wasze rezerwy? - Dobrze to zostało ujęte. I być może w taki sposób zdobędziemy zwycięską bramkę w meczu z Lechem. Paweł Brożek: - O Emie nie rozmawiamy Napastnik Wisły, Paweł Brożek stał się w tym sezonie postrachem pierwszoligowych bramkarzy. Strzelił już 5 goli, a jego świetną passę przerwała dopiero... choroba. W meczu z PGE GKS Bełchatów pojawił się na boisku dopiero w ostatnich dwudziestu kilku minutach i "Biała Gwiazda" zremisowała 0-0. - Poradził Pan sobie z wirusem? - Byłem przeziębiony, miałem katar, kaszel, ból głowy, ogólne osłabienie organizmu. O grze przez 90, czy nawet 45 minut w Bełchatowie nie mogło być mowy. Zresztą nawet ten krótki pobyt na boisku mocno odczułem. - Od wtorku znów Pan trenuje. - W niedzielę i poniedziałek się kurowałem, myślę, że powoli mój organizm wraca do normalnego trybu. I na mecz z Lechem będę gotowy na sto procent. - Z kim chciałby Pan zagrać w ataku? - Na pewno nie będę faworyzował brata. Zarówno Piotrek jak i Rafał Boguski są nominalnymi pomocnikami i ciężko było im się w Bełchatowie przestawić na inny styl, bo napastnik gra tyłem do bramki. Brakowało im więc tego doświadczenia. W drugiej połowie Rafał miał sytuacje, a Piotrek trzy świetne podania. - W bramce gości pojawi się prawdopodobnie podpora Wisły w rundzie wiosennej - Emilian Dolha, zapowiada się niezwykle ciekawa konfrontacja, kiedyś w spotkaniu z Lechem zapisał Pan hat-trick. To było dawno, a jeśli chodzi o Dolhę, gola mu można strzelić jak każdemu. O Emie w szatni w ogóle nie rozmawiamy. (SAS) "Dziennik Polski" 2007-08-30

Autor: wa