Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dzieci dziś są kształtowane, ale nie doskonalone

Treść

Z dr Barbarą Kiereś z Katedry Pedagogiki Rodziny Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego rozmawia Izabela Borańska Media coraz częściej pokazują przypadki złego traktowania dzieci przez ich rodziców lub opiekunów. Z czego to może wynikać? - Problem godności człowieka niesie ze sobą kultura chrześcijańska, która w pełni odkryła i uzasadniła godność dziecka. Należy sądzić, że to, co obserwuje się dzisiaj, ma ścisły związek z odejściem od kultury chrześcijańskiej, czyli z powrotem do czasów, można powiedzieć, barbarzyńskich. Wiąże się to też z brakiem znajomości tego, co było kiedyś i w związku z tym z przenoszeniem we współczesność czegoś, co już w historii było, a co zostaje jeszcze dodatkowo wynaturzone. Chodzi więc o pamięć przeszłości. Dziecko w czasach prehistorycznych (epoka ognia) rzeczywiście było własnością rodziców, ale tę własność rodzice traktowali jako majątek, dzieci były majątkiem, czyli czymś niezwykle cennym. Podobnie później, w czasach historycznych związanych z kulturą grecką, dzieci były własnością państwa i narodu, ale celem podejmowanych wszelkich działań państwowych było doskonalenie dziecka właśnie dla narodu i państwa. To, co dzieje się dzisiaj, a co wiąże się z uprzedmiotowieniem dziecka, nie ma nic wspólnego z jego doskonaleniem. Współcześnie podejmuje się państwowe działania, stosując różnorodne technologie społeczne, które mało tego, że nie budują i nie doskonalą dziecka, to jeszcze je niszczą, degradują, manipulują nim, wmawiając jednocześnie i jemu, i jego rodzicom, że ma ono prawo postępować dowolnie. Chodzi jednak o to, że ta "dowolność" jest odgórnie zagospodarowywana, czyli to nie do końca jest tak, że dziecko samo wybiera. Poza tym w przypadku dziecka nie można mówić o wolnych i w pełni odpowiedzialnych wyborach, ponieważ wolność to ta cecha życia osobowego, którą człowiek w sobie buduje. Dziecko kształtuje swoją wolność poprzez określone wybory, wybory skierowane w stronę dobra. Wybierając dobro, dziecko realizuje się w swojej wolności, a tym samym buduje siebie jako człowieka i uczy się pełniej być człowiekiem. Dobro ktoś musi dziecku wskazać i pokazać - tu jest dobro, a tu zło. Jeśli rodzice tego nie zrobią, dokonają tego inni. Dziecko jest dla niektórych rodziców balastem, a nie skarbem... Wskazuje na to chociażby domaganie się przez niektóre środowiska uznania aborcji za "prawo człowieka". - Tak, niektórzy rodzice traktują swoje dzieci bardzo instrumentalnie. Wiemy, że medycyna daje takie możliwości, które pozwalają wręcz zaprogramować wszystkie cechy dziecka albo wyeliminować to dziecko, które nie spełnia zaplanowanych oczekiwań. Dziecko traktowane jest właśnie jako własność, ale nie jako majątek, i to jest ta historyczna różnica. Dziecko dziś nie jest kimś cennym, nie widzi się godności w dziecku, patrzy się na nie jak na jakiś materiał do ideologicznego urabiania. Rodzice są często zagubieni i zdezorientowani, a inni... robią swoje. W związku z tym istnieje pilna potrzeba pomocy rodzicom ze strony tych, którzy rozumieją, kim jest dziecko i co to znaczy wychowywać. Chodzi o to, by rodzice nie wyczekiwali pomocy ze strony państwa, zwłaszcza że jest ono zarządzane przez określone partie, czy ze strony liberalnych mediów, ale widzieli w sobie najważniejszych wychowawców, a więc tych, którzy są przede wszystkim odpowiedzialni za człowieczeństwo swoich dzieci. Rodziców trzeba dzisiaj, paradoksalnie, uczyć rodzicielstwa. Często dziecko żyje w rodzinie, funkcjonuje w niej, ale nikt się nim nie zajmuje oprócz zaspokajania przyziemnych potrzeb. - Dokładnie tak. Rodzice dostarczają dzieciom dobra użyteczne i przyjemne, dzieci mają wszystko, a więc telewizory, komputery, internet itd. Przez te "dobra" dzieci są kształtowane. Są kształtowane, ale nie są doskonalone. Dzisiaj wychowanie jest rozumiane jako czynienie z człowieka coraz sprawniejszego narzędzia, chodzi w nim o to, by człowiek "sprawniej" i "posłuszniej" był w świecie, a nie "lepiej" i "pełniej". Jaką funkcję pełnią w wychowaniu nakazy i zakazy? Czy można wychowywać bez nich? - Są one w wychowaniu nieuniknione z racji niedojrzałości wychowanka, który musi być prowadzony przez tego, kto rozumie istotę i sens bycia człowiekiem. Niekiedy muszą to być zdecydowane działania, a więc takie, które pedagogika określa jako kara. Dzisiaj każde zdecydowane zachowanie wychowawcy, a szczególnie rodzica, określa się jako molestowanie dziecka. Tymczasem wychowanie jest prowadzeniem ku doskonałości, jest pomocą w aktualizowaniu potencjalności osobowych, a więc tego, co niejako w zalążku jest wpisane w naturę człowieka, konkretnego dziecka. Wymaga to od wychowawców, przede wszystkim od rodziców, podejmowania działań, które poprowadzą dziecko ku dobru. Jak można scharakteryzować ideologię, która kryje się za deklaracją premiera Donalda Tuska, że w polskim prawodawstwie ma zostać wprowadzony "całkowity zakaz bicia dzieci"? - Dochodzi do absurdu polegającego na tym, że czyni się starania, by wprowadzić prawny zakaz bicia dzieci, co należy jednoznacznie odczytać jako ingerencję państwa w rodzinę. Należy sądzić, że zakaz ten miałby dotyczyć nie tylko rodzin patologicznych, gdzie rzeczą oczywistą jest konieczność ingerencji w sytuacji ewidentnego krzywdzenia dziecka, ale każdej rodziny. Zakłada się tutaj, że każda rodzina jest potencjalnie patologiczna, a ponadto u podstaw takich projektów leży po prostu ideologia antypedagogiki. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-05-31

Autor: wa