Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dymisje po białoruskim wniosku

Treść

Dwie dymisje i wszczęcie postępowania dyscyplinarnego - to reakcja prokuratora generalnego na realizację białoruskiego wniosku o pomoc prawną dotyczącą opozycjonisty Alesia Bialackiego. Efektem "starań" polskiej strony było jego aresztowanie przez KGB pod zarzutem ukrywania dochodów.
Białorusini chcieli ujawnienia danych dotyczących kont bankowych opozycjonisty. - Wniosek ten nie powinien być moim zdaniem wykonany - podkreślił Andrzej Seremet, prokurator generalny. A fakt, że został wykonany, skwitował uwagą o braku kompetencji "niektórych prokuratorów".
Seremet podkreślił, że jest zawiedziony ich postawą. - To zlekceważenie moich dyspozycji i poleceń - podkreślił. Chodzi o zalecenie przygotowane po styczniowym spotkaniu w MSZ, które mówiło, że prokuratorzy nie muszą realizować wniosków o pomoc prawną dotyczącą białoruskich opozycjonistów.
Efektem wstępnego postępowania służbowego jest przyjęcie przez Seremeta dymisji szefa departamentu współpracy międzynarodowej w Prokuraturze Generalnej Krzysztofa Karsznickiego, który m.in. jest ekspertem prokuratury wojskowej w sprawie śledztwa smoleńskiego, i odwołanie jego zastępcy Anny Wiśniewskiej. Ponadto zostało wszczęte postępowanie wyjaśniające wobec prokurator Anny Adamiak, która zajmowała się tą sprawą. Przeniesiono ją także poza pion współpracy międzynarodowej.
Prokurator generalny podkreślił, że w realizacji wniosku strony białoruskiej stwierdzono "nieprawidłowości". Jeden z prokuratorów zgłaszał wątpliwości wobec tego dokumentu, wskazując, że nie ma w nim opisu czynu zarzucanego Bialackiemu, kwalifikacji prawnej tego czynu itp.
Seremet poinformował, że prokuratorzy podawali "rozmaite" tłumaczenia, a niektórzy przyznali się do błędu.
Zostały już wdrożone pierwsze procedury mające zapobiec podobnym zdarzeniom w przyszłości. - Wdrożyłem mechanizmy określonych konsultacji z MSZ, w sytuacji kiedy prokurator będzie dysponował takim wnioskiem - zaznaczył Andrzej Seremet.
Wczoraj przed Prokuraturą Generalną w Warszawie protestowało kilkunastu białoruskich opozycjonistów w związku z przekazaniem władzom białoruskim danych z kont Alesia Bialackiego. Zaapelowali oni m.in. o ukaranie winnych.
- Kiedy minister spraw zagranicznych, kiedy prezydent państwa polskiego przyjmuje przedstawicieli ruchu demokratycznego, dostajemy poparcie od Polski, w tym samym czasie prokuratura współpracuje ze służbami specjalnymi dyktatorskiej Białorusi, to nie jest normalne - mówił działacz białoruskiej chrześcijańskiej demokracji Anatol Michnawiec.
Białoruscy działacze złożyli w Prokuraturze Generalnej apel, w którym zwracają się o "zawieszenie wykonywania" umowy między Polską a Białorusią o pomocy prawnej i stosunkach prawnych w sprawach cywilnych, rodzinnych, pracowniczych i karnych.
"Wykonywanie tej umowy kompromituje przed społecznością międzynarodową wizerunek Polski jako kraju demokratycznego, którego ustrój bazuje na wartościach przestrzegania podstawowych praw człowieka" - napisali.
Sprawą mają się zająć także sejmowe komisje: Spraw Zagranicznych oraz Łączności z Polakami za Granicą, na których posiedzenie został zaproszony prokurator generalny Andrzej Seremet. - Oczekujemy informacji o konsekwencjach i wnioskach wyciągniętych na przyszłość - żeby taka skandaliczna sytuacja już nigdy się nie powtórzyła - zaznaczył szef Komisji Spraw Zagranicznych Andrzej Halicki (PO).
Zenon Baranowski
Nasz Dziennik 2011-08-17

Autor: jc