Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dymisja, której nie będzie

Treść

W czasie, gdy światowe media informowały o raporcie Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), o obecności alkoholu we krwi gen. Andrzeja Błasika i winie polskich pilotów lądujących na drzewach pod Smoleńskiem, premier Donald Tusk był na nartach we Włoszech. Wrócił co najmniej dobę za późno. Dziś stanął w obliczu skompromitowania polskiego państwa w oczach międzynarodowej opinii publicznej. Nie potrafi jednak podjąć decyzji o własnej dymisji ani przyznać się do winy za popełnione błędy.
"Mam nadzieję, że polski Parlament jak nie w tej, to w następnej kadencji będzie w stanie rozliczyć Premiera Tuska i jego ekipę ze wszystkich działań związanych ze smoleńską katastrofą" - napisał w blogu Zbigniew Kuźmiuk, poseł do Parlamentu Europejskiego. Jak trafnie zauważył, jeśli do tego nie dojdzie, to "naplucie nam w twarz przez Rosjan zostanie odebrane przez międzynarodową opinię publiczną jako uprawniony sposób traktowania Polaków w każdej sprawie".
W światowych mediach funkcjonuje rosyjski przekaz
Tymczasem ogłoszenie przez Rosjan raportu MAK, który badał przyczyny katastrofy polskiego rządowego samolotu Tu-154M, zastało Donalda Tuska na urlopie. To bardzo charakterystyczne - szef rządu odpoczywa kilka razy w roku. Choć informacja o planowanej publikacji Rosjan pojawiła się we wtorek, to jeszcze tego samego dnia rzecznik rządu Paweł Graś zapewniał, że Tusk nie będzie przerywał wypoczynku we włoskich Dolomitach. Pewnie tę decyzję wcześniej ze sobą uzgadniali, po czym musieli ją szybko zmienić. Jak się okazało, skala kompromitacji, jaka ujawniła się po środowym wystąpieniu Tatiany Anodiny w Moskwie i krytyczne komentarze pod adresem rządu, zmusiły w końcu Tuska do porzucenia jazdy na nartach i przeprowadzenia konsultacji z ministrem Jerzym Millerem już w kraju. A w efekcie - do pokazania się na konferencji prasowej i zabrania głosu w tej sprawie. Jak się okazuje, rząd nie miał dokładnej informacji o terminie publikacji raportu MAK, choć premier już od grudnia wiedział, jakie tezy Rosjanie w nim postawią. Sam akredytowany przy Komitecie płk Edmund Klich, który jako jedyny miał możliwość obserwowania pracy rosyjskich ekspertów, dowiedział się o planowanym ogłoszeniu raportu od dziennikarzy. Już samo to pokazuje, jaki stosunek ma premier do całej sprawy. Problem jest jednak w tym, że to w środę, a nie wczoraj światowe media w swoich serwisach przedstawiły informację o pijanym generale polskich Sił Powietrznych, presji prezydenta na pilotów i ich winie za doprowadzenie do katastrofy. Wśród nich zabrakło choćby symbolicznego głosu szefa polskiego rządu sprzeciwiającego się tym tezom, który przecież kilka tygodni temu krytykował projekt raportu.
- Nie jest to pierwsza, ale najpoważniejsza sytuacja, w której w normalnym demokratycznym kraju Donald Tusk powinien podać się do dymisji w trybie natychmiastowym - uważa Jacek Kurski, europoseł PiS. Także zdaniem Marka Jurka, przewodniczącego Prawicy Rzeczypospolitej, dla Polski najlepszym dziś rozwiązaniem jest zmiana rządu. - Jeśli premier chciałby zademonstrować suwerenną władzę - przekazałby ją jak najszybciej w ręce gabinetu mającego w relacjach z Rosją czyste konto, nieobciążonego doktryną, według której obrona praw własnego państwa to niestosowna demonstracja nieufności wobec innego - podkreśla były marszałek Sejmu, przypominając, że to Tusk 29 kwietnia w wypowiedzi w Sejmie zapewniał, iż udział akredytowanego eksperta w badaniu przyczyn katastrofy to "wariant bezpieczny", dający polskiej stronie 100-procentowy dostęp do działań rosyjskich śledczych i specjalistów, a domaganie się wspólnego śledztwa to powrót do sytuacji zimnowojennej.
Premier zmarszczy tylko brwi?
Poseł Antoni Macierewicz, przewodniczący sejmowego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej, uważa, że dziś nie tylko dla premiera, ale również dla całego państwa jedyna droga wiedzie przez trudne decyzje polityczne, odrzucające raport MAK i angażujące wszelkie możliwe instytucje państwa do powołania międzynarodowej komisji badającej ten dramat.
- Tylko taka droga pozwoli na wyjaśnienie tej katastrofy, ale postępowanie pana Tuska nie wskazuje, aby był zdolny do podjęcia takich kroków - przyznaje Macierewicz, który podkreśla, że pozostawanie Tuska i jego ekipy u steru rządów spowoduje, iż dojście do prawdy będzie bardzo utrudnione. Także w ocenie Kurskiego, ani dymisji, ani zmiany rządu się nie doczekamy, bo jedyne, czego obawia się premier, to presja mediów, które mogą zepsuć jego wizerunek. A takiej nie ma.
- Tusk nie podał się do dymisji ani po kompromitacji w sprawie sprzedaży stoczni Katarczykom, ani po podniesieniu podatków, co wykluczał, ani po wielu innych kompromitujących sprawach - przypomina Kurski. Marek Jurek również ma obawy, że Tuskowi dziś prawdopodobnie pozostaje jedynie teatralne odrzucenie raportu, które stanie się najwyżej - jak wymienia - kolejnym aktem wyborczym, marszczeniem brwi, demonstracją asertywności, zapowiedzią przejęcia inicjatywy.
Tusk uwiarygodnił Moskwę
W jakiej sytuacji dziś znajduje się Donald Tusk? Od wielu miesięcy politycy prawicowej opozycji są przekonani o politycznej odpowiedzialności kierowanego przez niego rządu nie tylko za to, co wydarzyło się 10 kwietnia, ale także za to, co stało się po katastrofie. Do tego dochodzi również kompromitacja, jaka dotyka Polskę choćby w opisujących sprawę zachodnich mediach.
Dlatego wszyscy zgodnie podkreślają, że to właśnie decyzją Donalda Tuska państwo polskie wyraziło zgodę na badanie przyczyn smoleńskiej tragedii na podstawie konwencji chicagowskiej. Rządowy samolot z prezydentem i wysokimi rangą wojskowymi na pokładzie został więc potraktowany jak cywilna maszyna, a Rosji przekazano kontrolę nad śledztwem i pracą ekspertów. W Rosji prawdopodobnie do momentu zakończenia całego procesu sądowego pozostaną również oryginały czarnych skrzynek - kluczowy dowód w sprawie.
- Tusk wyposażył Rosję, poprzez oddanie jej śledztwa i głównych dowodów, w monopol na kreowanie wizerunku tej sprawy w oczach światowej opinii publicznej. Skoro polski premier ufa Rosji, to w takim razie wszystko, co zrobią Rosjanie, będzie wiarygodne i miarodajne - podkreśla Kurski. - Zupełnie świadomie oddał wszelkie narzędzia stronie rosyjskiej, a teraz zachowuje się jak wasal, a nie jak premier polskiego rządu - mówi pełen oburzenia poseł Antoni Macierewicz. Jego zdaniem, odpowiedzialność rządu rozciąga się na wiele wątków. Według jego ustaleń, nagrania z czarnych skrzynek, którymi dysponują w Polsce śledczy, są niewiarygodną kopią oryginałów, w których zaszumiono część zarejestrowanego dźwięku. Jak podkreśla, na nieszczęście sam minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller potwierdził przed Rosjanami prawdziwość tych zapisów, choć wielokrotnie wracał do Moskwy, by otrzymać stamtąd kolejne kopie. Kurski podkreśla jeszcze jeden paradoks całej sytuacji: jeśli raport MAK wskazuje, że odpowiedzialność za katastrofę ponosi strona polska, a prezydent podróżował rządowym samolotem, to Donald Tusk jako premier polskiego rządu odpowiada za bezpieczeństwo tego samolotu. Siłą rzeczy władze Rosji winę za katastrofę zrzuciły również na szefa rządu.
Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik 2011-01-14

Autor: jc