Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dworak do prokuratury

Treść

Jest zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Jana Dworaka, przewodniczącego KRRiT, oraz osoby reprezentujące koncesjonariuszy multipleksu 1. Podstawą wniosku są nadużycia w Krajowej Radzie, na które wskazała kontrola budżetowa NIK

Zawiadomienie do prokuratora generalnego o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Jana Dworaka skierował poseł do Parlamentu Europejskiego Janusz Wojciechowski.

- Pismo przesłałem pocztą - poinformował europoseł.

- Zawiadomienie w tej sprawie jeszcze nie dotarło do prokuratury - powiedział rzecznik Prokuratury Generalnej prokurator Mateusz Martyniuk.

Podstawy do wszczęcia postępowania karnego dostarczył raport NIK z kontroli budżetowej w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. Najwyższa Izba Kontroli uznała, że przewodniczący Dworak bezpodstawnie rozłożył koncesjonariuszom MUX-1 wielomilionowe opłaty koncesyjne na dziesięcioletnie raty, zamiast pobrać je do budżetu jednorazowo.

Z kolei w swoich decyzjach odnośnie do rozłożenia opłat na raty przewodniczący Dworak twierdzi, że w przypadku spółek STAVKA, Lemon Records i Eska TV zachodzą obie wymagane do tego przesłanki, tj. ważny interes koncesjonariusza i ważny interes publiczny (art. 67a par. 1 ustawy Ordynacja podatkowa). Według NIK, jest to niezgodne z prawdą.

"W uzasadnieniu decyzji wykazano przesłanki ważnego interesu koncesjonariusza, tj. trudną sytuację finansową tych spółek, uniemożliwiającą dokonanie jednorazowego wydatku w wysokości pełnej opłaty, natomiast nie wykazano przesłanek uznania ważnego interesu publicznego" - czytamy w raporcie NIK. Innymi słowy, trzej koncesjonariusze faktycznie nie mają pieniędzy na koncesje, ale żaden interes publiczny nie przemawia za tym, aby ich zwolnić z obowiązku jednorazowej płatności.


- Najwyższa Izba Kontroli wykonała kawał dobrej roboty, ale jej nie dokończyła, tj. nie skierowała wniosków do prokuratury. Dlatego ja to uczyniłem - powiedział "Naszemu Dziennikowi" Janusz Wojciechowski, prawnik z wykształcenia, były prezes NIK, w przeszłości sędzia Sądu Apelacyjnego w Warszawie.


Przypomnijmy, że KRRiT rozłożyła komercyjnym spółkom STAVKA i Lemon Records opłatę koncesyjną w kwocie 10,8 mln zł na 114 miesięcznych (jak zapewnia KRRiT) rat, zaś spółce Eska TV - opłatę 7,2 mln zł na 93 raty. Spółki będą spłacały raty praktycznie przez cały okres ważności koncesji.

- Rada udzieliła tym spółkom z budżetu najtańszego kredytu na rynku. Może wchodzić w grę niedozwolona pomoc publiczna - skomentował sprawę prof. Witold Modzelewski, były wiceminister finansów, prezes Instytutu Studiów Podatkowych.

"Koncesje może dostać taki podmiot, który jest wiarygodny finansowo. Z pewnością nie spełnia tego warunku podmiot, którego już na starcie nie stać na zapłacenie opłaty koncesyjnej" - zwraca uwagę Wojciechowski w uzasadnieniu wniosku do prokuratora generalnego.

"Podmiot niezdolny do zapłaty opłaty koncesyjnej w ogóle nie powinien otrzymać koncesji, bo skoro nie jest zdolny do uiszczenia opłaty koncesyjnej, to tym bardziej nie jest zdolny do poniesienia inwestycji i finansowania programu, czego wymaga art. 36 ustawy o radiofonii i telewizji" - pisze parlamentarzysta.

Zdaniem Janusza Wojciechowskiego, całe postępowanie KRRiT dotyczące MUX-1 budzi obawy o rzetelność procesu koncesyjnego i świadczy o nierównym traktowaniu podmiotów starających się o miejsce na multipleksie.

– Jedne podmioty odprawiano z kwitkiem jako niewiarygodne finansowo (np. Fundację Lux Veritatis, właściciela Telewizji Trwam), podczas gdy innym hojną ręką udzielano koncesji, ze z góry powziętym założeniem udzielenia ulg tuż po uzyskaniu koncesji – podkreśla europoseł.

„Należy zatem zasadnie podejrzewać, że albo te podmioty fałszywie zapewniały o swojej wydolności finansowej, zaś Rada i jej Przewodniczący zaniechali rzetelnego sprawdzenia wniosków, albo też podmioty te już po uzyskaniu koncesji fałszywie powoływały się na trudności finansowe, prosząc o rozłożenie opłaty koncesyjnej na raty, a Przewodniczący Rady bez sprawdzenia wnioski te uwzględniał” – ujmuje Wojciechowski istotę domniemanego przestępstwa w zawiadomieniu skierowanym do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta.

W zawiadomieniu jest mowa o „uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa poświadczenia nieprawdy oraz niedopełnienia obowiązków służbowych w związku z udzieleniem koncesji i przyznaniem ulg w opłatach koncesyjnych” (art. 271 par. 1 kodeksu karnego). Zawiadomieniem do prokuratury objęty został przewodniczący Jan Dworak, który miał nie dopełnić obowiązków jako funkcjonariusz publiczny, a także osoby reprezentujące spółki ubiegające się o koncesje, które miały poświadczać nieprawdę co do zdolności finansowej reprezentowanych podmiotów.

Seremet powinien wiedzieć

– Celowo skierowałem zawiadomienie bezpośrednio do prokuratora generalnego, a nie właściwej prokuratury, ponieważ KRRiT jest organem konstytucyjnym i jeśli zachodzi podejrzenie naruszenia przez nią prawa, to prokurator generalny jest osobą, która powinna się o tym dowiedzieć – akcentuje Wojciechowski.

– Niestety, nie będę miał wpływu na dalszy tok sprawy, ponieważ nie przysługuje mi status pokrzywdzonego w tym postępowaniu. Zostanę zawiadomiony, co dalej z wnioskiem, ale gdyby prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania, nie będę mógł wnieść zażalenia – zaznacza europoseł.

– Gdyby np. Fundacja Lux Veritatis zdecydowała się wnieść analogiczne zawiadomienie do prokuratury, to miałaby szansę na uzyskanie statusu pokrzywdzonego i mogłaby wnosić do sądu środki odwoławcze od decyzji prokuratora – dodaje.


Pokrzywdzonym jest ten, czyje dobro prawne zostało naruszone wskutek przestępstwa. Domniemane nierzetelne przeprowadzenie procesu koncesyjnego krzywdzi wszystkich uczestników postępowania przed KRRiT. Jednak sądy interpretują pojęcie „pokrzywdzonego” dość wąsko, a zdarza się, że odmawiają statusu pokrzywdzonego w przypadkach wręcz oczywistych.


Argumenty na rzecz wszczęcia postępowania karnego w tej sprawie są, zdaniem Wojciechowskiego, bardzo mocne. – Nie da się racjonalnie wyjaśnić, dlaczego spółki, które otrzymały od państwa dobro rzadkie, o wymiernej wartości finansowej, jakim jest koncesja, nagle popadły w kryzys finansowy – zwraca uwagę.


Jak dowiedział się „Nasz Dziennik”, Fundacja Lux Veritatis również wniesie zawiadomienie do prokuratury w związku z uzasadnionym podejrzeniem popełnienia przestępstwa przez przewodniczącego KRRiT Jana Dworaka.

– Nasz wniosek będzie szerszy, poruszy pewne nowe aspekty, których nie ma w zawiadomieniu pana posła Wojciechowskiego. Wniosek obejmie także osoby z zarządów spółek, które uzyskały koncesje na MUX-1, w związku z poświadczeniem przez te osoby nieprawdy we wnioskach koncesyjnych – zaznacza dyrektor finansowy Fundacji Lux Veritatis Lidia Kochanowicz.

– Pismo właśnie przygotowujemy. Wniesiemy je w ciągu 2-3 dni – dodaje. Dyrektor Kochanowicz zauważa ponadto, że w sprawie procesu koncesyjnego na MUX-1 pojawiły się nowe okoliczności, które powinny skłonić posłów do ponownego wystąpienia o kompleksową kontrolę KRRiT przez NIK.

– Chodzi nie tylko o sprawozdanie NIK z kontroli budżetowej, ale także samo sprawozdanie KRRiT za 2011 r. oraz wypowiedzi przewodniczącego Dworaka w Sejmie i Senacie podczas debaty nad sprawozdaniem Krajowej Rady. Zapisane są w stenogramach z posiedzeń, z których wynika, że pan przewodniczący manipuluje informacją i nie udziela odpowiedzi parlamentarzystom na jasno postawione pytania – ocenia Lidia Kochanowicz.

Wprowadzić NIK do Rady

Przeprowadzając rutynową kontrolę budżetową w Krajowej Radzie, NIK dotknęła zaledwie wierzchołka góry lodowej. Nieprawidłowości, które Izba ujawniła, wskazują, że zasadna byłaby kompleksowa merytoryczna kontrola procesu koncesyjnego. A tę może zlecić tylko Sejm, opanowany przez koalicję PO – PSL oraz lewicę.

Wniosek prawicy o taką kontrolę został przez partie lewicowo-liberalne odrzucony. Na czele batalii o niewpuszczenie NIK do KRRiT stanęła Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO), szefowa sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu.

– Jest absolutnie konieczne ponowienie wniosku Sejmu o pełną kontrolę w KRRiT, ponieważ raport NIK przyniósł nowe, nieznane dotychczas fakty, które za taką kontrolą przemawiają – uważa Janusz Wojciechowski.


Ostatnia i jedyna pełna kontrola KRRiT przez NIK odbyła się w 2000 r. i dotyczyła realizacji koncesji dla Radia Maryja oraz dwóch innych ogólnopolskich nadawców radiowych. Wykazała ona niezbicie, że Radio Maryja było dyskryminowane przez KRRiT w procesie przyznawania częstotliwości. Izba ustaliła, że Radio Maryja otrzymywało częstotliwości z opóźnieniem, nieraz paroletnim, podczas gdy inne rozgłośnie otrzymywały je zgodnie z planem.


– Trzeba koniecznie skonfrontować wyniki ostatniej kontroli budżetowej NIK w KRRiT z całym procesem koncesyjnym na MUX-1 pod kątem równości podmiotów – twierdzi Wojciechowski.

– Sąd administracyjny tego nie sprawdził. Zanim oddalił skargę Fundacji w I instancji, badał tylko warunki formalne przyznania koncesji konkretnym podmiotom, natomiast nie porównywał wnioskodawców procesu koncesyjnego między sobą – podkreśla.

Problem dyskryminacji niektórych podmiotów przez KRRiT, a preferowanie innych leży w kompetencjach NIK. Właściwym organem antydyskryminacyjnym w Polsce jest także Rzecznik Praw Obywatelskich.

 Małgorzata Goss

Nasz Dziennik Środa, 11 lipca 2012

Autor: au