Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Duszpasterz wielu

Treść

Z księdzem infułatem Jerzym Bryłą, duszpasterzem artystów, głuchoniemych, pracowników Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Krakowie, kapelanem Bractwa Kurkowego, w 55. rocznicę święceń kapłańskich rozmawia Małgorzata Bochenek



29 czerwca 1952 roku w katedrze wawelskiej, w liturgiczne wspomnienie św. Apostołów Piotra i Pawła, przeżywał Ksiądz Infułat dzień święceń kapłańskich. Jak wspomina Ksiądz Infułat tamto wydarzenie?
- Jest to zapewne największy dzień w życiu każdego kapłana. Kiedy ks. abp Eugeniusz Baziak udzielał mi sakramentu kapłaństwa na Wawelu w grupie dziewiętnastu neoprezbiterów archidiecezji krakowskiej, uświadomiłem sobie, jak wielką łaską zostałem obdarzony przez Pana Boga ja, człowiek grzeszny. Uświadomienie sobie faktu, że zostaję posłany do ludzi, by głosić prawdę o Chrystusie i prowadzić ludzi na drogę wiecznego zbawienia, do głębi poruszało moje serce. Leżąc krzyżem na posadzce katedry wawelskiej, oddając całe życie na służbę Panu Bogu, czułem jakby wewnętrzny wstrząs. Niezwykła była to chwila. To był wielki i wspaniały dzień, dzień wielkiej łaski.

Gdzie rozpoczęła się Księdza Infułata posługa dla Kościoła?
- Zaraz po święceniach zostałem skierowany do parafii w Rajczy. Z wielką sympatią wspominam tamtejszych parafian. Można powiedzieć, że właśnie oni pomagali mi stawiać pierwsze kroki na drodze życia kapłańskiego. Podjąłem działalność duszpasterską wśród młodzieży. Ze względu na organizowane przeze mnie spotkania dla młodych, w których uczestniczyło około stu osób, zaczął się mną interesować Urząd Bezpieczeństwa, uznając moją pracę za działalność polityczną. Namawiali, bym zrezygnował, próbowali zastraszyć. Po roku nieudanych prób na zebraniu prokuratorów w Krakowie ogłoszono mnie wrogiem Polski Ludowej. Był słynny październik 1956 roku, kiedy otrzymałem wezwanie do sądu za to, że bez pozwolenia wystawiłem kaplicę w Soli Górnej.
Jeszcze jako wikary w Rajczy podjąłem także działalność duszpasterską wśród osób niepełnosprawnych. W Żywcu, nieopodal mojej parafii, po raz pierwszy w życiu przygotowywałem osoby z upośledzeniem umysłowym, głuchoniemych do pierwszych sakramentów świętych. Pozwalały mi na to kwalifikacje, gdyż w Katowicach Panewnikach ukończyłem w 1955 roku kurs duszpasterski głuchoniemych, a potem pedagogikę specjalną w Warszawie. Właśnie w Żywcu założyłem duszpasterstwo głuchoniemych, które we wrześniu ubiegłego roku świętowało jubileusz pięćdziesięciolecia istnienia.

Ze względu na duszpasterstwo ludzi głuchoniemych w 1957 roku został Ksiądz Infułat przeniesiony do Bielska-Białej, do parafii Opatrzności Bożej...
- Około dwustu osób głuchoniemych pracowało w bielskiej tkalni, nie mieli swojego duszpasterza, dlatego też zostałem tam skierowany. Przy kaplicy św. Hildegardy w klasztorze Sióstr Córek Bożej Miłości zorganizowałem duszpasterstwo dla osób głuchych. Ono także istnieje po dziś dzień. W Bielsku-Białej uczyłem m.in. w Liceum im. Adama Asnyka.
Po roku zostałem skierowany do parafii św. Floriana w Krakowie.

Jakie zadania Ksiądz Infułat otrzymał w tej wspólnocie?
- W Krakowie zostałem przydzielony do nauki w trzech szkołach dla głuchoniemych: podstawowej - przy ul. Pędzichów, w Szkole Zawodowej mieszczącej się wówczas przy ul. Karmelickiej oraz w zawodówce przy ul. św. Stanisława. Prowadziłem także duszpasterstwo starszych osób głuchych.
W 1960 roku objąłem duszpasterstwo akademickie po młodym ks. prof. Karolu Wojtyle, który został mianowany krakowskim biskupem pomocniczym. O tym, że byli to młodzi ludzie wyrobieni duchowo, świadczy fakt, iż nie odeszli wraz ze swoim wielkim duszpasterzem.
W 1962 roku otrzymałem nominację na archidiecezjalnego duszpasterza głuchych. Chciałbym również zaznaczyć, że w 1974 roku zostałem wybrany na członka Zarządu Międzynarodowego Koła Ekumenicznego dla Duszpasterzy Głuchych. Byłem także szefem komisji troski duszpasterskiej o głuchoniemych na całym świecie. Przez 24 lata pracowałem w zarządzie tej organizacji przez sześć kadencji.

Ksiądz Józef Rozwadowski, proboszcz parafii Najświętszego Salwatora, w 1968 roku został mianowany biskupem ordynariuszem w Łodzi. Stanowisko dotychczas przez niego piastowane zostało powierzone właśnie Księdzu...
- Ksiądz Józef Rozwadowski przed nominacją biskupią był przewodniczącym wydziału katechetycznego w krakowskiej kurii. Nominację na to stanowisko otrzymałem od ks. kard. Karola Wojtyły. Przez siedem lat byłem szefem tego wydziału. Zatem przez te lata każdego dnia mogłem obserwować wielkiego człowieka. Im dłużej z nim przebywałem, tym więcej go podziwiałem, jego mądrość, roztropność, otwartość na innych ludzi i zjednoczenie z Bogiem.

Kiedy rozpoczęła się Księdza Infułata współpraca ze światem ludzi kultury i sztuki?
- Dzięki organiście od św. Floriana, przez sześć lat będąc na tamtejszej parafii, nie opuściłem ani jednego piątkowego koncertu w filharmonii. Już wcześniej dzięki moim rodzicom miałem zamiłowanie do sztuki teatralnej i muzyki. Od 1969 roku ks. kard. Karol Wojtyła polecił mi opiekę nad artystami krakowskimi.

Dwa lata później przyprowadził Ksiądz Infułat po raz pierwszy artystów na opłatek do ks. kard. Karola Wojtyły. Spotkania z ówczesnym metropolitą krakowskim aktorów, muzyków stały się tradycją. Jak to się zaczęło?
- Pewnego dnia postanowiliśmy zaprosić ks. kard. Wojtyłę na opłatek do nas. On jednak zaproponował, abyśmy przyszli do niego na Franciszkańską 3. Podczas pierwszego spotkania opłatkowego metropolity krakowskiego ze środowiskiem artystycznym w 1971 roku wystąpili słynni artyści. Była wśród nich także aktorka sceniczna Maria Malicka.
Krakowską pielgrzymkę artystów do Rzymu zaplanowaliśmy jeden raz - w 1981 roku. Dzień naszego wyjazdu z Polski wypadał 14 maja. Wieczorem 13 maja doszła do nas tragiczna wieść o zamachu na życie Papieża. Wszyscy byliśmy zrozpaczeni. Nie wiedzieliśmy, co robić, czy podjąć pielgrzymkę. Za podpowiedzią ks. kard. Franciszka Macharskiego zdecydowaliśmy się pojechać. Przez całą podróż modliliśmy się w intencji naszego Ojca Świętego. Kiedy nadeszła środa na placu św. Piotra, o 17.00, w godzinie rozpoczęcia audiencji, artyści, muzycy, aktorzy przedstawili przygotowany wcześniej program, tak jakby wśród nas był Jan Paweł II. Malarze, rzeźbiarze w miejscu zamachu składali swoje dary, które przywieźli Papieżowi.

W 1975 roku został Ksiądz Infułat mianowany proboszczem parafii Najświętszego Salwatora w Krakowie...
- Tę funkcję pełniłem przez trzydzieści lat, nie zaprzestając pracy na różnych poletkach uprawianych dla chwały Bożej.
Dziś dziękuję Panu Bogu za wszystkie lata mojego kapłańskiego życia, dziękuję za ludzi, których postawił na mojej drodze. Szczególnie zaś za to, że mogłem osobiście znać Sługę Bożego Jana Pawła II i współpracować z nim. Moje kapłaństwo w jakiś sposób zostało naznaczone jego osobowością.

Bóg zapłać za rozmowę.
Życzę wielu łask w dalszej posłudze dla dobra Kościoła.

" Nasz Dziennik" 2007-05-18

Autor: ea