Drugie życie za ścianą
Treść
Burzliwe obrady sejmiku - PiS na własne życzenie traci władzę w Małopolsce
Prawo i Sprawiedliwość nie ma już swojego marszałka województwa małopolskiego. W marcu PiS może stać się opozycją w małopolskim sejmiku, choć wygrało listopadowe wybory samorządowe.
Na wczorajszej sesji Sejmiku Województwa Małopolskiego Prawo i Sprawiedliwość miało postawić wniosek o odwołanie marszałka Marka Nawary, którego rekomendowało na to stanowisko w listopadzie ubiegłego roku. Wniosku jednak nie było, za to marszałek Nawara i trójka innych radnych założyli własny klub Wspólnota Małopolska.
Ta decyzja spowodowała, że 16-sobowy klub PiS stopniał do 12 członków, więc największym klubem - z 13 radnymi - stała się Platforma Obywatelska. I to PO stała się głównym rozgrywającym w sejmiku.
W piątek pojawiły się nieoficjalne informacje o tym, że sejmikowa koalicja PiS - LPR - PSL zostanie poszerzona o PO, że stanowisko marszałka straci Marek Nawara, jego miejsce zajmie wicemarszałek Andrzej Romanek, a do Zarządu Województwa wejdzie jeden przedstawiciel PO. Trudno było uwierzyć w to, że PO zgodzi się na taki układ z PiS, który nie dawałby Platformie realnej władzy. Mimo wątpliwości w niedzielę ogłoszono, że doszło do podpisania nowej umowy koalicyjnej przewidującej wspomniane roszady personalne.
Tymczasem wczorajsza sesja rozpoczęła się od godzinnej przerwy, która później była przedłużana o kolejne dwie godziny. Gdy radni w końcu rozpoczęli dyskusję nad tegorocznym budżetem, tuż za ścianą, na której marszałek Nawara wyświetlał prezentację tego budżetu, nadal toczyły się negocjacje PiS i PO. W dyskusji nad budżetem Bogusław Mąsior (LiD) zwrócił uwagę, że najważniejsza sprawa finansów województwa zeszła na dalszy plan, a tam "za ścianą toczy się drugie życie", które przyćmiło budżet. To "drugie życie" toczyło się także wtedy, gdy 4 członków zarządu (bez wicemarszałka Andrzeja Romanka, który w tym czasie rozmawiał z posłami PiS i PO) zgodnie prezentowało dziennikarzom świeżo uchwalony budżet.
Gdy po kolejnych godzinach oczekiwania dziennikarze pytali, czy i kiedy zostanie postawiony wniosek o odwołanie marszałka Nawary, przedstawiciele PiS tłumaczyli, że "trwa uzgadnianie szczegółów merytorycznych". Na to samo pytanie radni PO początkowo nie odpowiadali, a gdy już prawie pewne było, że taki wniosek się wczoraj jednak nie pojawi, mówili, że "PiS po raz kolejny oszukało PO".
- Podpisaliśmy umowę koalicyjną, podpisaliśmy wniosek o odwołanie marszałka, a PiS tego wniosku nie postawił, a więc złamał umowę - tłumaczyli radni i posłowie PO.
Dlaczego radni PiS nie przedstawili wniosku o odwołanie marszałka? Wygląda na to, że dopiero wczoraj działacze PiS zorientowali się, że w tej rozgrywce muszą przegrać, choć taki scenariusz był realny już w piątek. PiS próbowało ratować sytuację i zażądało, by pod umową koalicyjną podpisali się wszyscy sejmikowi radni PO. Ci jednak tego nie zrobili.
- Umowa została zaakceptowana przez najwyższe władze partii, może potem PiS będzie żądać podpisów naszych dziadków - tłumaczyli. A brak podpisów członków sejmikowego klubu PO wynikał rzeczywiście z tego, że większość radnych PO nie zamierzała wchodzić w koalicję w PiS na bardzo niekorzystnych dla PO warunkach.
- Ponieważ PiS nie dotrzymał umowy, teraz możemy rozmawiać o innej koalicji - twierdzili w kuluarach radni PO. Nową koalicję Wspólnoty Małopolskiej (z marszałkiem Markiem Nawarą), Platformy Obywatelskiej (z 3 członkami w zarządzie) i Polskiego Stronnictwa Ludowego (z 1 członkiem zarządu) regionalne władze PO mogą zatwierdzić już w sobotę. Jeśli tak się stanie, możliwe jest zwołanie nadzwyczajnej sesji sejmiku i dokonanie zmian nawet w połowie marca.
Przedstawiciele PiS, niezadowoleni z decyzji władz partii o cofnięciu rekomendacji dla Marka Nawary, w kuluarach przyznawali, że całe zamieszanie może skończyć się zepchnięciem PiS do opozycji.
- Byłby to chyba pierwszy przypadek w historii demokracji, że jakaś partia na swój własny wniosek przechodzi do opozycji - nie kryli rozgoryczenia niektórzy działacze PiS. Już wczoraj Marek Nawara otrzymał propozycję rozmów z PiS, ale powrót do koalicji PiS - LPR - PSL jest już mało realny. A ewentualna koalicja z PO musiałaby drogo kosztować PiS, bo teraz Platforma zażąda trzech miejsc w zarządzie, w tym stanowiska marszałka.
GRZEGORZ SKOWRON
Zadłużenie województwa wzrośnie aż o 66 mln zł
Dochody - prawie 724 mln zł, wydatki - blisko 777 mln zł, 45 proc. wydatków na inwestycje - to najkrótsza charakterystyka budżetu województwa małopolskiego na rok 2007. Wczoraj sejmik przyjął ten dokument.
Dochody na poziomie 724 mln zł są najwyższe w 10-letniej historii województwa małopolskiego. W ubiegłym roku dochody nie przekroczyły 627 mln zł, a warto przypomnieć, że w pierwszym roku samorządowej Małopolski (1999 r.) te dochody zaledwie przekraczały 262 mln zł. Równie szybko rosły wydatki. W ubiegłym roku były o ponad 100 mln zł mniejsze niż planowane w tym roku, a w 2003 r. sięgnęły 382 mln zł. Wydatki na inwestycje zawsze stanowiły poważną część budżetu Małopolski, ale nigdy w takiej wysokości.
Najwięcej, bo aż 258,8 mln zł, przeznaczono na transport i łączność, w tym m.in. 41 mln zł na budowę obwodnicy Starego Sącza czy 23,1 mln zł na modernizację drogi Tarnów - Moszczenica. Ponad 106 mln zł zarezerwowano na rolnictwo i łowiectwo, w tym m.in. na ochronę przeciwpowodziową. Kultura i ochrona dziedzictwa narodowego mogą liczyć na ponad 101 mln zł, z tego ponad 25 mln zł trafi na przebudowę i wyposażenie Opery Krakowskiej. Na edukację i szkolnictwo wyższe będzie 73 mln zł, na administrację - 65 mln zł, a na ochronę zdrowia i pomoc społeczną - 65 mln zł.
W porównaniu do ubiegłorocznych planów budżetowych, w tym roku najbardziej wzrosną wydatki na rolnictwo i łowiectwo (wzrost o 305 proc.), kulturę fizyczną i sport (147 proc.), ochronę zdrowia i pomoc społeczną (102 proc.) oraz administrację publiczną (31,5 proc.). Spory spadek wydatków - o 24,5 proc. - dotyczy informatyki, ale ten ubytek mają zastąpić unijne dotacje.
Przy budżetach innych województw (bez uwzględnienia Mazowsza), małopolski wygląda całkiem dobrze. Wyższy - ponad 1 mln zł - ma tylko Śląsk. Minimalnie niższe dochody ma Dolny Śląsk, nieco większa różnica dzieli już Wielkopolskę i Pomorze. W przypadku wydatków inwestycyjnych Małopolskę znacznie wyprzedza Śląsk, a minimalnie Dolny Śląsk i Wielkopolska.
Na koniec tego roku skumulowane zadłużenie Małopolski razem z poręczeniami kredytowymi (udzielanymi głównie szpitalom) sięgnie 230 mln zł. Na koniec tego roku wynosiło 164 mln zł. (GEG) , "Dziennik Polski" 2007-02-27
Autor: ea