Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dopalacze na krótkiej liście Kopacz

Treść

Alarmowane przez zrozpaczonych rodziców Ministerstwo Zdrowia chce skuteczniej walczyć z tzw. dopalaczami, które choć legalne, to działają podobnie jak narkotyki. Resort chce w pierwszym rzędzie dopisać do wykazu środków zakazanych siedem substancji psychoaktywnych, w tym mefedron. Nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii ma być procedowana w trybie pilnym. Ponadto opracowywane jest nowatorskie na skalę europejską rozwiązanie, aby minister zdrowia mógł na drodze rozporządzenia zawieszać w obrocie na 18 miesięcy każdą substancję, co do której istnieje podejrzenie, że jest niebezpieczna.
Te rozwiązania mają pozwolić na skuteczniejszą walkę z substancjami psychoaktywnymi zalewającymi polski rynek.
Zgodnie z polskim prawem sklepy z dopalaczami funkcjonują na podobnej zasadzie jak inne placówki handlowe, np. sklepy spożywcze. Nie ma zatem podstaw do odebrania im pozwolenia na prowadzenie działalności, bo w świetle prawa funkcjonują legalnie. Również zupełnie legalnie można tam nabyć środki odurzające. Polskie prawodawstwo sankcjonuje taką działalność w myśl zasady: co nie jest prawnie zabronione, jest legalne. Wykorzystują to sklepy z dopalaczami, oferując np. fajki wodne i lufki, ale także mieszanki ziół i różnego rodzaju tabletki pobudzające, które mają podobny, a nawet taki sam skład jak narkotyki, i mogą prowadzić do uzależnień.
W sklepach z dopalaczami bez kłopotu można też kupić środki psychoaktywne, w tym z zawartością mefedronu. To substancja chemiczna, po zażyciu której zanotowano już kilka ofiar śmiertelnych w Wielkiej Brytanii. Dopalacze z zawartością mefedronu można kupić w polskich sklepach z dopalaczami, m.in. w Rzeszowie. Władze miasta, które jeszcze w ubiegłym roku chciały zlikwidować sklep, są jednak bezsilne, bo nie mają narzędzi prawnych, aby od ręki pozbyć się problemu. Podobnie jest w całej Polsce. W czystej postaci mefedron zarówno zagraniczny, jak i produkowany w Polsce można bez kłopotu kupić za pośrednictwem internetu. Internauci na forach dyskusyjnych często przyznają się do zażywania tego środka, a jego działanie porównują do kokainy. Co ciekawe, ci, którzy próbowali tego specyfiku, twierdzą, że jest on bardzo uzależniający, i sami przestrzegają przed jego stosowaniem.
W maju ubiegłego roku weszła w życie ustawa o zmianie ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Zmiany okazały się bublem, który zamiast zniechęcić do handlu dopalaczami, zrobił im dobrą, darmową reklamę. Objęto ścisłą kontrolą 18 substancji i roślin psychoaktywnych, w tym benzylopiperazynę (BZP), która służy do produkcji tabletek extasy. Jak się okazało, uchwalono nieskuteczne prawo, które nie wyprzedza i nie monitoruje posunąć producentów oraz handlarzy dopalaczami. Stąd na rynku co rusz pojawiają się nowe, niezabronione prawem, a zatem dozwolone specyfiki. Chcąc wycofać je z rynku, trzeba by było za każdym razem zmieniać ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii. Teraz Ministerstwo Zdrowia postanowiło dopisać do wykazu substancji zakazanych siedem psychoaktywnych, w tym również wspomniany mefedron. Nowelizacja ma być procedowana w trybie pilnym.
Ponadto pojawił się pomysł, by minister zdrowia w drodze rozporządzenia mógł wprowadzać kolejne specyfiki na listę substancji zakazanych. Jak powiedział Piotr Olechno, rzecznik Ministerstwa Zdrowia, jest to projekt nowatorski na skalę europejską i ma pozwolić skuteczniej walczyć z substancjami psychoaktywnymi zalewającymi polski rynek. - Zaletą tego projektu jest m.in. to, że każdą substancję, co do której istnieje podejrzenie, że jest niebezpieczna, minister zdrowia będzie mógł w drodze rozporządzenia zawieszać w obrocie na okres 18 miesięcy. W tym czasie będzie ją można dokładnie przebadać, wpisać do wykazu, zakazać jej sprzedaży i wycofać z rynku. Z dopalaczami walczy cały świat. Myślę, że przepis, który chcemy wprowadzić, a którego dotąd nigdzie nie ma, może z powodzeniem być promowany w Europie i ułatwi walkę z dopalaczami - wyjaśnia Olechno. Obecnie uwagi do projektu ustawy zaakceptowanego przez resort zdrowia zgłaszać mogą ministerstwa: Sprawiedliwości, Spraw Wewnętrznych i Administracji, Spraw Zagranicznych, Gospodarki oraz prezes rządowego centrum legislacji.
Według opozycji, wszystkie pomysły, które prowadzą do ograniczenia działalności instytucji zajmujących się wprowadzaniem w obrót szkodliwych substancji psychoaktywnych, mogą liczyć na poparcie, pod warunkiem że będą zgodne z obowiązującym porządkiem prawnym. Jak powiedział nam poseł Bolesław Piecha, wiceminister zdrowia w rządzie PiS, Trybunał Konstytucyjny podniósł sprawę, że zakaz czy nakaz, który ma konsekwencje finansowe, musi być tworzony w formie ustawy, a nie rozporządzenia. Pozytywnie natomiast ocenił pomysł czasowego zawieszenia obrotu daną substancją.
- Osiemnaście miesięcy stanowiłoby przedział czasowy, w trakcie którego z jednej strony można by było odpowiednio reagować, a z drugiej - wypracować odpowiednie podstawy prawne nie w formie załączników, ale stworzyć ustawową możliwość zawieszenia dopuszczenia do obrotu danego specyfiku. W innym przypadku w miejsce zakazanych substancji będą pojawiać się inne. Działając w sposób przemyślany, a nie raptownie, uniknęlibyśmy również ośmieszania prawa - uważa szef sejmowej Komisji Zdrowia.
Problem dopalaczy istnieje na całym świecie. Najwięcej placówek oferujących substancje psychoaktywne znajduje się w Wielkiej Brytanii, Holandii i w Niemczech, ale dotychczas żadne z państw nie zdelegalizowało ich działalności. Dzięki proponowanym przepisom można by zapobiec wprowadzeniu do legalnej sprzedaży kolejnych, nieużywanych jeszcze substancji narkotykopochodnych. Polska ma szansę zostać pierwszym krajem, którego prawo może sprawić, że handel dopalaczami okaże się nieopłacalny. To jednak wizja przyszłościowa, bo jak dotychczas liczba sklepów z tego rodzaju środkami w ciągu ostatniego roku wzrosła czterokrotnie.
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik 2010-04-09

Autor: jc