Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Doktor Kopacz w akcji

Treść

Polscy lekarze nie brali udziału w sekcjach zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej - przyznała minister zdrowia Ewa Kopacz. Przybyli do Moskwy dopiero 11 kwietnia, a wszystkie sekcje miały zostać dokonane w nocy z 10 na 11 kwietnia. W związku z tym Małgorzata Wassermann chciałaby wiedzieć, jakie służby polskie i w jakim zakresie pracowały przy wyjaśnieniu katastrofy.
Minister zdrowia Ewa Kopacz zapewniła, że w przypadku wszystkich ciał została przeprowadzona sekcja zwłok, ponieważ tego wymaga procedura. - Lekarze i ci, którzy dokonywali identyfikacji zwłok, na pewno widzieli ślady po sekcji na ciałach - mówiła w "Kropce nad i" w TVN 24 minister zdrowia.
- Minister twierdzi, że w nocy z 10 na 11 kwietnia zrobiono wszystkie sekcje i jak polscy lekarze przyjechali, to już było po fakcie. Ale w tym kontekście pojawia się wątpliwość, wiemy przecież, że ciała były przywożone do Moskwy jeszcze jakiś czas po katastrofie - zauważa mecenas Bartosz Kownacki, pełnomocnik kilku rodzin ofiar katastrofy. - Nie bardzo rozumiem wypowiedź pani minister, że przeprowadzono wszystkie sekcje. To było raczej trudne do wykonania - ocenia.
Adwokat zastanawia się, dlaczego strona polska nie zwróciła się do Rosjan z wnioskiem, aby zaczekali na przyjazd ekspertów z Warszawy. - Minister tłumaczy się, że musiały być wdrożone procedury i należało przystąpić do sekcji, ale nie ma takiego wymogu, że należy w ciągu iluś tam godzin przystąpić do sekcji - stwierdza Kownacki. Podkreśla, że minister i prokuratura nie potrafią się przyznać do błędu, iż nie żądano wstrzymania sekcji do czasu przybycia polskich lekarzy.
- To jest niepoważne tłumaczenie, tym bardziej że prokuratorzy twierdzili, iż byli już 10 kwietnia - tak Małgorzata Wassermann, córka posła Zbigniewa Wassermanna, który zginął w katastrofie, ocenia tłumaczenia Kopacz, że lekarze spóźnili się na sekcje.
Pyta także, dlaczego minister zdrowia nie wyjaśniła, czemu wcześniej zapewniała, że ci lekarze byli przy sekcjach. - Pani Kopacz nie poświęciła żadnego zdania temu, że na początku wielokrotnie twierdziła, że było inaczej. Bo te wersje są ze sobą absolutnie sprzeczne i wolałabym, żeby poświęciła nieco czasu na wyjaśnienie, dlaczego wtedy mówiła inaczej, niż mówi teraz - zauważa.
Wassermann ocenia, że polskie służby nie zadbały o obecność przy czynnościach medycznych i prokuratorskich w Moskwie. - O tym mówię od kilku miesięcy i m.in. temu ma służyć nasze spotkanie z premierem i prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem. O to chcemy zapytać, przy czym byli prokuratorzy, ilu ich było i dlaczego nie byli przy reszcie rzeczy - wskazuje.
- To jest kolejna rzecz, którą warto by sobie wyjaśnić, jakie w końcu polskie służby tam były i jakie podejmowały działania - mówi Wassermann. Jednak po ostatnim liście do premiera rodziny, poza medialnymi zapewnieniami, nie otrzymały żadnego zaproszenia na spotkanie.
Do tej pory trafiło do Polski zaledwie 25 protokołów sekcji zwłok i nadal nie wiadomo, kiedy otrzymamy resztę. - Jak wiemy, mamy protokoły z sekcji 25 osób - może tej nocy z 10 na 11 kwietnia przeprowadzono te 25 sekcji, później w ogóle żadnych sekcji już nie robiono - przypuszcza mecenas Kownacki. - Jeżeli minister zdrowia twierdzi, że wykonano wszystkie sekcje tej nocy, ale jeżeli wówczas wszystkich ciał nie było, to jedyne logiczne tłumaczenie, że później już nie robiono żadnych sekcji - dodaje. Zdaniem mecenasa, gdyby tak było, to byłoby to bardzo poważne zaniedbanie. - Boję się, że niedługo pani Kopacz wycofa się także z tego, że były robione zdjęcia wszystkim ofiarom przed złożeniem do trumien, ponieważ takiej dokumentacji też nie mamy - i to jest ten problem, który podnoszą rodziny - dodaje.
Do prokuratury wpłynęły już dwa wnioski o ekshumację - ze strony Małgorzaty Wassermann i wdowy po Przemysławie Gosiewskim. - Wiele osób się nad tym zastanawia i rozważa takie wnioski. Pierwszy błąd, który popełniono 10 kwietnia, odradzając wyloty do Moskwy, teraz pokutuje. Dlatego uważam, że każda rodzina ma prawo podjąć taką decyzję i nie powinna być oceniana - stwierdza Kownacki.
Zenon Baranowski
Nasz Dziennik 2010-11-05

Autor: jc