Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dobry do logo, do remontu już nie

Treść

Bezcenny zabytek ziemi łódzkiej, jeden z architektonicznych pomników polskiego ziemiaństwa, został skazany na zagładę - uważają spadkobiercy dworu w Byszewach z rodu Plichtów. Mimo że budynek spłonął już ponad rok temu, jego zarządca - Agencja Nieruchomości Rolnych Filia w Łodzi, do tej pory nie rozpoczął prac remontowych.
W Byszewach, gminie Nowosolna koło Łodzi, znajduje się wzniesiony przez Teodora Plichtę w XIX wieku klasycystyczny dwór. Został on wybudowany na planie wydłużonego czworokąta, z gankiem wspartym na czterech kolumnach i dachem krytym gontem. Niestety, 27 stycznia ubiegłego roku doszło do tragicznego pożaru. - Wówczas wszyscy przyznawali nam rację i zgodnie twierdzili, że konieczny jest szybki remont i rekonstrukcja dworu. Stanowił on nie tylko dla nas, ale także dla regionu, wielką wartość. W okręgu łódzkim jest jednym z niewielu zabytkowych dworów i chociażby dlatego powinno się dołożyć starań, aby nadal mógł cieszyć i być dowodem dawnej historii - informuje Joanna Rodziewicz, córka Aleksandry Dębowskiej z domu Plichta, spadkobierczyni rodu Plichtów. Jej ciocia Krystyna Wojciechowska z domu Plichta, córka Józefa i Zofii Plichtów, była ostatnim właścicielem mieszkającym we dworze. - W ciągu roku jedynie zabezpieczono folią dach i nic więcej nie uczyniono. Budynek jest opuszczony, z zamarzniętymi szybami, a w niektórych miejscach otwory okienne przykryto dyktą. Odpadający tynk i wszędzie dziury - oczywiście wszystko bez jakiegokolwiek nadzoru. Na betonowym ogrodzeniu nieopodal dworu leżą płyty azbestowe, które tkwią tam od lata, a może były i wcześniej. Widać, że na tym obiekcie zupełnie nikomu nie zależy. Bardzo to smutne, ale niestety prawdziwe - ubolewa pani Rodziewicz.
Sytuacja jest o tyle zadziwiająca, że budynek był jednym z symboli regionu łódzkiego. Jego sylwetka została umieszczona w logo Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich. - Zaraz po spaleniu w ciągu około miesiąca założono prowizoryczny dach. W tej chwili trwają prace projektowe dotyczące odbudowy lub rekonstrukcji - twierdzi Wanda Drewniak z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Łodzi. Zaznacza, że za uruchomienie prac odpowiedzialny jest zarządca obiektu - Agencja Nieruchomości Rolnych Filia w Łodzi, która złożyła w WUOZ projekt odbudowy. Ewa Szelągowska z WUOZ w Łodzi wskazuje, iż jest on jeszcze analizowany. - Musimy go zaopiniować i wydać decyzje o pracach - zaznacza Szelągowska.
Pracownicy ANR Filia w Łodzi zapewniają, że dwór jest dobrze zabezpieczony. - Z naszej strony zabezpieczyliśmy go w ten sposób, żeby nie postępowała jakaś trwalsza dewastacja obiektu. To jest specjalna folia, która może chronić ten budynek przez co najmniej cztery lata. Spełnia odpowiednie wymagania techniczne i została wykonana na odpowiedniej konstrukcji zaplanowanej przez biuro projektowe. Odgarniano śnieg, żeby nie doszło do uszkodzenia, a więc z naszej strony dbałość o ten budynek jest należyta - uważa Elżbieta Jankiewicz z Filii ANR w Łodzi.
Z oświadczenia przesłanego do nas z tej placówki wynika, że po uzyskaniu zgody na przeprowadzenie prac budowlanych i na podstawie pełnego kosztorysu Filia ANR w Łodzi wystąpi do biura dr. Tomasza Nawrockiego, prezesa ANR, o środki finansowe na remont obiektu. "W momencie otrzymania (przyznania) środków zaczną się procedury przetargowe m.in. na wykonanie prac" - czytamy w piśmie.
Pani Rodziewicz jest zdziwiona tak długo przeciągającymi się procedurami. - Przy takiej postępującej dewastacji niedługo nie będzie już o co walczyć. A może o to chodzi? Nie wiem, jak można tłumaczyć zaistniałą sytuację - zastanawia się spadkobierczyni rodu Plichtów.
Jacek Dytkowski
Nasz Dziennik 2010-03-11

Autor: jc