Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Do trzech razy sztuka?

Treść

- Z opinii prawników sejmowych wynika, iż sprawa pana posła Widackiego może być przedmiotem badania przed sejmową komisją śledczą - powiedział Arkadiusz Mularczyk (PiS). W związku z tą opinią klub parlamentarny PiS złożył wniosek do prezydium Sejmu o wyłączenie posła LiD z prac komisji ds. nacisków na specsłużby. Zdaniem posłów PiS, Jan Widacki w komisji śledczej byłby sędzią we własnej sprawie i wyniki pracy komisji byłyby obarczone błędem nieważności. Zastrzeżenia posłów Prawa i Sprawiedliwości dotyczą obecności Widackiego w pracach komisji śledczej ds. zbadania nacisków politycznych na służby specjalne za czasów rządów PiS. Poseł LiD, oskarżony przez prokuraturę o kontakty z gangiem pruszkowskim, organizacjami mafijnymi i przestępcami, twierdził, że zarzuty są bezpodstawne i opierają się na fałszywych zeznaniach złożonych pod wpływem nacisków politycznych. Zdaniem posła Jacka Kurskiego, w sprawie Widackiego są tylko dwie możliwości. - Albo śledztwo wobec Jana Widackiego za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości było pełne nacisków nieformalnych i ta sprawa powinna być przedmiotem badania komisji - a zatem Jan Widacki nie może zasiadać w komisji, ponieważ nie może być sędzią we własnej sprawie. Albo tych nacisków nie było i wszystko w tym śledztwie jest w porządku, tylko wtedy Janowi Widackiemu grozi pięć lat więzienia za zarzucane mu czyny - argumentował Kurski. - Innego wyjścia nie ma - podsumował. Podczas powoływania komisji śledczej i podczas jednego z jej posiedzeń posłowie PiS próbowali już wyłączenia posła LiD, na którym ciążą oskarżenia. Jednak wówczas większość parlamentarzystów opowiedziała się za udziałem posła Widackiego w pracach komisji. Głosami większości posłów odrzucono kandydata klubu PiS w pracach komisji - Antoniego Macierewicza, któremu Platforma zarzucała, iż byłby on sędzią we własnej sprawie. - W związku z powyższym wystąpiliśmy o ekspertyzę do sejmowego biura studiów i ekspertyz do prawników sejmowych, którzy stwierdzili autorytatywnie, że sprawa pana posła Jana Widackiego może być badana przez sejmową komisję śledczą. Tak więc zasadny jest wniosek o wyłączenie pana Widackiego z prac tej komisji - przekonywał wczoraj Arkadiusz Mularczyk (PiS). - Złożyliśmy wniosek do pana Komorowskiego do prezydium Sejmu, aby pan Komorowski złożył wniosek o odwołanie pana Widackiego z prac komisji. Nie możemy dopuścić do takiej sytuacji, iż sejmowa komisja śledcza działa z naruszeniem prawa - mówił Mularczyk. Z opinii prawników sejmowych, którą otrzymali posłowie, wynika, iż sprawa posła Widackiego może być przedmiotem badania przed sejmową komisją śledczą. - W związku z tym nie jest istotne to, co na temat swojej sprawy twierdzi pan Widacki i co na ten temat mówią posłowie Platformy, np. pan Karpiniuk i inni. Istotne jest to, czy ta sprawa może być badana przez komisję śledczą - twierdzi Mularczyk. - Liczymy na to, że pan marszałek Sejmu odniesie się do opinii prawników i złoży wniosek o odwołanie pana Widackiego z prac tej komisji - dodaje. Zdaniem posła Mularczyka, jeśliby nie doszło do odwołania Widackiego z komisji śledczej, wówczas potencjalny raport z prac komisji będzie z mocy prawa obarczony sankcją nieważności. Jednak odwołanie Widackiego nawet w świetle opinii prawników sejmowych wydaje się wątpliwe. - Opinia ta była zgodna z naszym tokiem rozumowania i powinna skłaniać do wyłączenia pana Jana Widackiego z prac komisji, a pomimo tego została w oczywisty sposób zignorowana obcesowo i przegłosowana 5:2 - mówił Kurski, wspominając poprzednie głosowanie wniosku o odwołanie Widackiego. - Wszystko tam przegrywamy 5:2, nawet tak najbardziej oczywiste rzeczy, w których rozstrzygająca powinna być opinia Biura Analiz Sejmowych, bądź co bądź niepodlegających obecnie PiS-owskiemu marszałkowi - mówił poseł PiS. - Gołym okiem widać, że nie jest to komisja do badania jakichkolwiek nacisków, tylko do osądzenia projektu politycznego IV RP - ocenił Kurski. Grzegorz Lipka "Nasz Dziennik" 2008-03-29

Autor: wa