Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dlaczego Lipca zatrzymano w październiku?

Treść

Aresztowanie Tomasza Lipca nie nastąpiło przed wyborami parlamentarnymi w 2007 r. ze względu na brak nakazu zatrzymania i wynikało z "dziwnego paraliżu decyzyjnego w prokuraturze" - tak wynika z zeznań szefa CBA. Mariusz Kamiński próbował w tej sprawie spotkać się z prokuratorem generalnym i ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą, do czego wówczas nie doszło. Przesłuchanie ministra Kamińskiego przed sejmową komisją śledczą ds. nacisków na służby specjalne, organa wymiaru sprawiedliwości i policję, zważywszy na przebieg dotychczasowych, było niezwykle merytoryczne i rzeczowe, a nawet spokojne. Według posłów, do poznania powodów zwolnienia tempa sprawy w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie potrzebne są billingi rozmów telefonicznych jej byłej szefowej prokurator Elżbiety Janickiej, o co wystąpią do prokuratora generalnego. Na pytania posłów dotyczące postępowania w Centralnym Ośrodku Sportu i ministerstwie sportu odpowiadał wczoraj szef CBA Mariusz Kamiński. Jak do tej pory jest to najwyżej postawiony urzędnik państwowy zeznający przed komisją, a jego przesłuchanie odbyło się na wniosek posłów PiS: Jacka Kurskiego i Arkadiusza Mularczyka. Z zeznań złożonych w formie swobodnej wypowiedzi przez ministra Kamińskiego wynika, że CBA weszło w posiadanie informacji o tym, iż dyrektorzy Centralnego Ośrodka Sportu (COS) domagali się od przedsiębiorcy łapówki w zamian za wynajęcie hali na warszawskim Torwarze. W związku z tym CBA dotarło do przedsiębiorcy i przy jego pomocy miało dojść do wręczenia korzyści majątkowej dyrektorom COS. Według szefa CBA, plan działania zakładał, że przedsiębiorca wręczy korzyść majątkową dyrektorowi COS, po czym opuści pomieszczenia Torwaru i przekaże tę informację funkcjonariuszom CBA czekającym na zewnątrz. - W tym momencie funkcjonariusze mieli według planu wkroczyć do gabinetu i zatrzymać dyrektora COS - powiedział minister Kamiński. W jego opinii, funkcjonariusze czekali na zewnątrz, ponieważ hala Torwaru jest monitorowana i istniała możliwość, że dyrektor się wycofa. Jednak ze względu na to, iż dyrektor COS opuścił swój gabinet przed przedsiębiorcą, funkcjonariusze nie widzieli, czy do wręczenia łapówki doszło. - Dopiero po potwierdzeniu informacji ruszyli za odjeżdżającym samochodem Tadeuszem M. Zatrzymali go w pierwszym możliwym momencie, kiedy wyszedł z samochodu - stwierdził Kamiński. W związku z tą akcją pracownicy COS Krzysztof S. i Tadeusz M. zostali zatrzymani przez CBA w końcu czerwca ubiegłego roku. Zdaniem ministra Kamińskiego, pieniądze z łapówki miały trafić wyłącznie do dwóch zatrzymanych oraz jednej z pracownic pośredniczących między przedsiębiorcą a ośrodkiem. W podziale tej łapówki nie był uwzględniany ówczesny minister sportu Tomasz Lipiec i nie było wówczas informacji o tym, że mógł on uczestniczyć w korupcyjnym procederze. Zdaniem ministra Kamińskiego, 10 października 2007 r. prokuratorzy i kierownictwo CBA uznali, że materiał dowodowy był na tyle obszerny i wiarygodny, że można było formułować zarzuty i nakaz zatrzymania Tomasza Lipca oraz dwóch innych osób, chociaż CBA uważało, iż można było zatrzymać jeszcze jedną osobę. Według Kamińskiego, umówiono się, że CBA przyjdzie do prokuratury 12 października po nakazy zatrzymań. Szef CBA mówił, iż funkcjonariusze przyszli i dowiedzieli się, że prokuratorom jednak zabrakło czasu i nie przygotowali dokumentów. Kamiński zeznał, że skontaktował się z szefową Prokuratury Okręgowej w Warszawie Elżbietą Janicką, która jego zdaniem nie miała orientacji w szczegółach śledztwa i poprosiła CBA o analizę stanu sprawy. Następnie - według szefa CBA - kilkakrotnie przekładano termin wystawienia nakazów zatrzymania - z 12 na 15 października, z 15 na 16 października. Jednak również 16 października funkcjonariuszom powiedziano, że Tomasz Lipiec i inni będą zatrzymani po wyborach. Wówczas szef CBA postanowił porozmawiać na ten temat z prokuratorem generalnym Zbigniewem Ziobrą. - Powiedziałem ministrowi Ziobrze, że jest jakiś dziwny paraliż decyzyjny w prokuraturze i żeby się tym zainteresował. Pan minister obiecał, że spotka się ze mną, gdy wróci do Warszawy, bo był w swoim okręgu wyborczym. Spotkał się ze mną po wyborach - zeznawał Kamiński. Po wyborach dalej przenoszono termin zatrzymania - z 22 na 23 października, aż 23 października powiedziano w prokuraturze, że 24 października będą zarzuty dla Lipca i Arkadiusza Ż., co w końcu nastąpiło. Nakazy wystawiono na 25 października i tego dnia nastąpiło zatrzymanie. Minister Kamiński podkreślał, iż CBA zależało na utrzymaniu dynamiki trwających od początku października zatrzymań i "ciągłego efektu zaskoczenia przeciwnika" w sprawie korupcji w COS. - Osoby podejrzewane o korupcję są naszym ustawowym przeciwnikiem - tłumaczył szef CBA. - Nigdy nie miałem poczucia, że sprawa Tomasza Lipca ma być skręcona - mówił. Poseł Sebastian Karpiniuk (PO) pytał, czy szef CBA widzi jakieś przesłanki co do tego, dlaczego prokuratura odkładała wydanie nakazu zatrzymania z dnia na dzień do 16 października, a później aż do czasu po wyborach. Jednak szef CBA odpowiadał, że chce rozmawiać o faktach. Jednocześnie Kamiński zaznaczył, że nie chce, by jego zeznania zostały odebrane w taki sposób, by brak nakazu zatrzymania za strony prokuratury poczytywać jako winę. Interwencja ministra W odpowiedzi na pytania posłów Kamiński potwierdził, że CBA zabezpieczyło twardy dysk z komputera Tadeusza M. - zatrzymanego w zeszłym roku dyrektora COS. Jednak - według Kamińskiego - na dysku nie znaleziono danych, które uzasadniałyby twierdzenia mediów, iż M. uzgadniał z Lipcem szczegóły operacji wyprowadzania pieniędzy z COS na potrzeby PiS. Szef CBA w odpowiedzi na pytanie zeznał również, że minister sportu Tomasz Lipiec interweniował u niego w sprawie zatrzymań w Centralnym Ośrodku Sportu. Spotkanie z ministrem sportu odbyło się, by nie stwarzać podejrzeń. Trwało ok. 10 minut i wynikało z niego, że Lipiec był zaskoczony akcją CBA, a jednocześnie kreował się na osobę walczącą z korupcją przy współpracy z ABW. Wcześniej szef CBA apelował do komisji "o odpowiedzialność, umiar, rozsądek i zważanie na konsekwencje działań komisji z punktu widzenia walki z korupcją na szczytach władzy". Jego zdaniem, konsekwencje działań komisji z punktu widzenia zwalczania korupcji są "bardzo dramatyczne". - Jest to bardzo jasny sygnał dla funkcjonariuszy państwa polskiego: nie ruszajcie ludzi ze świecznika, nie ruszajcie ludzi stanowiących elitę biznesową i polityczną tego kraju, niezależnie od tego, jak odważne i rzetelne były wasze działania, będziecie mieli kłopot, prędzej czy później staniecie przed komisją śledczą i będziecie się tłumaczyć, że nie jesteście przestępcami - mówił szef CBA. Jego zdaniem, największy sukces CBA to przełamanie zasady bezkarności na szczytach władzy. Kamiński podkreślił, że działanie CBA w stosunku do ministrów z byłego rządu PiS - Kaczmarka, Lipca czy Konrada Kornatowskiego - pokazują, że nie była to policja polityczna PiS. Kolej na przesłuchanie wiceszefa CBA Po przesłuchaniu Kamińskiego komisja śledcza zdecydowała o wystąpienie do CBA o dokumentację w sprawie działań biura przy zatrzymaniu Tomasza Lipca. Przyjęto również wniosek Sebastiana Karpiniuka o przesłuchanie zastępcy szefa CBA Ernesta Bejdy. Posłowie komisji zwrócą się również do prokuratora generalnego o udostępnienie billingów prokurator Elżbiety Janickiej z października 2007 roku. Komisja przesłuchała wczoraj także Jacka Nieszpaura, który był naczelnikiem wydziału ds. przestępczości zorganizowanej w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Prowadził też nadzór nad śledztwem w sprawie dr. Mirosława G. Świadek, mimo że nie pracuje już w prokuraturze, nie chciał mówić o szczegółach, powołując się na tajemnicę służbową. Z zeznań złożonych przez byłego prokuratora wynika, że w swojej karierze przeżył wiele mniejszych lub większych buntów. - Na prokuraturę trzeba patrzeć jak na zespół ludzi pracujących w naprawdę trudnych warunkach. Liczba spraw przypadających na prokuratora, kwestia wynagrodzenia, konflikty powstające na gruncie przydziału - mówił. - Już jako osoba z zewnątrz mogę powiedzieć, że ciężko jest pracować w prokuraturze. Mam nadzieję, że praca komisji ten trud podkreśli i odda sprawiedliwość kolegom pracującym na bardzo, bardzo trudnym odcinku - dodał Nieszpaura. Były prokurator ma ponownie zostać wezwany przed komisję w późniejszym terminie na posiedzenie niejawne. Grzegorz Lipka "Nasz Dziennik" 2008-06-18

Autor: wa