Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Debata będzie bardziej merytoryczna

Treść

Z posłem Piotrem van der Coghenem (PO), członkiem sejmowej Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich, rozmawia Wojciech Wybranowski Debata nad sprawą uchylenia immunitetu Zbigniewowi Ziobrze odbywać się będzie w czasie, gdy nie ma telewizyjnych transmisji. Dlaczego? - Zauważyłem, że posłowie zupełnie inaczej zachowują się, kiedy są media, a zupełnie inaczej, gdy mediów nie ma. Być może obrażę trochę niektórych kolegów, ale mnie niekiedy wystąpienia części posłów w momencie, gdy relacjonują je media, przypominają pewien teatr. Mówię to ze smutkiem, bo ci sami posłowie, którzy bardzo często w obecności dziennikarzy przemawiają w sposób bardzo emocjonalny, w momencie, kiedy mediów nie ma, jakby się uspokajają, a dyskusja zaczyna być bardziej merytoryczna. W sytuacji, w której zamierza się pozbawić opinię publiczną możliwości samodzielnego wysłuchania debaty w tak ważnej sprawie, wyborcy zostaną zdani na emocjonalne, jak sam Pan zaznaczył, komentarze parlamentarzystów. - Pańska uwaga oczywiście nie jest pozbawiona sensu. Ale przecież te obrady nie są tajne, wobec tego nie jest tak, że posiedzenie będzie zamknięte i żaden dziennikarz nie będzie mógł na nie wejść. Tyle tylko, że nie będzie tej bezpośredniej relacji telewizyjnej. Myślę, że tutaj nie ma dobrego rozwiązania, ponieważ każda z tych opcji zawiera cechy złe i dobre. Z jednej strony ma pan rację, że każdy obywatel ma prawo wiedzieć wszystko, co się dzieje w Sejmie, z drugiej strony spowoduje to, że debata będzie bardziej merytoryczna. Zaznaczam, że nie jest to oficjalne stanowisko Platformy Obywatelskiej, po prostu przekazuję panu moją opinię. Dobrym obyczajem do tej pory było to, że debaty na wszystkie istotne czy interesujące opinię publiczną sprawy organizowane były w godzinach transmisji telewizyjnej. Tym razem opinia publiczna zostanie zdana na relacje mediów, które niekiedy odbiegają od zasad obiektywizmu. - Oczywiście ma pan rację, że to do dziennikarza należy ostatnie słowo, może skomentować to, co widzi. Nie mnie jednak jest komentować, co jest w porządku obrad i o której godzinie. Jedyną rzeczą, którą widzę i która mogłaby przemawiać za wyznaczeniem tego punktu porządku obrad poza czasem transmisyjnym, jest to, co powiedziałem - bardziej merytoryczne, a mniej emocjonalne obrady. Przynajmniej mam taką nadzieję. Wie pan, ta sytuacja w ogóle wzbudza spore, niepotrzebne emocje. Brak bezpośredniej relacji telewizyjnej raczej tych emocji nie stłumi. Opozycja będzie miała prawo mówić o blokowaniu prawa do informacji opinii publicznej. - Niestety, tak może być. Każdy ruch wywołuje reakcję. Ale te emocje są trochę sztucznie wywoływane. Uważam, że awantura, którą opozycja wywołała na posiedzeniu sejmowej Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich w lipcu, była zupełnie niepotrzebna. Jeżeli wierzyć panu Ziobrze, to jego sprawa powinna obronić się sama. Więc koledzy z PiS wyrządzili mu niedźwiedzią przysługę. Gdyby na posiedzeniu komisji nie było mediów, byłoby spokojniej? - Tak! Jestem o tym absolutnie przekonany. A może po prostu ten wniosek o uchylenie immunitetu Zbigniewowi Ziobrze, podpisany przez prokuratora Staszaka, jest tak słaby merytorycznie, że Platforma obawia się publicznie debaty nad nim? - Nie chciałbym wchodzić w dyskusję, czy prokuratura ma rację i czy pan Ziobro jest winny, czy nie. Na komisji regulaminowej mieliśmy się tylko zastanowić, czy rekomendować Sejmowi wniosek prokuratury na "tak", czy na "nie". I mnie sytuacja, do jakiej doszło na komisji, po prostu zniesmaczyła, taka dziecinada. Błąd zrobił Ziobro, bo na komisję przyszedł z setką kolegów. Po co? Mógł przyjść z czwórką, piątką ludzi i każdy z nich mógł powiedzieć coś w obronie pana Ziobry. Co może nowego powiedzieć osoba piętnasta, szesnasta, dziewięćdziesiąta? I to spowodowało taki wzajemnie negatywny klimat w tej sprawie. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-09-01

Autor: wa