Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czyżby partyjny biznes w służbie zdrowia

Treść

Nowelizacja ustawy o pomocy publicznej i restrukturyzacji publicznych zakładów opieki zdrowotnej autorstwa PO jest całkowicie sprzeczna z jej planami prywatyzacyjnymi, a ściślej z dążeniem do obligatoryjnego przekształcania publicznych ZOZ-ów w spółki prawa handlowego. Czy możliwe jest, że Platforma działa aż tak nielogicznie i proponuje dwa sprzeczne ze sobą pomysły? Zdaniem opozycji, nie. Jak mówią posłowie PiS, bardzo możliwe, że nowelizacja ustawy restrukturyzacyjnej ma posłużyć do przygotowania ZOZ-ów do prywatyzacji, ale nie tylko, ponieważ celów takiego działania może być więcej. Na wtorkowym posiedzeniu sejmowej Komisji Zdrowia poseł Ludwik Dorn (PiS) zauważył bardzo celnie, że jeśli państwo będzie kierowało pomoc finansową do powstałych spółek, to będziemy mieć do czynienia z pomocą publiczną dla podmiotów prywatnych. Nic nie wyklucza tego, że właśnie o to chodzi Platformie Obywatelskiej. Zdaniem posła Bolesława Piechy (PiS), przewodniczącego sejmowej Komisji Zdrowia, działania Platformy są dziwne i można je rozumieć na dwa sposoby. Po pierwsze, być może rzeczywiście działa po prostu nielogicznie i chaotycznie, albo przeciwnie - ma wypracowane modelowe rozwiązanie prowadzące do prywatyzacji placówek służby zdrowia. - Może to jest moja spiskowa teoria dziejów i chciałbym, aby tak było, ale taka wizja mi się nasuwa. Nie potrafię dokładnie odczytać intencji Platformy, ale wygląda na to, że nikt nie zamierza samorządom pomagać, natomiast robi się wszystko, żeby zakłady opieki zdrowotnej przygotować do prywatyzacji i w ręce prywatne oddać za symboliczne pieniądze placówki oddłużone, innymi słowy - wpompować pieniądze w jeszcze publiczne ZOZ-y i zrobić komuś prezent - mówi w rozmowie z nami Piecha. Jak podkreśla, w kwestiach biznesowych o naiwność PO nie należy podejrzewać. Potwierdza również, że taki rozwój wydarzeń jest absolutnie możliwy do zrealizowania. - Sprzeczne z Konstytucją by to nie było, bo pomoc publiczna dla publicznych ZOZ-ów jest możliwa, dla spółek prywatnych już nie. Platforma być może chce oddłużyć ZOZ-y, póki jeszcze są publiczne, bo jeśli będą prywatne, pomoc publiczna nie będzie możliwa. Oni wiedzą, że muszą się spieszyć - uważa Piecha. Skutki takiego scenariusza byłyby katastrofalne dla pacjentów, szczególnie tych najuboższych. - Oddłużenie, następnie sprywatyzowanie, czyli danie prezentu od społeczeństwa w postaci podatków dla osoby prywatnej, która zakład opieki zdrowotnej kupi za przysłowiową złotówkę (bo przecież przynosił on straty), jest jak najbardziej realnym scenariuszem. Ale dług nadal będzie narastał, nawet jeśli będzie to spółka prawa handlowego. A żeby dług nie powstawał, właściciel prywatny będzie mógł zamienić ZOZ na np. centrum SPA lub sanatorium. Albo będzie leczył tylko wybranych, najbardziej dochodowych pacjentów - potwierdza w rozmowie z nami prof. Jerzy Żyżyński, ekonomista z Uniwersytetu Warszawskiego. Zdania na temat zamiarów Platformy w kwestii ustaw zdrowotnych są podzielone. Zdaniem posła Marka Balickiego (LiD), członka sejmowej Komisji Zdrowia, nowelizacja ustawy o pomocy publicznej i restrukturyzacji ZOZ-ów nie ma tak dużego znaczenia i nie stanowi zagrożenia. Pieniądze po prostu trzeba dobrze spożytkować. Poseł Balicki ostro krytykuje jednak dążenie PO do obligatoryjnych przekształceń ZOZ-ów w spółki. - To jest duży błąd. Większość publicznych ZOZ-ów nie jest zadłużona, to tak jakby ktoś miał dwa samochody, jeden był zepsuty, a ten ktoś naprawiał oba. Jest takie przysłowie, bardzo trafne: "Lepsze jest wrogiem dobrego". Myślę, że należy ułatwić samorządom podejmowanie decyzji o przekształceniach ZOZ-ów, ale tylko dobrowolnie, nie przymusowo - podkreśla w rozmowie z nami Balicki. PO chce weta? Innym powodem, dla którego Platforma w taki, a nie inny sposób prowadzi prace nad projektami ustaw zdrowotnych, jest fakt, że projekty jej autorstwa są kiepsko przygotowane, a w konsekwencji nie zostaną podpisane przez prezydenta na końcu drogi legislacyjnej. - Krótko mówiąc, PO puszcza oko do wyborców, że "coś robią", ale i tak przez weto pana prezydenta nic z tego nie będzie - mówi poseł Tomasz Latos (PiS), członek sejmowej Komisji Zdrowia. Nie wyklucza on możliwości takiego obrotu sprawy, ponieważ projekty ustaw autorstwa Platformy pisane "na kolanie", bardzo niechlujnie na prezydenckie weto jak najbardziej zasługują. - PO jakby specjalnie robi wszystko, aby to weto wymusić - zaznacza Latos. Na wtorkowym posiedzeniu komisji zwracał na to uwagę również poseł Tadeusz Cymański (PiS). - W kuluarach chodzą słuchy, że PO robi wszystko, by prezydent zawetował ustawy zdrowotne, żeby potem obarczyć go odpowiedzialnością za brak reformy. Te plotki nabierają coraz wyraźniejszego kształtu - mówił. Posłowie opozycji zamierzają monitorować działania Platformy. - My, jako opozycja, mamy trudne zadanie, a co do idei przeznaczenia tych pieniędzy dla publicznych ZOZ-ów jest pełna zgoda i poparcie. Pytanie tylko, jak te środki będą wydawane? Ocenić to będziemy mogli dopiero retrospektywnie - potwierdza Latos. Izabela Borańska "Nasz Dziennik" 2008-09-04

Autor: wa