Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czyje to ofiary?

Treść

Zdjęcie: Maxim Zmeyev / Reuters

295 osób: 280 pasażerów i 15 członków załogi, zginęło w katastrofie samolotu malezyjskich linii lotniczych na Ukrainie. Czy maszynę zestrzelili prorosyjscy separatyści? Ci oskarżają o to armię ukraińską.

Zorian Szkiriak, doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy, podał, że zginęło ponad 300 osób. Zaraz pojawiły się interpretacje, że wśród ofiar są też ludzie, którzy zginęli na ziemi. Potem jednak oficjalne dane podawały liczbę 295 ofiar.

Boeing 777 należący do Malaysia Airlines leciał z Amsterdamu do Kuala Lumpur. Rozbił się w okolicach miast Szachtarsk i Torez w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy, kilkadziesiąt kilometrów od granicy z Rosją. Według niepotwierdzonych jeszcze oficjalnie danych, kontakt radarowy z maszyną został przerwany około godz. 16.20 czasu miejscowego (15.20 czasu polskiego). Jako jedna z pierwszych o katastrofie poinformowała internetowa gazeta „Ukraińska Prawda”, a wkrótce doniesienia te potwierdził Anton Heraszczenko, doradca szefa ukraińskiego MSW Arsena Awakowa.

Natychmiast jako przyczynę tragedii podano, że Boeing 777 został zestrzelony. Tylko przez kogo? Heraszczenko oświadczył na portalu społecznościowym, że maszyna została trafiona rakietą z zestawu Buk. Dlatego ukraińskie władze oskarżyły o tę zbrodnię prorosyjskich separatystów – rejon, gdzie spadł malezyjski samolot jest objęty walkami między separatystami a ukraińskimi wojskami i milicją. Agencja Interfax-Ukraina poinformowała, że szczątki maszyny spadły na tereny kontrolowane przez prorosyjskich bojowników – rozbity na drobne fragmenty samolot leży we wsi Hrabowo przy granicy z obwodem ługańskim. Swiatosław Cehołko, rzecznik prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki, oświadczył, że prezydent uznał katastrofę samolotu malezyjskich linii lotniczych za akt terrorystyczny.

Przedstawiciele ukraińskiej armii twierdzą, że mają zarejestrowany moment wystrzelenia rakiety, która miała uderzyć w malezyjskiego boeinga. Potrafią też podobno bardzo dokładnie wskazać, z którego miejsca nastąpił atak, co ma potwierdzać, iż maszynę zestrzelili separatyści.

Ale przywódcy rebelii we wschodniej Ukrainie natychmiast zaprzeczyli, aby to ich siły miały cokolwiek wspólnego z zestrzeleniem Boeinga 777 Malaysia Airlines.

Władze w Kijowie oświadczyły, że systemy Buk separatyści mieli otrzymać z Rosji. Co więcej, ukraiński rząd jest przekonany, że rakiety te obsługują rosyjscy wojskowi, bo wymagają one dużych umiejętności i praktyki, aby można było przy ich użyciu skutecznie walczyć z siłami powietrznymi przeciwnika. Buk pozwala na atak na samoloty lecące na dużych wysokościach – malezyjski boeing spadł z pułapu 10 tys. metrów. Niedawno dzięki tym rakietom separatyści zestrzelili ukraiński samolot wojskowy An-26.

Na ich odpowiedzialność za wczorajszą tragedię miałby wskazywać też wpis internetowy Rosjanina Igora Girkina (pseudonim „Striełkow”), jednego z przywódców separatystów – Ukraina twierdzi, że jest on funkcjonariuszem rosyjskiego wywiadu wojskowego. Girkin, jeszcze zanim o katastrofie malezyjskiego samolotu napisała „Ukraińska Prawda”, zamieścił na portalu społecznościowym informację, że bojówkarze zestrzelili pod Torezem samolot… An-26. To by wskazywało, że mogło dojść do tragicznej pomyłki: separatyści pomylili wojskowego antonowa z cywilnym boeingiem.

Według szefa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, po zestrzeleniu samolotu terrorysta składał raport rosyjskiemu pułkownikowi. – Posiadamy numer telefonu komórkowego, którego używał pułkownik, kiedy dostał ten raport – relacjonował Wałentyn Naływajczenko na konferencji prasowej.

Działa oskarżeń

Jednak przywódcy rebelii we wschodniej Ukrainie zdecydowanie zaprzeczają, aby to ich siły miały cokolwiek wspólnego z zestrzeleniem malezyjskiej maszyny. Aleksandr Borodaj, premier separatystycznej Donieckiej Republiki Ludowej, powiedział, że jego bojownicy nie byli w stanie dokonać takiego ataku. – Siły samoobrony nie posiadają broni zdolnej do zestrzelenia pasażerskiego samolotu na wysokości 10 kilometrów – powiedział Borodaj w rozmowie z rosyjską agencją RIA Nowosti. I natychmiast oskarżył o strącenie boeinga wojsko ukraińskie. Borodaj grzmiał o odpowiedzialności Kijowa za tragedię pasażerów i załogi malezyjskiego samolotu na antenie rosyjskiej telewizji informacyjnej Rossija 24. Separatyści twierdzą, że to Kijów dokonał prowokacji, aby skompromitować ich i Rosję w oczach światowej opinii publicznej. Prezydent Poroszenko oświadczył w odpowiedzi, że jego wojska nie mają z zestrzeleniem nic wspólnego.

Kijów utrzymuje, że pośrednio na odpowiedzialność separatystów wskazuje to, że prorosyjskie bojówki blokują ukraińskim służbom ratowniczym i prokuratorom dostęp do szczątków malezyjskiego boeinga. – Przedstawiciele samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej nie pozwalają przybyć na miejsce tragedii funkcjonariuszom służb ratowniczych i milicji. Może to poważnie wpłynąć na przebieg śledztwa i wyjaśnienie prawdziwych przyczyn tej tragedii – powiedział w ukraińskiej telewizji Serhij Taruta, gubernator obwodu donieckiego.

Międzynarodowe śledztwo?

Krótko po relacjach, jakie napłynęły z Kijowa, malezyjskie linie lotnicze potwierdziły, że „straciły kontakt ze swoim samolotem znajdującym się w ukraińskiej przestrzeni powietrznej”. Zareagował też rząd w Kuala Lumpur. „Jestem wstrząśnięty doniesieniami, że samolot uległ katastrofie. Rozpoczynamy natychmiastowe dochodzenie” – napisał premier Malezji Najib Razak.

Rząd ukraiński poinformował, że jest w kontakcie z władzami Malezji. Prezydent Poroszenko oświadczył zaś, że trzeba powołać międzynarodową komisję, która zbada przyczyny katastrofy Boeinga 777. Takie samo zdanie ma premier Arsenij Jaceniuk, który uważa też, że międzynarodowi eksperci powinni zbadać wszystkie przypadki zestrzeleń samolotów na wschodzie kraju, do jakich doszło w ostatnich dniach. „Rząd domaga się przeprowadzenia szerokiego śledztwa międzynarodowego w sprawie zestrzelenia 14 lipca w obwodzie ługańskim samolotu An-26 sił zbrojnych Ukrainy, 16 lipca samolotu Su-25 sił zbrojnych Ukrainy oraz katastrofy malezyjskiego Boeinga 777 z udziałem Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego (ICAO) i Europejskiej Organizacji ds. Bezpieczeństwa Żeglugi Powietrznej (Eurocontrol)” – napisano w oficjalnym oświadczeniu ukraińskiego rządu.

O katastrofie malezyjskiego samolotu rozmawiali wczoraj prezydenci Rosji i USA: Władimir Putin i Barack Obama. Agencja Reutera poinformowała, że Obama wyznaczył swoich wysokich rangą przedstawicieli, „aby pozostawali w kontakcie z ukraińskimi władzami w sprawie katastrofy malezyjskiej maszyny”. Wiceprezydent Joe Biden zadeklarował w rozmowie z prezydentem Poroszenką, że USA skierują na Ukrainę specjalistów, którzy wesprą miejscowych śledczych. Natomiast Moskwa zaproponowała, że wyśle na miejsce katastrofy swoich ekspertów lotniczych, aby pomogli w operacji prowadzonej w miejscu katastrofy. Kijów na razie nie odpowiedział.

Separatyści poinformowali o znalezieniu jednego z rejestratorów rozbitego samolotu. Mają go przekazać – podobnie jak drugą czarną skrzynkę – władzom rosyjskim.

Zainteresowanie Waszyngtonu wyjaśnieniem okoliczności tragedii jest zrozumiałe, dlatego że w malezyjskim samolocie zginęło także 23 obywateli Stanów Zjednoczonych. Z tego samego powodu wyniki śledztw interesują Paryż – do Kuala Lumpur leciało co najmniej czterech Francuzów. „Żądamy, by uczyniono wszystko, aby wyjaśnić okoliczności katastrofy malezyjskiego samolotu na wschodzie Ukrainy” – głosi oświadczenie prezydenta François Hollande’a. Samolotem leciało również kilkudziesięciu Holendrów. Dlatego premier Holandii Mark Rutte oświadczył, że jest „głęboko wstrząśnięty z powodu katastrofy malezyjskiego samolotu”. Zaoferował pomoc holenderskich ekspertów w wyjaśnianiu przyczyn tragedii.

Jednym z pierwszych efektów wczorajszej tragedii jest to, że linie lotnicze zaczęły ogłaszać zmianę trasy swoich lotów przez Ukrainę. Rzecznik niemieckiej Lufthansy podał na portalu społecznościowym, że samoloty jego firmy zmodyfikują trasę przelotów do Azji i będą „szerokim łukiem omijały wschodnią Ukrainę”. Takie same decyzje ogłosił też turecki przewoźnik Turkish Airlines oraz rosyjskie linie lotnicze Aerofłot i Transaero, a ponadto Alitalia, Air France i British Airways. Niewykluczone, że na jakiś czas Ukraina w ogóle zamknie przestrzeń powietrzną nad wschodnimi obwodami donieckim i ługańskim.

Krzysztof Losz
Nasz Dziennik, 18 lipca 2014

Autor: mj