Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czyja czaszka?

Treść

Zdjęcie: repr. Marek Borawski/ Nasz Dziennik

Na rynku w Kałuszynie zostaną przeprowadzone prace archeologiczne. Mają pomóc w rozstrzygnięciu, czy pod krzyżem upamiętniającym walki toczone w czasie Powstania Styczniowego pochowani są żołnierze insurekcji.

W związku z przebudową kałuszyńskiego rynku burmistrz miasta Marian Soszyński doszedł do wniosku, że trzeba przesunąć o kilkadziesiąt metrów krzyż upamiętniający powstańców styczniowych. Upamiętnienie znajduje się na terenie targowiska i zdaniem burmistrza nie jest to godne miejsce.

Jednak Mieczysław Widowski, mieszkaniec Kałuszyna, argumentuje, że nie wystarczy przesunięcie krzyża, skoro jest duże prawdopodobieństwo, że znajduje się pod nim zbiorowa mogiła uczestników powstania. – Mamy opracowania, które wskazują na to, że jest to mogiła, w której ma być pochowanych 25 powstańców – mówi. Szybko zawiązała się 8-osobowa grupa, która broni dotychczasowej lokalizacji krzyża. Pisma w sprawie przesunięcia krzyża trafiły m.in. do nadzoru budowlanego.

Według Widowskiego, istnieją relacje naocznych świadków, którzy podczas wymiany krzyża drewnianego na metalowy w 1910 r. mieli widzieć w tym miejscu w ziemi ludzkie szczątki oraz fragmenty umundurowania. W Kałuszynie stacjonował carski garnizon i było tam targowisko bydlęce, więc Rosjanie dla pohańbienia poległych w bojach Polaków mieli pochować ich właśnie tutaj.

Jednak pochodzący z Kałuszyna dr Tadeusz Krawczak, dyrektor Archiwum Akt Nowych w Warszawie, twierdzi, że Rosjanie nigdy nie chowali naszych żołnierzy w miejscach publicznych, żeby nie tworzyć miejsc martyrologii. – W kronice parafialnej Kałuszyna było zapisane tylko, że ten krzyż jest związany z tradycją Powstania Styczniowego, nic więcej. W wyrokach rosyjskich Kałuszyn nie jest odnotowany jako miejsce straceń – zwraca uwagę Krawczak.

Będą badania

Protesty mieszkańców wymogły na władzach Kałuszyna przeprowadzenie wstępnych badań sondażowych metodą archeologiczną, które wykonali archeolodzy z Mazowieckiego Stowarzyszenia Historycznego „Exploratorzy.pl”. W środę przesunięto krzyż na nowe miejsce i rozpoczęto pod nim prace archeologiczne. Specjaliści ujawnili fragment ludzkiej czaszki, co wskazywałoby na to, że pod krzyżem był jednak jakiś pochówek. Czyj, to dopiero będzie ustalane.

– Przed chwilą dzwonił do mnie burmistrz, że znaleziono fragment czaszki. Pani archeolog podjęła decyzję, że teraz, po przesunięciu tego krzyża, zrobi się dokładne badania archeologiczne w tej części, której nie objął georadar – informuje dr Krawczak. Już w ubiegłym tygodniu teren wokół krzyża zbadano georadarem, który wykazał zmiany w gruncie. – Zrobiono w tych punktach wiercenia i zapuszczono sondy, które nic nie wykazały. Znaleziono tylko plastikowy guzik – relacjonuje burmistrz Marian Soszyński. I zapewnia, że całe miejsce pod krzyżem będzie dokładnie przebadane, a ewentualne szczątki, które zostaną ujawnione w tym miejscu, będą godnie pochowane na cmentarzu wojennym w Kałuszynie.

Burmistrz zaznacza, że jego zdaniem na razie nic nie wskazuje na to, że spoczywają tu powstańcy. Twierdzi, że istnieje tylko jeden przekaz ponad 90-letniego mężczyzny, znajdujący się w „Roczniku Kałuszyńskim”, który słyszał od ojca, że jest to powstańcza mogiła. – Na tablicy przy krzyżu nie jest jednak napisane, że jest to mogiła, lecz krzyż poświęcony walkom powstańczym 1863-1865. Przekaz mówi, że został on postawiony w 1910 roku. Mało tego, odezwali się do mnie prawnukowie jego fundatora, którzy twierdzą, że ich pradziadek nic nie mówił o spoczywających tu powstańcach – relacjonuje Soszyński.

– Przeniesienie krzyża jest uzgodnione z proboszczem, jest pozwolenie starosty, bo to jest obiekt architektury, jest też zgoda konserwatora zabytków. Odwołano się od niej do wojewody, lecz ten utrzymał ją w mocy – dodaje burmistrz. Według dr. Krawczaka, krzyż stał w nieodpowiednim miejscu, a dostęp do niego był zawsze utrudniony. – Stał między straganami. Dziś są one w stylu pawilonu, do którego będzie się wchodziło do środka. Z tyłu znajduje się jednak ujęcie wody artezyjskiej, dalej szalety – zaznacza.

W Kałuszynie od dawna jest zwyczaj, że w Wielkim Poście nie chodzi się z procesją ulicami miasta, jak np. w Warszawie, lecz od krzyża do krzyża. – Ze swoich doświadczeń wiem, bo pochodzę z Kałuszyna, że nie zawsze był dostęp do tego krzyża, który upamiętniał wydarzenia z Powstania Styczniowego. Jeśli furtka była zamknięta na łańcuch, to już pan nie wszedł i lampki nie zapalił. Burmistrz wysunął sugestię, żeby ten krzyż przesunąć do przodu, w godniejsze miejsce, tak aby był dostępny od chodnika i można było do niego swobodnie dojść – mówi.

Arkadiusz Czyżewski, sekretarz Urzędu Miasta w Kałuszynie, informuje jednak, że w związku ze znalezieniem pod krzyżem fragmentu kości prace musiały zostać wstrzymane. – Ludzie, którzy prowadzili badania, stwierdzili, że prawdopodobnie jest to fragment ludzkiej czaszki. Nie potrafili oczywiście określić, czy sprzed 50, czy może 150 lat – mówi Czyżewski. Władze Kałuszyna wystąpiły z wnioskiem do wojewody mazowieckiego o wydanie zgody na prowadzenie specjalistycznych badań archeologicznych w tym miejscu. – Z chwilą odkrycia kości prace zostały przerwane do przyjazdu ekipy archeologów, którą wyznaczy mazowiecki konserwator zabytków. Przeprowadzi ona kilkudniowe, a może nawet kilkutygodniowe badania. Dopóki nie ma zgody na te prace, nikt nie ma prawa tam wejść, teren jest zabezpieczony i zamknięty – stwierdza sekretarz. Jest szansa, że prace ruszą jeszcze w tym tygodniu.

Piotr Czartoryski-Sziler
Nasz Dziennik, 11 lipca 2014

Autor: mj