Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czy wystarczy ostrzegawczy?

Treść

Strajk ostrzegawczy to reakcja pracowników KGHM na zapowiedź rządu PO - PSL wprowadzenia lubińskiej spółki na listę firm przeznaczonych do prywatyzacji. Bierze się pod uwagę sprzedaż ok. 10 proc. akcji. Skarb Państwa dysponuje obecnie w miedziowym koncernie prawie 42 proc. akcji.

Komitet Stały Rady Ministrów zajmował się wczoraj dokumentem "Kluczowe spółki do prywatyzacji w latach 2009-2010", zgodnie z którym lista przeznaczonych do sprzedaży podmiotów obejmuje sektor energetyki i chemii, a także sprzedaż udziałów Skarbu Państwa w spółkach notowanych na giełdzie, w tym akcji KGHM. Przy rozproszonym akcjonariacie firmy Skarb Państwa jest jej głównym akcjonariuszem.
Kiedy pod koniec lipca br. minister skarbu Aleksander Grad, wbrew wcześniejszym deklaracjom Donalda Tuska, ogłosił, że na liście firm przeznaczonych do prywatyzacji jest też KGHM, związkowcy z miedziowego koncernu ogłosili pogotowie strajkowe. Wczoraj podjęto decyzję o dwugodzinnym strajku ostrzegawczym.
- Nie możemy się inaczej zachować. Chcemy dać rządowi do zrozumienia, że my nie żartujemy i będziemy bronić polskiej miedzi. Jutro zorganizujemy spotkania z pracownikami i będziemy tłumaczyć, dlaczego strajk jest potrzebny - mówił wczoraj Piotr Trempała ze Związku Zawodowego Pracowników Dołowych. Na strajk godzą się wszystkie związki działające w przedsiębiorstwie. - To ogromne zagrożenie. Absolutnie nie zgodzimy się na prywatyzację, bo nie ma żadnego powodu, aby sprzedawać KGHM - mówił wczoraj Józef Czyczerski, przewodniczący "Solidarności" w KGHM. Dodaje, że planowany przez rząd zysk ze sprzedaży 10 proc. akcji wyniesie ok. 700 mln zł, a to jest niewiele w porównaniu do tego, ile Skarb Państwa pozyskał już z KGHM poprzez dywidendę. - Nie zgodzimy się na sprzedaż tylko dlatego, że Skarb Państwa potrzebuje nagle pieniędzy. Rząd PO i PSL nie liczy się z niczyją opinią. Powiem dobitnie: na naszym przykładzie widać, że obecny polski rząd jest tylko z nazwy "polski" - mówi Czyczerski.
Decyzja o sprzedaży akcji ma być ostatecznie podjęta dzisiaj. - Decyzję podejmie Rada Ministrów - poinformował Maciej Wewiór, rzecznik Ministerstwa Skarbu Państwa.
Michał Boni, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów, zapowiedział w sobotę, że rząd zamierza sprzedać nie więcej niż 10 proc. akcji spółki i przez to utrzymać pakiet kontrolny. Dlatego - zdaniem Boniego - z punktu widzenia związkowców nic się nie zmienia i nie ma powodu do niepokojów. Minister Boni zapomniał, że na giełdzie może kiedyś pojawić się "inwestor", który zacznie skupować akcje KGHM.
Tusk obiecywał w lipcu wyłączenie KGHM z prywatyzacji z powodu nieopłacalności takiego przedsięwzięcia, przyznając, że w ciągu sześciu lat zyski ze spółki dałyby Skarbowi Państwa te same korzyści co sprzedaż akcji. Okazało się, że wbrew tym deklaracjom, rząd wciąż planuje sprzedaż akcji koncernu.
Pomysł ze zbyciem kombinatu krytykuje opozycja. - Ta decyzja nie jest nikomu potrzebna. Nie ma powodu, dla którego należałoby się tego pozbywać - powiedział nam Wojciech Jasiński (PiS), były minister Skarbu Państwa.
Marek Zygmunt
Paweł Tunia

"Nasz Dziennik" 2009-08-11

Autor: wa