Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czy to koniec kryzysu w relacjach z Ukrainą? Minister rolnictwa rozmawiał ze swoim ukraińskim odpowiednikiem nt. importu zboża

Treść

Dialog trudny, ale rozpoczęty. Robert Telus, minister rolnictwa i rozwoju wsi, przeprowadził w czwartek rozmowę telefoniczną ze swoim ukraińskim odpowiednikiem, Mykołą Solskim. Ministrowie zgodzili się współpracować, aby zażegnać konflikt handlowo-zbożowy.

Słowacja zrezygnowała z zakazu importu ukraińskiego zboża w zamian za wycofanie przez Kijów skargi ze Światowej Organizacji Handlu. Embargo nadal utrzymują Polska i Węgry. Możliwy jest natomiast tranzyt ukraińskich produktów rolnych.

– Jeśli ich celem jest eksport zboża na cały świat, to dzieje się to. Możemy to wzmacniać i robić. Natomiast nie możemy tego robić kosztem polskich rolników – zaznaczył Krzysztof Ciecióra, wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi.

Ostatnie dni minęły pod znakiem ostrej wymiany zdań pomiędzy Warszawą a Kijowem. Ukraina próbuje postawić na swoim i proponuje Polsce inne rozwiązanie.

– Odchodzimy od ogólnego zakazu i wchodzimy w sytuację, w której to Polska będzie decydowała, ile tego zboża wpuścić na swój rynek do sytuacji, kiedy się to unormuje – wskazał Taras Kaczka, wiceminister gospodarki i handlu Ukrainy, na antenie radia RMF FM.

Polski resort rolnictwa odrzuca takie rozwiązania. Rząd oczekuje wycofania skargi złożonej przez Ukrainę do Światowej Organizacji Handlu.

O czym minister Robert Telus rozmawiał ze swoim ukraińskim odpowiednikiem?

– Ministrowie zgodzili się, że rzeczywiście należy skończyć z tymi ostrymi wypowiedziami, z niepotrzebnymi słowami, które padają ze strony ukraińskiej i znaleźć po prostu rozwiązanie tego problemu – poinformował Krzysztof Ciecióra.

Kijów, atakując Polskę, ulega presji olbrzymich agroholdingów znajdujących się na Ukrainie – podkreślił Jan Krzysztof Ardanowski, doradca prezydenta ds. rolnictwa.

– To nie są gospodarstwa ukraińskie. To są gospodarstwa w dużej mierze finansowane czy prowadzone przez Niemców, Holendrów, Rosjan, Chińczyków. (…) Mają setki tysięcy hektarów, nie płacą podatków na Ukrainie i mają tanią siłę roboczą – zauważył Jan Krzysztof Ardanowski.

Dlatego eksperci podkreślają, że nie można dopuścić do sytuacji jak przed rokiem. Wypieranie polskiego ziarna tańszym odpowiednikiem z Ukrainy sukcesywnie będzie obniżało konkurencyjność naszego rolnictwa. To spowoduje, że rolników nie będzie stać na inwestycje w nawozy czy środki ochrony roślin. W efekcie nasze plony systematycznie będą maleć – ostrzegał Wiktor Szmulewicz, szef Krajowej Rady Izb Rolniczych.

– Załamanie rynku dzisiaj spowoduje, że zboże ukraińskie za jakiś czas może być już drogie. Tylko wtedy nie będziemy już mieć własnego zboża, bo znikną gospodarstwa rolne albo nas ktoś kupi i będzie zarabiał na tym ktoś inny – argumentował Wiktor Szmulewicz.

Dlatego, dopóki nie zostanie opracowane systemowe rozwiązanie, konieczne jest trzymanie jednostronnego embarga. Kolejna rozmowa ministrów rolnictwa Polski i Ukrainy planowana jest na przyszły tydzień.

TV Trwam News

Żródło: radiomaryja.pl, 21

Autor: mj