Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czy Nowicki to Nowicki

Treść

Prokuratorzy, którzy w błyskawicznym tempie podjęli skuteczne działania przeciwko nazistowskiemu portalowi, nie potrafią od kilku tygodni dotrzeć do właścicieli strony internetowej Lewica Bez Cenzury propagującej komunizm. Śledczy grzęzną w proceduralnych ustaleniach. A młodzi komuniści, którzy przy pomocy internetu wzywali do prześladowania przedsiębiorców, księży, mordowania polskich żołnierzy, szydzili z ofiar Katynia, teraz kpią sobie z prokuratury i rozpoczynają akcję, mającą doprowadzić do usunięcia z Konstytucji zapisu o karalności za propagowanie komunizmu. Na początku czerwca warszawska prokuratura po publikacjach "Naszego Dziennika" wszczęła śledztwo w sprawie propagowania przez Michała Nowickiego, syna aborcyjnej bojówkarki Wandy Nowickiej, i związanej z nim grupy Lewica Bez Cenzury totalitaryzmu komunistycznego, publicznego znieważania grupy ludności z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej. Autor i założyciel strony, a także twórca większości nawołujących do łamania prawa i naruszających Konstytucję tekstów nie jest anonimowy. To Michał Nowicki, syn Wandy Nowickiej, mieszkający w Warszawie. W Warszawie również znajduje się serwer, za pomocą którego Nowicki rozpowszechnia swoje teorie w internecie. Jego dane osobowe zweryfikowali i potwierdzili nie tylko dziennikarze "Naszego Dziennika", ale też i innych mediów. Mimo to jednak warszawska prokuratura nie jest w stanie do chwili obecnej podjąć żadnych działań, które uniemożliwiłyby Nowickiemu propagowanie komunizmu w internecie, a także lżenie i pomawianie dziennikarzy, którzy ujawnili kulisy działalności portalu. Młody bolszewik, rodzinnie powiązany z wpływowymi organizacjami lewicowymi w Polsce, jest bezkarny. To może zastanawiać - w przypadku nazistów z portalu Redwatch prokuraturze wystarczyło kilkanaście dni, by dotrzeć do autorów. - Oczywiście są wykonywane pewne czynności, dopiero ustalamy właściciela. Wiemy, że media pisały, iż to Michał N., ale musimy sami to ustalić - przekonuje prokurator Agnieszka Muł, szefowa prowadzącej postępowanie Prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście Północ. Jak mówi pani prokurator, śledczy zwrócili się do właścicieli portali i firm sprzedających domeny internetowe w Polsce z zapytaniem, do kogo należy ta, na której umieszczono portal Lewica Bez Cenzury. - Mam nadzieję, że działania prokuratury będą skuteczne i efektywne. Propagowanie komunizmu jest przestępstwem i nie powinno tu być żadnego pobłażania, zwłaszcza gdy ktoś czyni to w takiej formie jak na LBC - uważa poseł Marek Biernacki (PO), przewodniczący sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych. Parlamentarzysta przypomina, że ABW dysponuje specjalną komórką ds. zwalczania przestępczości internetowej, a więc ustalenie właściciela i lokalizacji serwera Lewicy Bez Cenzury nie powinno stanowić żadnego problemu dla śledczych. Rozzuchwaleni lewacy Tymczasem strona Lewica Bez Cenzury, która po ujawnieniu przez nas informacji o wszczętym śledztwie prokuratorskim została zamknięta przez samego Nowickiego, niespodziewanie wróciła. W nowej odsłonie LBC sam Nowicki oskarżył Polskę, że nie spełnia norm unijnych, ponieważ "szykanuje komunistów", i zaapelował o tworzenie związanego z nim Komitetu Obrony Marksizmu i Demokracji. Lewaccy bojówkarze chcą przygotować inicjatywę legislacyjną, która ma doprowadzić do wykreślenia z Konstytucji zapisu o karalności propagowania komunistycznego totalitaryzmu. - Niezależnie od tego, czy mi administracyjnie zamkną to, co teraz prowadzę, na jesieni planuję kolejną przeprowadzkę, by tym razem stworzyć portal, który dziennie by odwiedzało 50 tys. ludzi - odgraża się Nowicki. Jakkolwiek kolejne pomysły Nowickiego i grupki jego zwolenników są coraz bardziej absurdalne i nie mają większej szansy na realizację, obnażają jednak słabość organów państwa i instytucji odpowiedzialnych za przestrzeganie i poszanowanie obowiązującego w Polsce prawa. Sytuacja, w której prokuratura przez miesiąc nie jest w stanie ująć i uniemożliwić dalszego łamania prawa grupie młodocianych bojówkarzy lewackich, pozwala na zadanie pytania, co byłoby w sytuacji, gdyby na miejscu Lewicy Bez Cenzury działała organizacja zdecydowanie groźniejsza, np. terrorystyczne Czerwone Brygady, i jak katastrofalne skutki mogłoby to przynieść. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-07-14

Autor: wa