Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czy kobieta zmienia obyczaje?

Treść

Derby Krakowa pań dostarczyły emocji znanych dotąd wyłącznie z męskich boisk Czy kobieta łagodzi obyczaje? Historia meczu piłkarskiego Pucharu Polski pań pomiędzy krakowskimi drużynami Bronowianki i Podgórza raczej na to nie wskazuje... W sobotę doszło w Bronowicach do niecodziennych scen - panie się wyzywały, groziły, niebezpiecznie faulowały, na koniec jedna drugiej wymierzyła sprawiedliwość własną ręką. Sędzia pokazała dwie czerwone i trzy żółte kartki, z ławki rezerwowych wyleciał trener gospodyń. Pod sędziowską szatnią gorąco było także po meczu. Sprawą zajmie się jutro Wydział Dyscypliny Świętokrzyskiego Związku Piłki Nożnej, który prowadzi rozgrywki II ligi kobiet. Występują w niej oba zespoły. W protokole z meczu, przegranego przez Bronowiankę 0-3, sędzia Ewa Rusin napisała: "W 75 min gry trener drużyny Bronowianki Andrzej Żądło został usunięty z ławki za notoryczne krzyki i komentarze krytyczne do sędziny głównej. Zawodniczka Rudzka Paulina z drużyny Bronowianki groziła sędzinie głównej: "Zaj.... cię po meczu". Po meczu drużyna Bronowianki zachowywała się agresywnie, grożąc sędziom i kopiąc w drzwi szatni sędziowskiej. Kierownik drużyny Podgórza Andrzej Litewka zgłosił po meczu, że zawodniczki Bronowianki odgrażały się zawodniczce nr 11 z Podgórza: "Już nie żyjesz". Kierownik drużyny Bronowianki Krzysztof Celusta mówił, że nie słyszał powyższego zdania". Sędzia opisała przewinienia ukarane czerwonymi kartkami - krytyka orzeczeń sędziego przez piłkarkę Bronowianki słowami "K...o jeb..." i "uderzenie przeciwnika" w wykonaniu zawodniczki Podgórza. Ewa Rusin w rozmowie z nami opisała dokładnie, jak wyglądała wina uderzającej: - Została sfaulowana, a kiedy wstała, ręką uderzyła lekko w bark rywalki. Protokół sędziowski i załącznik do niego dotarły już do Świętokrzyskiego Związku Piłki Nożnej. Szymon Piasta z tamtejszego Wydziału Dyscypliny przyznaje, że oba dokumenty wywołały w Kielcach wielkie zdziwienie: - Rozgrywki II ligi kobiet prowadzimy drugi rok. Nie było w nich dotąd takiego meczu. W całym poprzednim sezonie były może dwie czerwone kartki i raczej za niebezpieczne faule, a nie takie zachowania jak opisane przez sędzię. Na pewno będą kary - za uderzenie przeciwnika może to być nawet czasowe zawieszenie, za wyzwiska wobec sędziego i grożenie mu nawet do 5 meczów pauzy. Odesłanie trenera na trybuny jest równoznaczne z czerwoną kartką, też będzie za nie kara - finansowa lub odsunięcia od prowadzenia zespołu od jednego do trzech spotkań - wylicza Piasta. Ewa Rusin, która jest arbitrem szczebla centralnego w futbolu kobiecym (w męskim sędziuje B klasę), wiele razy wcześniej sędziowała mecze obu zespołów, ale nie bezpośrednie. - I pierwszy raz zdarzyło mi się coś takiego - mówi sędzia. - Myślę, że do tego poziomu emocji przyczynił się trener Bronowianki Andrzej Żądło, który przez cały mecz podburzał swoje zawodniczki. Gdyby zachowywał się inaczej, byłyby na pewno spokojniejsze. Mogło się zdarzyć, że ja popełniłam jakiś błąd, na przykład pokazałam aut w przeciwną stronę, ale to chyba nie tłumaczy ich reakcji. Po meczu kopały w drzwi naszej szatni. A jaki był poziom emocji, najlepiej świadczy to, że ukarana czerwoną kartką dziewczyna z Bronowianki protestowała tak gorliwie po tym, jak sędzia nie uznała gola... dla Podgórza, odgwizdując spalonego. Andrzej Żądło, trener Bronowianki, który w Małopolskim Związku Piłki Nożnej pełni też rolę trenera koordynatora kadry makroregionu kobiet, uważa, że nic szczególnego się w czasie damskich derbów nie stało... - Sprawa jest wyolbrzymiana - twierdzi. - Mecz - jak na derby - był bardzo dobry, może jakby sędzina troszkę inaczej go prowadziła, toby nie doprowadziła do takiej sytuacji, jaka była. Sędziowanie było słabe, a jak się płaci za nie 300 zł, to się oczekuje dobrej pracy, jak jest zła, to każdy się może unieść. Nie zachowywałem się źle w stosunku do gości, tylko do sędziny. Nie ubliżałem jej, tylko krzyczałem, że zrobiła źle, jak się myliła. Mogłem ciszej powiedzieć, a nie krzyczeć... Oczywiście, że mam do siebie pretensje, zaraz dzwoniłem do Świętokrzyskiego Związku, mówiłem, że jaka kara będzie, taką przyjmę, kara musi być i ja się na nią zgadzam. Trener zgadza się też, że jego zawodniczka ukarana czerwoną kartką źle zareagowała na decyzję sędziego: - Pyskowała i leciała przez pół boiska, jakby podniosła głowę do góry, toby zobaczyła, że sędzina nie uznała bramki dla Podgórza, ale nie patrzyła, co sędzina pokazuje. Teraz poniesie karę ze związku. A z klubu? A za co mam karać? Dostanie ze dwa, trzy mecze ze związku i bardzo dobrze, odpocznie. Taka kara ją nauczy. Faule na żółte kartki nie były złośliwe. Nie ma co wyolbrzymiać - mówi Żądło. Andrzej Litewka, kierownik drużyny Podgórza, ma nadzieję, że taki mecz kobiet był tylko incydentem: - Nie mamy problemów wychowawczych ze swoimi zawodniczkami. To uderzenie rywalki opisane przez sędzinę było tylko odepchnięciem. Dziewczyna była kopana przez 90 minut, po kolejnym faulu nie wytrzymała, wstała i odepchnęła rywalkę. Nasza trenerka słyszała po meczu groźby po adresem jednej z zawodniczek, na jej prośbę wpisałem to do załącznika. Mieliśmy całkiem dobre relacje z Bronowianką, ale teraz - nie wiem czemu - niepotrzebnie robią się jakieś niezdrowe. Żądło mu wtóruje: - Dwie krakowskie drużyny powinny się popierać, dalej przecież będziemy ze sobą grać w II lidze, spotkamy się za parę dni w lidze halowej. Ewa Gajewska, przewodnicząca Wydziału Piłkarstwa Kobiecego MZPN, była sędzia piłkarska, podkreśla: - Nic nie usprawiedliwia takiego zachowania, nie ma litości, muszą być za nie kary. Na boisku są emocje, ale i granice, których nie można przekraczać. Takie mecze w kobiecym futbolu są naprawdę bardzo rzadkie. Potraktujmy go jak incydent, wypadek przy pracy. Wybieram się do Bronowic, porozmawiam z dziewczynami, na pewno coś takiego się już nie powtórzy. W sobotę o godz. 13 w hali w Zielonkach Podgórze gra z Bronowianką w I lidze futsalu kobiet... (MAS) "Dziennik Polski" 2007-11-07

Autor: wa