Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Człowiek mocny Bogiem

Treść

Odsłonięcie i poświęcenie tablicy upamiętniającej historię cudownego ocalenia kpt. Władysława Polesińskiego z wypadku lotniczego, który miał miejsce w 1931 roku na terenie podkrakowskiej wsi Kujawy, było zasadniczym punktem uroczystości odbywającej się w miejscu niegdysiejszej katastrofy. W obecności licznie zgromadzonych mieszkańców Krakowa aktu tego dokonał o. dr Piotr Chojnacki OCist., opat mogilski, wraz z Władysławem Gerardem Polesińskim, synem przedwojennego pilota.

Do dramatycznego zdarzenia sprzed 80 lat doszło, gdy samolot, powracający na macierzyste lotnisko Rakowice-Czyżyny z lotu ćwiczebnego do Lwowa, pilotowany przez Władysława Polesińskiego, podczas zniżania się do lądowania zahaczył o drzewo i uległ katastrofie we wsi Kujawy. Maszyna szybko stanęła w płomieniach. - Polesiński przygnieciony ciężarem płonącego samolotu, poparzony, zakrwawiony krzyczał: "Chryste, ratuj!", i usłyszał rozkaz: "Puść klamry pasów, pchnij dźwigary, uciekaj!"- opowiadał uczestniczący w uroczystości o. Wincenty Zakrzewski, z pobliskiego klasztoru Cystersów w Mogile. Dzięki cudownej i nadprzyrodzonej - jak stwierdził to potem sam ocalony pilot - interwencji z wraku wojskowego samolotu udało się wydostać dwóm uczestnikom lotniczego wypadku, którzy wyszli z niego niemal bez szwanku. "Nie śmiałem spojrzeć na stosy żeliwa, na zgliszcza, co się czarnym dymem w niebo darły. Czułem, że ktoś się z tych płomieni zbliża... Schyliłem kornie głowę, bo szedł do mnie On, Wielki, Miłujący, Pan z Krzyża - Jezus, Bóg - do mnie, człowieka..." - napisał potem w swym wierszu Władysław Polesiński, który w 1934 roku, w podzięce za cudowne ocalenie życia ufundował wotum dziękczynne do nieodległego sanktuarium w Mogile. Jest to mały dwupłatowy samolocik z biało-czerwonymi szachownicami. Natomiast rok później ufundował i doprowadził do postawienia w miejscu katastrofy krzyża upamiętniającego tragiczne wydarzenie i swe cudowne ocalenie. Uroczystość poświęcenia krzyża dziękczynnego we wsi Kujawy odbyła się w Dzień Zaduszny (2 XI 1935) i zgromadziła wielkie tłumy wiernych z miejscowej parafii i z dalszych okolic. Wkrótce potem, jeszcze w listopadzie, por. Polesiński został przeniesiony do Warszawy, do Dowództwa Lotnictwa. W 1937 roku skończył Wyższą Szkołę Wojenną, a w marcu 1938 roku został mianowany kapitanem. W czasie studiów w WSW założył ruch Rycerski Zakon Krzyża i Miecza, szczególnie popularny pośród młodych oficerów Sztabu Generalnego. Jego członkowie byli zobowiązani do codziennego, wieczornego raportu przed Chrystusem i Maryją. Odbywało się to zawsze o 21.00 i stąd też kapitan Polesiński jest uważany za prekursora Apelu Jasnogórskiego, który został oficjalnie ustanowiony przez Prymasa Stefana Wyszyńskiego w latach 50. ubiegłego wieku.
W uroczystości odbywającej się na terenie parafii w Pleszowie wzięła udział okoliczna ludność, wśród której znalazły się rodziny świadków pamiętnego wydarzenia. - Mieszkam tu od urodzenia, a pole, na którym doszło do wypadku, należy dotąd do mojej rodziny. Było ono uprawiane przez mego ojca Walentego Świdra, który dbał, by miejsce wokół krzyża było wykoszone i wyglądało godnie. Rodzice chętnie opowiadali nam o tamtych wydarzeniach, toteż utkwiły nam one w pamięci i sercach. Cieszymy się, że doszło do tej uroczystości, ponieważ czujemy się mocno związani z tym miejscem i symbolem naszej wiary - powiedziała "Naszemu Dziennikowi" Ludwika Hacuś, reprezentująca Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Pleszowskiej. Pierwotny drewniany krzyż był przynajmniej dwukrotnie niszczony przez powódź, aż przyszła konieczność zastąpienia go innym, znacznie trwalszym. Wykonali go miejscowi parafianie z Franciszkiem Wójcikiem na czele. To właśnie do tego symbolu wdzięczności ocalonego pilota przytwierdzona została tablica pamiątkowa ufundowana przez Władysława Gerarda Polesińskiego - jego syna.
Marek Żelazny
"Nasz Dziennik" 2009-09-11

Autor: wa