Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czas rozmów w cztery oczy

Treść

- Pod rządami PO Polska naprawdę maszeruje w stronę Białorusi - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński, komentując sprawę pobicia aktorki Anny Cugier-Kotki występującej w spocie tej partii. Kaczyński nie ma najmniejszych wątpliwości, że sprawa miała podtekst polityczny.
Pytany o krytykę kampanii wewnątrz PiS, podkreślił, że sprawa jest już zakończona i odbył rozmowę w cztery oczy ze Zbigniewem Ziobrą. Zwrócił także uwagę na ataki podczas kampanii do PE - ze strony prokuratury i różnych "mediów muzycznych", które wysługują się jednej formacji.
- Nie wiem, czy to było zlecenie, czy wystąpienie pewnej części elektoratu Platformy Obywatelskiej, ale w każdym razie na pewno było to wydarzenie skandaliczne - powiedział Jarosław Kaczyński na wczorajszej konferencji prasowej. Wezwał jednocześnie rząd do schwytania i ukarania sprawców pobicia aktorki. - Domagam się od rządu, osobiście od premiera, od wicepremiera Schetyny, od ministra sprawiedliwości Czumy, żeby sprawcy zostali schwytani i odpowiednio potraktowani - podkreślił szef PiS.
Anna Cugier-Kotka miała zostać pobita w sobotę przed swoim domem. Według jej relacji, została zaczepiona przez trzech mężczyzn, którzy zaczęli ją szarpać i wyzywać, a następnie kopać. Napastnicy mieli się do niej zwrócić wyjątkowo wulgarnymi słowami: "Możesz mnie w d... pocałować sprzedajna dz... PiS-u". Aktorka informuje, że w wyniku ataku ma problemy z chodzeniem. Dodaje, że została zignorowana przez policję, która nie przyjęła jej zgłoszenia. Policja temu zaprzecza. Rzecznik komendanta głównego policji podins. Mariusz Sokołowski poinformował, że nie wpłynęło formalne powiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
- Pani była przez dłuższy czas w szoku, ale w tej chwili zdecydowała się na wszystkie działania związane z obdukcją, wystąpienie do policji. I ja oczekuję, że władze, w szczególności minister Schetyna, uczynią wszystko, by sprawcy zostali schwytani - mówił wczoraj Jarosław Kaczyński. - Nie ma najmniejszych wątpliwości, że to nie był przypadek - ocenił prezes PiS. - Mamy tutaj do czynienia z sytuacją, kiedy osoba, która poprze partię opozycyjną, podlega bardzo ostrym swego rodzaju represjom - zaznaczył. Kaczyński dodał, że nie sądzi, aby były to represje ze strony państwa, a ze strony "elementów zdemoralizowanych". - Ja na miejscu PO bym szczególnie dążył do wykrycia sprawców, bo tego rodzaju elektorat chwały nie przynosi - dodał. Przedstawiciele Platformy w odpowiedzi stwierdzają, że sprawa jest "absolutnym skandalem" i trzeba ją wyjaśnić. Ale jak podkreśla poseł Sebastian Karpiniuk (PO), PiS wykorzystuje ją politycznie.
Kaczyński zwrócił uwagę, że podczas kampanii wyborczej "atak na partię szedł z jednej strony od prokuratury, a z drugiej strony od kabaretów". A Prawu i Sprawiedliwości szczególnie "dogryzały" media, zwłaszcza "muzyczne", "różne zetki",, podobnie jak "różni panowie Majewscy". - Wynik nie był słaby, a wy zachowujecie się skandalicznie. Wysługujecie się jednej partii, i to na najniższym poziomie. Ja bym wstydził się pracować w Radiu Zet - powiedział Kaczyński reporterowi Radia Zet w odpowiedzi na jego pytanie, dlaczego obwinia jego stację za słaby wynik PiS.
Pytany przez dziennikarzy o krytyczne słowa m.in. Zbigniewa Ziobry o kampanii wyborczej, prezes PiS powiedział, że odbył już rozmowę w "cztery oczy" z posłem. - Przedstawił mi wyjaśnienia. Niemniej zrobił coś, co partii zaszkodziło i zachęciło do negatywnych wypowiedzi na jej temat. Proszę to już zostawić. Sprawa jest zamknięta - uciął. Dodał, że nie obawia się odejścia Ziobry. Politycy Platformy przewidują, że może to być jednak przejaw "poważnego pęknięcia" wewnątrz PiS. - To będzie Brutus Jarosława Kaczyńskiego - wieszczy Karpiniuk.
Joachim Brudziński zapowiedział, że jako wiceszef sztabu wyborczego i kampanii wyborczej partii jest gotów się rozliczyć z efektów swojej pracy. To reakcja na krytykę Jolanty Szczypińskiej. - Jeśli Jola Szczypińska chce kogokolwiek rozliczać, jestem jako wiceszef sztabu wyborczego i kampanii wyborczej PiS do jej dyspozycji - oświadczył Brudziński.
Krytykowany Adam Bielan powiedział z kolei, że nie widzi powodów, dla których miałby się podać do dymisji. - W tej kampanii, ze względu na to, że sam startowałem z niezłym wynikiem nie pełniłem żadnych kierowniczych roli w sztabie wyborczym - mówił.
W ocenie politologa Bartłomieja Biskupa (UW), wypowiedzi Zbigniewa Ziobry czy Arkadiusza Mularczyka to przejaw emocji i nie jest to znak jakichś głębszych problemów w PiS, a sytuacja niebawem się uspokoi. Jednak Biskup ocenia, że za zamkniętymi drzwiami za jakiś czas dokonane zostanie pewne rozliczenie. Jak podkreślił, partie prezentują zadowolenie z wyników wyborów, chociaż nie wszystkie mają ku temu powody, jak np. SLD, które nie straciło, ale i nie zyskało. Politolog ocenił, że wybory pokazały poparcie dla partii zasiadających w parlamencie. Z mniejszych ugrupowań pewne szanse na przyszłość, np. w lokalnych wyborach, mogą mieć Prawica Rzeczypospolitej, ewentualnie CentroLewica. Natomiast Bartłomiej Biskup nie widzi świetlanej przyszłości dla Libertasu.
Zenon Baranowski
"Nasz Dziennik" 2009-06-10

Autor: wa