Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Coraz więcej rodziców nie chce szczepić swoich dzieci

Treść

Rodzice nie ufają lekarzom, którzy są sponsorowani przez koncerny farmaceutyczne, oraz boją się u dzieci powikłań po szczepieniach. Środowisko medyczne jest tym zaniepokojone.
– Skalę zjawiska będziemy mogli ocenić pod koniec tego roku. Dzisiaj wiemy, że się ono pojawiło, bo coraz częściej mówią o tym lekarze – mówi dr Jacek Mrukowicz, redaktor naczelny branżowego pisma "Medycyna Praktyczna – Pediatria" i członek Polskiego Towarzystwa Wakcynologii (nauka zajmująca się szczepieniami), pisze „Rzeczpospolita”.
A prof. Ewa Helwich, krajowy konsultant ds. neonatologii, podkreśla, że wcześniej nie zdarzało się, by rodzice odmówili zgody na zaszczepienie dziecka.
– Zauważam spory wzrost zainteresowania tych, którzy będą mieli dziecko czy już mają, a pojawiły się u nich wątpliwości po szczepieniach – opowiada "Rz" Martinka, moderator forum poświęconego szczepieniom, które ma kilka tysięcy zarejestrowanych użytkowników. - Chcemy, żeby rodzice mieli prawo do pełnej informacji, tak jak choćby w przypadku zwykłych leków. Żeby wiedzieli, jaki jest skład, korzyści i ryzyko - dodaje.
Rodzice boją się, że małym dzieciom podaje się szczepionki w krótkich odstępach czasu. Wielu z nich jest przekonanych, że szczepienie spowodowało u ich maluchów alergiczne reakcje. Pytają, dlaczego w ogóle muszą szczepić dzieci np. na różyczkę czy świnkę?
Sceptycy wobec szczepionek powołują się na autorytet prof. Marii Doroty Majewskiej, neurobiolog, która przez 25 lat pracowała w USA. W Polsce prowadziła projekt badawczy Komisji Europejskiej na temat potencjalnej roli thimerosalu (składnik szczepionek) w powstawaniu autyzmu. Zaproponowała m.in. zmiany w kalendarzu szczepień oraz stworzenie narodowego programu obowiązkowej rejestracji powikłań i zgonów poszczepiennych.
"Trwałe okaleczenia i ciężkie choroby będące następstwem toksycznych szczepień wydają się dziś większym problemem i zagrożeniem dla społeczeństwa niż przejściowe, uleczalne choroby zakaźne" – pisała prof. w liście z 2008 r. do Polskiego Towarzystwa Wakcynologii.
PTW odpowiedziało na list prof. Majewskiej, zdecydowanie podkreślając, że szczepienia ochronne nie są groźne dla dzieci. Lekarze zapewniają też, że thimerosal nie jest groźny, a doniesienia, jakoby mógł on wywoływać autyzm, zostały wielokrotnie obalone naukowo (środek jest pochodną etylortęci, a toksyczna jest metylortęć).
Thimerosal jest dziś stosowany już tylko w jednej szczepionce (na błonicę – tężec – krztusiec). Za kilkaset złotych można kupić w Polsce szczepionkę, nie zawierającą tego środka. – Jeśli rodzice się boją, to już lepiej żeby dopłacili do szczepienia, ale z niego nie rezygnowali – uważa prof. Jacek Wysocki z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.
Rodzice nie ufają lekarzom widząc w ich gabinetach materiały reklamowe firm farmaceutycznych, których to leki przepisują. Moderatorka forum antyszczepieniowego uważa, że w przypadku szczepionek jest podobnie.
MaRo/Rp.pl

Fronda.pl 07.04.2010

Autor: jc