Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Co zrobi Donald Tusk?

Treść

Mariusz Kamiński, szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego, usłyszał wczoraj w Prokuraturze Okręgowej w Rzeszowie zarzut "nadużycia uprawnień i kierowania niezgodnymi z prawem działaniami operacyjnymi CBA w sprawie afery gruntowej". I od razu politycy PO rzucili się na Kamińskiego, żądając, aby sam podał się do dymisji, "jeśli jest człowiekiem honoru", lub aby odwołał go premier. Oczywiście te apele były podszyte troską o "dobro państwa", o skuteczność działań CBA. - Szefem instytucji do walki z korupcją nie może być osoba, która ma tego typu zarzuty prokuratorskie - grzmiał wicemarszałek Stefan Niesiołowski. Podobnie na pewno myśli wielu jego kolegów, którzy mają za złe Kamińskiemu jednak nie sprawę afery gruntowej, ale wykrycie przez CBA afery hazardowej, w którą zamieszani są jedni z najważniejszych polityków PO i współpracowników premiera Donalda Tuska. Dziwnym trafem rzeszowska prokuratura stała się bardzo aktywna w badaniu zarzutów wobec Kamińskiego po tym, gdy premier i przedstawiciele najwyższych władz państwowych zostali poinformowani o lobbingu prowadzonym przez ludzi Platformy na rzecz zmian w projekcie ustawy hazardowej.

Premier ma jednak twardy orzech do zgryzienia, bo szefa CBA można odwołać tylko wtedy, gdy zostanie prawomocnie skazany przez sąd, a od postawienia zarzutów do wydania wyroku droga jest jeszcze bardzo daleka i wyboista. Żaden prokurator nie może przecież dać gwarancji, że sąd podzieli jego opinię i skaże obwinionego nie tylko w tej, ale w jakiejkolwiek innej sprawie! Przecież każdego tygodnia w Polsce zapadają wyroki uniewinniające w jeszcze poważniejszych sprawach niż sprawa Mariusza Kamińskiego. A zdarza się i tak, że prokuratura wręcz kompromituje się przed sądem, przedstawiając słaby akt oskarżenia, którego nie da się utrzymać i jest on oddalany.
W przypadku Kamińskiego i CBA może być podobnie. Prokuratura podważa bowiem samą zasadę stosowania technik operacyjnych przez służby specjalne, które muszą ukrywać tożsamość swoich agentów, pisać im nowe życiorysy, historię ich firm, legalizować różne dokumenty - tak jak było w przypadku afery gruntowej. Czy policja natrafiałaby na ślady mafii narkotykowej i innych grup przestępczych, gdyby do gangów nie wpuszczała swoich funkcjonariuszy działających "pod przykryciem"?
Ponadto wszystkie procedury śledcze są prowadzone pod nadzorem sądu i prokuratury, a jakoś nie słychać, aby rzeszowscy śledczy chcieli także ścigać swoich kolegów. Wszystkim wiele do myślenia powinna dać ponadto inna wczorajsza decyzja prokuratury - tym razem w Płocku - która umorzyła śledztwo w sprawie domniemanych nacisków na prokuratorów, których miał się dopuszczać były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. A ileż było przez wiele miesięcy rozdzierania szat w związku z tymi rzekomymi naciskami na prokuratorów przez Ziobrę! Niektórzy z rzekomo naciskanych skarżyli się na to po wygraniu wyborów przez PO dwa lata temu. Powstała przecież na kanwie tych i innych oskarżeń nawet sejmowa komisja śledcza, która też nic nie znalazła "na Ziobrę". Teraz również zarzuty wobec Kamińskiego są, krótko mówiąc, dęte.
Ciekawy w tej sprawie jest inny wątek. Prokuratura w Rzeszowie nie odważyła się zastosować wobec Mariusza Kamińskiego środka zapobiegawczego w postaci zakazu sprawowania funkcji kierowniczej, co oznaczałoby zawieszenie szefa CBA. Tym samym śledczy wykonałby czarną robotę za premiera, który jest na pewno naciskany przynajmniej przez niektórych doradców, aby odwołał Kamińskiego.
Co zrobi Donald Tusk? Załóżmy, że odwoła szefa CBA i narazi się na oskarżenia, iż zrobi wszystko, aby aferę hazardową zamieść pod dywan. Czy premier będzie wtedy gotów ponieść cenę w postaci znacznego spadku popularności i uszczerbku na swoim wizerunku? To zależy od tego, jak szerokie kręgi w Platformie może objąć ta afera. Jeśli zamieszani są w nią kolejni prominentni politycy, to dla premiera i jego otoczenia taka cena będzie do przyjęcia, gdyż większą szkodą dla nich byłoby pozostawienie Mariusza Kamińskiego i kontynuowanie sprawy. Co zrobi Donald Tusk?
Krzysztof Losz
"Nasz Dziennik" 2009-10-07

Autor: wa