Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Chronić Lasy przed szkodnikami

Treść

Wielka demonstracja leśników pod Sejmem nie przekonała wczoraj koalicji PO - PSL, by odstąpiła od procedowania nad projektem przejęcia przez budżet pieniędzy Lasów Państwowych. Donald Tusk zapewnia, że jego rząd nie sprywatyzuje Lasów, opozycja zarzuca premierowi, że przygotowuje grunt pod prywatyzację dla następców. O tym, czy feralne zapisy uda się wykreślić ze nowelizowanej ustawy o finansach publicznych - zdecyduje sejmowa Komisja Finansów Publicznych.
Sejm będzie kontynuował prace nad ustawą o finansach publicznych, która odbiera niezależność finansową Państwowemu Gospodarstwu Leśnemu Lasy Państwowe, prowadząc do ich zadłużenia i prywatyzacji - zdecydowała 193 głosami koalicja PO - PSL. Wniosek o odrzucenie projektu zgłoszony przez PiS poparło 160 posłów PiS i SLD. Przedstawiciele PSL przekonywali w debacie, że mimo poparcia dla rządowego projektu nie dopuszczą, by szkodliwe dla Lasów zapisy zostały w dalszych pracach legislacyjnych utrzymane. Sejm skierował projekt do Komisji Finansów Publicznych. Koalicja rządząca nie zgodziła się, aby zajęła się nim również Komisja Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa jako ciało najbardziej kompetentne w tej dziedzinie.
- To skandal. Rząd odbiera pieniądze polskim Lasom Państwowym - najważniejszemu podmiotowi w obrębie resortu środowiska - i nie pozwala, żeby zajęła się tym komisja ochrony środowiska - komentuje decyzję izby senator Wojciech Skurkiewicz (PiS), z zawodu leśnik. W jego opinii, Komisja Finansów Publicznych nie ma precyzyjnej wiedzy dotyczącej tego, jak funkcjonują Lasy, a projektodawcy chcą bazować właśnie na tej niewiedzy. - Las to "żywe laboratorium", które trzeba pielęgnować, chronić przed szkodnikami, prowadzić nasadzenia. Polskie Lasy Państwowe muszą dysponować środkami na te zabiegi. Tymczasem rząd chce wrzucić to przedsiębiorstwo do jednego worka ze szkołami, urzędami, które nie działają w sferze ryzyka, bo otrzymują środki z budżetu - tłumaczy Skurkiewicz. Podkreśla, że środki wypracowane przez państwowe gospodarstwo leśne są niezbędne do gospodarowania lasami na zasadach zrównoważonego rozwoju. - Przecież innych przedsiębiorstw rząd nie włącza do budżetówki - dodaje.
Debacie w izbie nad feralnym projektem towarzyszyła wczoraj głośna demonstracja leśników pod Sejmem, w której wzięło udział kilka tysięcy pracowników Lasów Państwowych w służbowych mundurach, niektórzy z piłami motorowymi, które raz po raz uruchamiali. "POzostawcie lasy w spokoju!", "Budżet - bieda las zaprzeda!" - to niektóre z haseł niesionych na transparentach. Do zebranych wyszedł m.in. prof. Jan Szyszko (poseł PiS), koordynator akcji zbierania podpisów pod referendum w obronie Lasów, a także parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości - senator Wojciech Skurkiewicz oraz posłowie Dariusz Bąk i Wojciech Szczęsny Zarzycki.
W tym samym czasie premier Donald Tusk, wyraźnie zaniepokojony skalą protestów, zapewniał dziennikarzy, że jego rząd nie zamierza prywatyzować Lasów Państwowych.
- Póki jestem premierem, nie ma intencji prywatyzacji Lasów ani takiego zagrożenia - mówił. - Polskie Lasy Państwowe to nieźle działająca instytucja - przyznał. Ale zaraz zaznaczył, że "aktywa Lasów powinny być uznane za aktywa państwa", innymi słowy - powinny być włączone do budżetówki.
Zapewnienia premiera nie przekonują przeciwników wrzucenia Lasów Państwowych do budżetowego kotła. Przeciwnie - wskazują oni, że antyleśna inicjatywa rządu wydaje się skoordynowana z innymi rozwiązaniami prawnymi, które przesądzą o tym, że przedsiębiorstwo to przejdzie w ręce prywatne, najprawdopodobniej zagraniczne.
- Odebranie Lasom pieniędzy i włączenie do budżetówki skazuje Lasy Państwowe na złe gospodarowanie i zadłużanie się w bankach. Nie trzeba odgórnie prywatyzować polskich Lasów Państwowych, wystarczy, że lasy będą wyprzedawane hektar po hektarze wskutek braku pieniędzy - komentuje zapewnienia premiera poseł Zarzycki. Zwraca uwagę, że w 2012 r. kończy się wynegocjowany w traktacie akcesyjnym okres przejściowy na sprzedaż polskiej ziemi i lasów cudzoziemcom. Zadłużenie Lasów Państwowych będzie, jego zdaniem, zachętą do wyprzedaży Lasów Państwowych na rzecz cudzoziemców, np. w celu uzyskania dopłat unijnych za pochłanianie przez las CO2.
Według senatora Skurkiewicza, poważnym niebezpieczeństwem dla "budżetowych Lasów" będzie emisja listów zastawnych przez Bank Gospodarstwa Krajowego, któremu będzie przysługiwała wyłączność na finansową obsługę Lasów Państwowych.
- Gdy minister finansów będzie potrzebował pieniędzy, BGK wyemituje list zastawny na długi Lasów i ten, kto go kupi, przejmie polskie Lasy - ostrzega senator Skurkiewicz.
Małgorzata Goss
Nasz Dziennik 2010-11-25

Autor: jc