Przejdź do treści
Przejdź do stopki

"Chelsea" w Krakowie!

Treść

Koszykarki Wisły Can-Pack mogą stworzyć ciekawe widowisko w meczu ze światowymi gwiazdami Dziś w Krakowie o godz 18.15 koszykarki Wisły Can-Pack zmierzą się w ramach drugiej kolejki spotkań Euroligi z zespołem UMMC Jekaterynburg. Goście uchodzą za jednego z głównym faworytów Euroligi. W pierwszej kolejce wiślaczki wygrały w Salamance z Halcon Avenida 76-71, natomiast rosyjska drużyna rozgromiła u siebie USK Praga 85-43. - Spotykamy się z drużyną o walorach światowych - mówi trener Wisły Can-Pack Tomasz Herkt. - Pełno w niej zawodniczek wielkiego formatu. Rosjanki Natalia Wodopianowa, Roksana Rachmatulina, Jekatierina Sytniak, Jelena Karpowa wchodziły w skład zespołu Rosji, która jest wicemistrzem świata i mistrzem Europy. Są w UMMC trzy Australijki: Penny Taylor, Suzy Batkovic i Kristi Harrower, a Australia to seryjny medalista MŚ, wszystkie grają w WNBA. Jest tam nasza Agnieszka Bibrzycka, która przeszła do UMMC po rocznym pobycie w Spartaku Moskwa, a przedtem grała w Lotosie. W pierwszym meczu Euroligi w tym sezonie rzuciła najwięcej punktów dla swej nowej drużyny. Jest utalentowana młoda Francuzka Sandrine Gruda, która może podążyć śladami Bibrzyckiej i też zostać uznaną najlepszą koszykarką Europy. Ściągnięto Amerykankę Deanne Nolan, francuskiego trenera. W Rosji grają teraz czołowe gwiazdy, w tym kraju odwrócono trend wyjazdowy, jaki panował w latach 90., obecnie największe pieniądze są u nich i dlatego rosyjskie kluby mogą ściągać największe sławy. Nic dziwnego, że na UMCC Jekaterynburg mówi się: koszykarska Chelsea. - Czy jest recepta na pokonanie tak renomowanego zespołu? - Na pewno i to prosta: kryć szczelnie, rzucać celnie. Tu nie ma filozofii, z takim rywalem trzeba zagrać na najwyższym poziomie i przy pełnym zaangażowaniu przez 40 minut. Kto będzie lepszy w takich elementach jak defensywa, gra na desce, nie może przegrać spotkania. - Nie ma lęku wśród wiślaczek przed tak ciężkim meczem? - Wygraliśmy bardzo trudny mecz w Salamance. Byłbym zaskoczony, gdybyśmy kolejny pojedynek przegrali już w szatni. Nastawiam zespół na walkę i wierzę, że ją podejmie. Zawsze wychodzimy na boisko z zamiarem zwycięstwa. Oczywiście w rozważaniach wstępnych można przyjąć, że rywalki są faworytkami. Ale to jest sport, wszystko może się zdarzyć. Do historii przechodzi się nie z racji spełnienia zwykłych obowiązków, ale jak się dokona czegoś nadzwyczajnego. - Pan jako trener już nieraz prowadził drużyny w meczach pod szczególnym napięciem... - Tak było z Olimpią i Lotosem w europejskich pucharach. Nieraz wspominam też trudne mecze reprezentacji w mistrzostwach Europy w Polsce przed 8 laty, zaczynaliśmy od porażki z Litwą, a potem karta się odmieniła i było złoto. Wynik meczu z drużyną z Jekaterynburga jest sprawą otwartą. Ważne, aby kibice mieli komu bić brawo, aby zobaczyli walkę naszej drużyny. - Kto zaopiekuje się na parkiecie Bibrzycką? - Nawet gdybyśmy zupełnie ograniczyli swobodę poczynań Agnieszki, to rywal ma całą ławkę świetnych zawodniczek. Na każdą musimy zwracać uwagę. - Czy wygrana w Salamance oznacza, że drugie miejsce w grupie (zakładając, iż pierwsze wszyscy rezerwują zespołowi UMMC) jest już blisko Wisły? - Tak, to było bardzo ważne zwycięstwo, otwierające drogę awansu. Trzeba awansować z jak najwyższej lokaty w grupie (a wchodzą cztery zespoły), by mieć łatwiejszego przeciwnika w 1/8 finału. Jeśli następnie pokonamy rywala z Pragi, to drugie miejsce będzie realne, ale możemy być też na trzecim miejscu. Nie znamy dokładnie siły Bourges Basket. Dodam, iż mam zastrzeżenia do ustalania kalendarza sezonu. Jeśli chcemy, aby kraj był należycie reprezentowany w Eurolidze, to dajmy zespołom czas na jakieś przygotowania. Tymczasem zawodniczki przyjeżdżają niemal prosto z ligi WNBA, z mistrzostw Europy i natychmiast zaczyna się nasza liga. Nie ma czasu na poznanie się, na treningi. Liga pędzi w rytmie mecze w środy i soboty, są liczne wyjazdy, od czasu gdy jestem w Krakowie, mieliśmy tylko raz cały tydzień na szkolenie i zgranie drużyny. Ustawianie kalendarza ligowego powinno być uzgadniane z trenerami klubowymi, trzeba początek ekstraklasy przesunąć. Liczba 14 drużyn proponowanych do niej jest na wyrost. Zaraz okazuje się, że jedna się wycofuje, a inna zbiera się pod kościołem i modli, by znalazło się parę koszykarek na wyjazdowy mecz. Lepiej mieć ligę mniejszą, lecz silniejszą. Agnieszka Bibrzycka jest w Rosji drugi rok. Najpierw w Spartaku Moskwa wygrała Euroligę, teraz przeniosła się na Ural, bo zainspirowało ją powstanie mocnej drużyny. W dodatku z Nolan, Wodopianową i Karpową zna się dobrze, razem grały w Lotosie. Dostała mieszkanie w bloku, w centrum, także samochód z kierowcą, bo na ulicach dwumilionowego Jekaterynburga korki są olbrzymie: - Wierzę, że wywalczymy klubowy prymat na kontynencie. Potwierdzam, że w Rosji jest kasa na koszykówkę. W Krakowie nie będzie łatwo, Wisła jest konsekwentnie budowa od lat, coraz silniejsza, na pewno będzie chciała przed własną publicznością pokazać się z jak najlepszej strony, o tym mówi także nasz trener. Mecz z Pragą nie może być miernikiem, bo rywalki spisywały się słabo. Ciągle żałuję, że reprezentacja Polski nie zakwalifikowała się do finałów ME, w barażach byłyśmy zbyt zdekoncentrowane. Poziom finałów wykazał, że wysokie miejsce było w naszym zasięgu. Nie planuję w najbliższym sezonie startów w WNBA, priorytetem będzie kadra narodowa. Lubię do Krakowa przyjeżdżać, bo stad blisko do Mikołowa, mego rodzinnego miasta. Już na trening przyjechała z Mikołowa moja mama. Cieszę się też na spotkanie z moją przyjaciółką Ania Wielebnowską - powiedziała po wczorajszym długim treningu w hali "Białej Gwiazdy" koszykarka. Trenerem UMMC jest Francuz Laurent Buffard, który podpisał kontrakt w lutym tego roku na dwa lata, wcześniej prowadził Olympic Valenciennes. - W nowym sezonie mecz z Wisłą wygląda na razie na najtrudniejszy dla nas - powiedział szkoleniowiec. - Krakowianki wygrały przecież na gorącym terenie Salamanki. A własny teren zawsze dodaje gospodyniom skrzydeł. Jan Otałęga "Dziennik Polski" 2007-11-14

Autor: wa