Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Charakter Kowalczyk

Treść

Justyna Kowalczyk zajęła siódme miejsce w klasyfikacji generalnej Tour de Ski w biegach narciarskich, choć jeszcze przed startem do sobotniej konkurencji była w niej trzecia. Polka przegrała jednak nie tyle z rywalkami, ile z chorobą i osłabieniem organizmu. Wielki triumf święciła natomiast Szwedka Charlotte Kalla. Kiedy w piątkowym sprincie - mimo kłopotów zdrowotnych - Kowalczyk stanęła na podium, wydawało się, że nic i nikt nie będzie w stanie jej zmóc. Niestety, organizmu nie dało się pokonać ani oszukać. Osłabiona chorobą i przyjmowanymi lekami nasza reprezentantka nie była już w stanie wykrzesać z siebie więcej sił. Na dodatek w sobotę - panie rywalizowały w Val di Fiemme na 10 km techniką klasyczną ze startu wspólnego - musiała walczyć z nartami, które jechać nie chciały (pierwszy raz w sezonie ekipa nie trafiła ze smarowaniem). Efekt był, jaki był - tylko po pierwszym pomiarze czasu (1,7 km) Kowalczyk biegła w czołówce. Potem było już gorzej, w efekcie niezwykle zmęczona i wyczerpana minęła metę na 26. miejscu - najgorszym w sezonie Pucharu Świata. Piękny bój o zwycięstwo stoczyły Virpi Kuitunen i Kalla. Lepsza okazała się Finka, która wyprzedziła Szwedkę o 4,5 s (a Polkę o 1.10,4 min) i przed wczorajszym, ostatnim w cyklu, biegiem na 9 km techniką dowolną miała aż 39,7 s przewagi nad Kallą. Na niezwykle trudnej i wymagającej trasie 20-latka ze Szwecji pokazała jednak wielką klasę. Cały czas biegła obok Kuitunen, nie decydując się na ryzykowne szarże. Obie zawodniczki odpuściły walkę o czołowe lokaty w tym biegu (ostatecznie triumfowała Ukrainka Walentyna Szewczenko przed Norweżką Kristin Steirą), koncentrując się na sobie. Na 1,2 km przed metą Szwedka ruszyła do ataku, niesamowicie przyspieszyła, a zmęczona Finka nie potrafiła jej dorównać. W efekcie uzyskała czas lepszy aż o ponad minutę i wygrała wszystko! Podłamaną Kuitunen minęła jeszcze wyczerpana Kowalczyk, która zajęła wczoraj 19. miejsce (Finka 21.). W klasyfikacji generalnej Kalla, była trzykrotna mistrzyni świata juniorek, wyprzedziła Kuitunen o 36,4 sekundy. Jako trzecia zmagania ukończyła Włoszka Arianna Follis (53,3 s straty), Kowalczyk była siódma (2.20,8 min). Choć w weekend przegrała podium, pokazała ogromny charakter i hart ducha. W jej sytuacji większość zawodniczek pewnie zeszłaby z trasy, Polka walczyła do samego końca. Pisk "Nasz Dziennik" 2008-01-07

Autor: wa