Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Cenzor w roli ofiary

Treść

Domaganie się przeprosin od telewizji Polsat za emisję programu, w którym wyśmiano młodego wokalistę Piotra Wolwowicza za dobór patriotycznego repertuaru, Rada Etyki Mediów uznała za bezpodstawne. "REM nie stwierdziła naruszenia którejkolwiek z zasad etyki mediów w (...) programie" - czytamy w oświadczeniu Rady. Skargę na telewizję Polsat złożył 5 sierpnia Mikołaj Radziwonowicz.
Chodzi o program "Must be the music - tylko muzyka" wyemitowany 19 marca br., podczas którego jury w składzie Elżbieta Zapendowska, Adam Sztaba i Kora Jackowska zakpiło z jednego z wykonawców - Piotra Wolwowicza. Zaśpiewał on piosenkę Andrzeja Rosiewicza "Pytasz mnie". Jury wyśmiało dobór repertuaru, nie odnosząc się do jego wykonania. Zmiażdżyło uczestnika programu za to, że śmiał zaśpiewać "bogoojczyźniany" utwór. Mikołaj Radziwonowicz napisał w piśmie skierowanym do Rady, że "członkowie komisji wyszydzali uczucia patriotyczne uczestnika, wyśmiewając się z jego miłości do Ojczyzny". Jak czytamy dalej: "Członkowie komisji wcale nie oceniali jakości występu uczestnika, tylko wyszydzali jego wybór patriotycznego repertuaru". Skandaliczna, jego zdaniem, wypowiedź zmotywowała go do tego, aby na portalu internetowym umieścić petycję, którą 7 kwietnia skierował do prezesa rady nadzorczej telewizji Polsat Zygmunta Solorza-Żaka. "Stale zwiększająca się liczba podpisów dowodzi, że sprawa nadal bulwersuje opinię publiczną. Według mnie nie wolno wyszydzać ludzi, którzy ukochali naszą Ojczyznę, a patriotyzm jest dla nich wartością nadrzędną" - ocenił w piśmie skierowanym do REM Radziwonowicz. Telewizja Polsat nie zareagowała ani na jego petycję, ani na listy skierowane do rzecznika prasowego, w których domagał się przeprosin od jury. Zwrócił się więc on do Rady Etyki Mediów, aby zainterweniowała w tej sprawie. REM wystosowała wymijające oświadczenie, w którym zamiast odnieść się do meritum problemu, postanowiła przeanalizować kwestię cenzury i przestrzegania wolności słowa. Oczywiście, żadnej reakcji ze strony REM nie będzie. "Polsat nie ma powodu, zdaniem REM, by kogokolwiek przepraszać za to, że nie stosuje cenzury. To właśnie odrzucenie cenzury i przestrzeganie wolności słowa oraz swobody wypowiedzi publicznej jest jednym z kanonów wolnego, demokratycznego kraju, do których Pan się bezzasadnie odwołuje" - napisał w odpowiedzi na pismo przewodniczący Rady Ryszard Bańkowicz. - Ton, w jakim REM się wypowiedziała w tej sprawie, nacechowany jest manierą pouczającą - oświadczenie Rady nie stanowi w gruncie rzeczy merytorycznej odpowiedzi na skierowany do niej apel. Jest raczej formą uniku. Rada Etyki Mediów sformułowała coś w rodzaju pouczenia - uważa Jakub Zieliński, socjolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jego zdaniem, Rada wyszła ze swojej roli i kompetencji. - Jeśli natomiast chodzi o samą ocenę Polsatu, to naprawdę trudno nie zauważyć pewnej asymetrii - medium, w którym doszło do ocenzurowania treści, które z jakiegoś powodu nie przystawały do programu, w oświadczeniu REM zostało przedstawione jako... ofiara cenzury. Jest to niewątpliwie nadużycie. Wygląda to również tak, jakby Rada udawała, że nie wie, o co chodzi. Przecież kluczowe w całej sprawie jest to, w jaki sposób potraktowano Piotra Wolwowicza i za co go skrytykowano - nie za wykonanie, a właśnie tego powinniśmy się spodziewać po m.in. nauczycielce śpiewu - ale za to, co zaśpiewał. Nie bez znaczenia była również forma, w jaką "ubrano" niemerytoryczną krytykę wykonawcy - konstatuje socjolog. Zaskakująca - jak dodaje - była egzaltacja, z jaką jury wyrażało swój niesmak spowodowany doborem piosenki. Z kolei Jan Dziedziczak z sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu stwierdził, że oświadczenie REM wpisuje się w pewien nurt w dyskursie publicznym, wedle którego bezkarnie można drwić z wartości patriotycznych i chrześcijańskich. - Zasmucająca jest retoryka Rady Etyki Mediów. Najwidoczniej można się dziś bezkarnie śmiać z patriotyzmu. Ciekaw jestem, czy odpowiedź Rady brzmiałaby tak samo, gdyby w podobnie szyderczy sposób naśmiewano się ze środowisk homoseksualnych albo z Żydów - stwierdził w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Dziedziczak. Jego zdaniem, to kolejny sygnał, że obecnie jest przyzwolenie na szydzenie z polskości.
Paulina Gajkowska
Nasz Dziennik 2011-08-16

Autor: jc