Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Casting na mieszkanie

Treść

W Krakowie coraz więcej studentów szuka mieszkania do wynajęcia. Przybywa też oszustów, którzy chcą na nich zarobić. - Nie powinno się pobierać opłat przed dokonaniem transakcji. To sprzeczne ze standardami pośrednictwa. Dopiero po podpisaniu umowy można oczekiwać prowizji - mówi Jan Zieleniewski, były prezes Małopolskiego Stowarzyszenia Pośrednictwa w Obrocie Nieruchomościami. - Znalazłyśmy z koleżanką ogłoszenie Agencji Wynajmu Mieszkań i Pokoi "Omega", która "szybko i skutecznie" pośredniczy w szukaniu mieszkań dla studentów. Po zapłaceniu 100 złotych otrzymałyśmy kontakty telefoniczne do osób, które rzekomo miały mieszkania do wynajęcia - mówi Anna Mordarska, studentka Akademii Górniczo-Hutniczej. - Okazało się, że albo nikt telefonów nie odbiera, albo oferty są nieaktualne. W "Omedze" dawali nam kolejne numery, których też nikt nie odbierał. I tak było przez kilka dni. W końcu same znalazłyśmy mieszkanie. Sprawą zainteresowała się policja. Okazało się, iż agencja oszukiwała ludzi, a potencjalni najemcy byli fikcyjni. W Krakowie działa wiele agencji, które pobierają opłaty za możliwość obejrzenia mieszkań, ale nie gwarantują, że będzie można skorzystać z oferty. - Jedna z takich firm zaskakuje ilością ogłoszeń, którymi dysponuje. Udostępnia je jednak po wniesieniu opłaty w wysokości 120 złotych. Osoba poszukująca mieszkania otrzymuje listę adresów - opowiada nasza Czytelniczka, która szukała mieszkania dla siostrzenicy. - Zastanawiające jest, że jednocześnie wiele osób może oglądać te same mieszkania, na identycznych warunkach. Wszyscy płacą 120 zł, ale komu uda się wynająć mieszkanie - nie wiadomo. - Nie mam prawa nikogo osądzać o nieuczciwość, lecz podstawowym prawem rynku jest zasada: płacę i dostaję coś w zamian. W tym wypadku otrzymuję jedynie możliwość obejrzenia mieszkania. A student to dobry materiał dla naciągaczy, bo czas go nagli. Wykorzystują to agencje pośrednictwa, które zarabiają na swoich wirtualnych ofertach i desperacji studentów - mówi Czytelniczka. Agencja odpiera zarzuty, twierdząc, że umowa pośrednictwa polega na starannym działaniu, a nie na rezultacie. - Płacąc 120 złotych, klient ma dostęp do naszej bazy danych. Może obejrzeć 30 mieszkań, jednak to, czy któreś z nich wynajmie, nie zależy od nas, lecz od właściciela - komentuje Anna Balakowicz, pracowniczka agencji. - Nie wiadomo nam nic o tym, by klienci byli niezadowoleni. Czasem zdarza się, że właściciel umawia kilka osób oglądających jego mieszkanie, wynika to jednak z tego, iż w sezonie mamy wielu klientów. Działalność agencji pośredniczących w wynajmie mieszkań może być kontrolowana przez Państwową Inspekcję Handlową. Weryfikuje ona firmy pod względem posiadania licencji i ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej. - Nasze stowarzyszenie nigdy nie brało pieniędzy przed zawarciem transakcji. Samo oglądanie to tylko jeden z etapów poszukiwania mieszkania i za to opłat nie powinno się pobierać - twierdzi Jan Zieleniewski. - Jeżeli ktoś tak robi, to prowadzi po prostu casting na mieszkanie. Pośrednik nie powinien też wysyłać klienta samego do oferowanych mieszkań, lecz towarzyszyć mu. Jeśli takie procedury nie są zachowywane, wówczas mamy do czynienia z pseudopośrednictwem. PAULINA ZARĘBA "Dziennik Polski" 2007-08-24

Autor: wa