Cały naród buduje stadiony
Treść
Wzrost gospodarczy, promocja Polski, wyższa inflacja - to możliwe efekty organizacji Euro 2012. Organizowanie przez Polskę piłkarskich mistrzostw Europy w 2012 r. pociągnie za sobą znaczący wzrost cen towarów i kosztów pracy. W konsekwencji niemal wszystko zacznie drożeć - twierdzą eksperci. Ale jednocześnie zwracają uwagę na to, że znacznie zmniejszy się bezrobocie, a przede wszystkim wzrosną zarobki. Skorzystać może Małopolska, bo powinna zostać przyspieszona budowa autostrady A4 do granicy z Ukrainą oraz modernizacja linii kolejowej Kraków - Rzeszów. Istnieje jednak ryzyko, że gdyby brakowało pieniędzy na inwestycje w miastach, w których rozgrywane mają być mecze, to odbędzie się to kosztem tych regionów, gdzie nie planuje się spotkań piłkarskich, a więc także Małopolski. Zdaniem fachowców przyznanie nam organizacji Euro 2012 ma swoje dobre i złe strony. Chodzi m.in. o to, by wzrost inflacji nie doprowadził do przejedzenia ewentualnego wzrostu gospodarczego związanego z przygotowaniem mistrzostw. Dzisiaj brakuje fachowych rąk do pracy w wielu dziedzinach, a przede wszystkim w budownictwie. - Nie należy się jednak martwić, że obecna sytuacja na rynku pracy zagrozi inwestycjom związanym z organizacją mistrzostw Europy w 2012 r. - mówi Andrzej Kubasiewicz, prezes spółki budowlanej Maj, przewodniczący Konwentu Business Centre Club. - Życie, a tym samym wolny rynek potrafi sobie radzić tam, gdzie są pieniądze. Tych w związku z organizacją Euro 2012 na pewno nie zabraknie. By wypełnić lukę, to np. firmy zachodnie z sektora budowlanego przyjadą do Polski z zatrudnionymi w nich dzisiaj naszymi rodakami - dodaje. Wedle niektórych ekspertów receptą na brak rąk do pracy może być zatrudnienie pracowników z Ukrainy. Odmiennego zdania jest Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha. - Ukraińcy już dziś są masowo zatrudniani przez biznes rosyjski do pracy w Moskwie i innych miastach rosyjskich. Jadą tam chętniej niż do nas, bo dostają więcej pieniędzy za pracę - twierdzi. Premier Jarosław Kaczyński uważa, że obawy o to, że zabraknie rąk do pracy są przesadzone. - Żyjemy w zglobalizowanym świecie. Można sięgnąć po przedsiębiorstwa z Azji - na przykład z Chin czy Indii, to jest kwestia odpowiedniej organizacji. Wolelibyśmy, aby to były polskie firmy, no ale jeśli ich zabraknie, będą pracować inne - podkreślił wczoraj szef rządu podczas konferencji prasowej. Prezes Andrzej Kubasiewicz zwraca uwagę na to, że teraz polski parlament musi w błyskawicznym tempie zmienić prawo, które reguluje sprawę przetargów, bo inaczej nie zdążymy z przygotowaniami do mistrzostw. - Nie może być tak, by przetarg trwał kilka lat, co przecież często ma miejsce - mówi Andrzej Kubasiewicz. Przestrzega również przed mieszaniem się polityków do organizacji mistrzostw Europy. Nasz rozmówca zwraca uwagę na fakt, że ludzie odgrywający pierwszoplanową rolę w polskiej polityce, zarówno z grona sprawujących obecnie władzę, jak i liderów opozycji, o mechanizmach rządzących gospodarką nie mają wielkiego pojęcia. Zbigniew Kwapisz, prezes firmy budowanej Kwapisz i Spółka S.C., twierdzi, że wielkim problemem może być nie tyle brak rąk do pracy, co brak materiałów budowlanych. - Owszem, materiały można sprowadzać z innych państw, ale wiąże się to z dodatkowymi i to niemałymi kosztami - mówi prezes Kwapisz. I on przestrzega przed skutkami zbyt wysokiego wzrostu cen w związku z pracami związanymi z Euro 2012. Euforii, jaka opanowała wiele osób po przyznaniu nam mistrzostw, nie podziela dr Tomasz Teluk, dyrektor Instytutu Globalizacji. - Koszty organizacji poniosą przede wszystkim polscy podatnicy. Do samej budowy stadionów każdy Polak dołoży ok. 200 zł - wylicza dr Teluk. Wskazuje on na fakt, że większość pieniędzy na zorganizowanie i przeprowadzenie mistrzostw będzie pochodziło z budżetu państwa lub budżetów samorządów. - Podatnicy dołożą także do utrzymania obiektów, które nie będą wykorzystywane po zakończeniu mistrzostw - wieszczy ekspert. Zwraca on uwagę, że do tej pory nie zaprezentowano przejrzystego sposobu finansowania imprezy. Wiadomo jedynie, że lwia część środków będzie pochodziła z państwowych dotacji. Ministerstwo Transportu ujawniło, że rozbudowa dróg, kolei i lotnisk pochłonie 19 mld euro z pieniędzy publicznych. Dyrektor Instytutu Globalizacji zwraca uwagę również na inne fakty. Powołuje się na dane Niemieckiego Instytutu Badań Gospodarczych DIW. Wynika z nich, że obietnica wzrostu gospodarczego w związku z wielkimi imprezami sportowymi to jedynie marketing. I tak np. organizacja mistrzostw świata w piłce nożnej w Hiszpanii w 1982 doprowadziła do spadku PKB w roku organizacji mistrzostw i rok po mundialu. W 1990 r. mistrzostwa we Włoszech spowolniły wzrost gospodarczy, podobnie stało się w 1998 r. we Francji i cztery lata później w Korei i Japonii. - Powinniśmy się cieszyć z tego, że przyznano nam Euro 2012, ale jednocześnie należy trzeźwo oceniać możliwe plusy i minusy związane z tym faktem - mówi prof. Czesław Skowronek, honorowy prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego. Nasz rozmówca szacuje, że przedsięwzięcia gospodarcze związane z organizacją mistrzostw przyczyniać się mogą do podniesienia naszego PKB o ok. 0,5 proc. w ciągu roku. - Oczywiście, że z takiego wzrostu należy się radować, ale więcej korzyści organizacja Euro 2012 przynieść może z punktu widzenia społecznego. Będzie też okazją do reklamy Polski na świecie - argumentuje prof. Skowronek. Podobnie rzecz ocenia Jeremi Mordasewicz, przedsiębiorca budowlany, ekspert PKPP "Lewiatan". - Polska nie jest rozpoznawalna w świecie, a nawet w Europie. Mistrzostwa w naszym kraju mogą tę niedobrą sytuację zmienić, dzięki czemu np. nasze towary będą miały większą szanse na zauważenie przez konsumentów w innych krajach - mówi. - Nie radzę natomiast liczyć na to, że z racji organizowania mistrzostw nasza gospodarka rozwijać się będzie w zawrotnym tempie. Z pewnością wzrost PKB z tego tytułu będzie niewielki - dodaje. Jeremi Mordasewicz twierdzi natomiast, że Euro 2012 w Polsce daje nadzieję na to, iż politycy i urzędnicy zostaną postawieni "pod ścianą" i dzięki temu powstanie w Polsce kilka stadionów i szybciej wybudujemy kilkaset kilometrów autostrad. Dr Małgorzata Krzysztoszek, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan", radzi, by do organizacji mistrzostw w 2012 porządnie się przyłożyć, bo w przeciwnym wypadku grozić nam może na tyle wysoki wzrost inflacji i kredytów, że może on doprowadzić do przejedzenia ewentualnego wzrostu gospodarczego związanego z organizacją Euro 2012. - Ponadto istnieje groźba wydrenowania innych dziedzin przez sektor budowlany. Polacy widząc bowiem, że w budownictwie lepiej będzie można zarobić, gremialnie mogą przechodzić tam do pracy. W efekcie w innych branżach może zabraknąć fachowców. WŁODZIMIERZ KNAP, "Dziennik Polski" 2007-04-20
Autor: ea