Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Cała prawda o opętaniu. Jak pokonać diabła?

Treść

Szatanowi chodzi o nasze dusze, bo są nieśmiertelne – on może dać człowiekowi wiele ziemskich dóbr, pod warunkiem, że oddamy mu pokłon. Dzięki Chrystusowi diabła może jednak pokonać każdy z nas.

Szatanowi chodzi o nasze dusze – WYWIAD z o. Robertem Konikiem Ofm

Marzena Nykiel: Czym jest opętanie?

O. Robert Konik Ofm: Stanem, w którym zły duch ma władzę nad ciałem człowieka. Nie nad duszą, bo nad duszą władzę ma tylko Pan Bóg. Zły duch może rządzić ciałem, słowami czy zachowaniem człowieka.

Kiedy się ujawnia?
Najczęściej wtedy, gdy człowiek zaczyna się nawracać, zbliżać do Chrystusa. Wtedy szatan się wścieka i próbuje temu zapobiec. Takie osoby mają problemy z modlitwą, z wejściem do kościoła, z uczestniczeniem we Mszy świętej. Czasami fizycznie nie mogą wejść do kościoła. Co ciekawe, jeżeli satanista chce przyjąć Komunię świętą po to, by ją później sprofanować na czarnej mszy, może to zrobić. Jeżeli ta sama osoba będzie się rzeczywiście nawracać, szatan będzie jej przeszkadzał. Chodzi o intencję, z jaką się przychodzi do kościoła. Czy jest nią chęć zmiany i powrotu do Chrystusa, czy chęć jeszcze większego uwikłania w grzech.

Czyli w chwili, gdy żyjemy bez Pana Boga, możemy nawet nie mieć świadomości, że jesteśmy opętani?
Oczywiście.

Po czym więc to rozpoznać na tym etapie? Jakie są symptomy?
Człowiek opętany traci w pewnych momentach władzę nad swoim ciałem, robi to, czego nie chce lub nie robi tego, co by chciał. Symptomy mogą być różne, np. dręczenie, obsesyjne myśli dotyczące samobójstwa czy nieczystości. Jeśli człowiek jest pod władzą złego ducha, takie myśli nasilają się podczas modlitwy. Słyszałem kiedyś o kobiecie, która zajmowała się bioenergoterapią. Na początku nie miała świadomości, że robi coś złego. Dopiero kiedy trafiła na rekolekcje, gdy zaczęła się powoli nawracać i uświadamiać sobie, że moc, którą ma pochodzi od złego ducha, w jej życiu zaczęły się dziać bardzo przykre sytuacje. Nawet fizycznie widziała złego ducha w postaci mężczyzny, który do niej przychodził. Ważne, żeby człowiek poznawał siebie, uczył się rozeznawać czy pojawiające się myśli pochodzą od Pana Boga, od złego ducha czy od niego samego.

Ale czy stan zniewolenia duchowego pozwala na takie rozeznanie?
Tak, bo nie jest się opętanym bez przerwy. Człowiek chory psychicznie jest chory cały czas, opętany jest pod działaniem złego ducha w konkretnych momentach. Może podejmować decyzje, bo mimo wszystko jest wolny. Gdyby tak nie było, nie miałby winy moralnej, która ma miejsce wtedy, gdy człowiek jest wolny i świadomie, dobrowolnie podejmuje dobre lub złe decyzje. Człowiek opętany jest więc w stanie podejmować słuszne decyzje. Gdyby tak nie było, osoby opętane nie przychodziłyby do egzorcystów. Nie modliłyby się, nie nawracały… A zły duch robi wszystko, żeby ich ze swoich szponów nie wypuścić…

Zanim nie będzie chciał wypuścić, musi ich pozyskać. Jak to robi?
Ks. Gabriele Amorth w jednej ze swoich książek pisze, że nawet długotrwałe życie w grzechu ciężkim, bez łaski uświęcającej, może doprowadzić człowieka do opętania. Mamy dzisiaj bardzo wiele możliwości, żeby otworzyć się na działanie złego ducha: magia, okultyzm, spirytyzm, joga, wróżby, bioenergoterapia, homeopatia… Zagrożeń jest bardzo dużo.

Wymienił ojciec zjawiska, z którymi zostaliśmy już oswojeni. Nie widzimy w nich nic niebezpiecznego. Wielu katolików chodzi na jogę, twierdząc, że to aktywność czysto kondycyjna. Czy wierzący katolik może zaszkodzić sobie duchowo chodząc na jogę?
Oczywiście, że tak. Joga to nie jest tylko zespół ćwiczeń, które mają poprawić kondycję psychofizyczną. Joga ma wymiar religijny. Kiedy Europejczyk, wychowany w naszej kulturze, zajmuje się jogą, zaczyna wykraczać przeciwko pierwszemu przykazaniu dekalogu: „Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną”.

Ale ludzie twierdzą, że chodzą tylko na ćwiczenia….
Tak, ale te ćwiczenia będą wpływać na ich relacje z Jezusem.

Nawet jeśli nie angażują się duchowo?
Tak. Nawet wtedy. Za tym zawsze stoi zły duch. Bo szatanowi zawsze zależy na tym, żeby człowieka odciągnąć od Kościoła, który zbliża go do Chrystusa. Jeżeli człowiek zajmuje się jogą, coraz rzadziej się modli, coraz rzadziej korzysta z sakramentów, a coraz bardziej wchodzi w tamtą ideologię. W Kościele katolickim mamy wszystko czego potrzebujemy. Nie musimy tego szukać w obcych religiach. Jeżeli chcemy poprawić swoją kondycję, możemy jako katolicy pobiegać, pójść na rower, na basen. To jest bezpieczne.

A homeopatia? Co jest niebezpieczne? Samo zażywanie takich leków czy wiara w to, że mają w sobie jakąś niezwykłą moc?
Już samo ich zażywanie, ponieważ te leki nie mają w sobie żadnego składu chemicznego, który miałby leczyć. Jeśli weźmiemy antybiotyk, zobaczymy, że ma on skład chemiczny, który powoduje konkretne reakcje w organizmie. W lekach homeopatycznych tego nie ma, a mimo to działają. Z naukowego punktu widzenia nie powinny działać, ale działają. Jaką mocą? Przy produkcji tych leków sprawuje się pewne ryty magiczne. Dlatego Kościół bardzo negatywnie wypowiada się na temat homeopatii.

Mogą zaszkodzić, pomimo że nie identyfikujemy się z żadnym z tych rytów i przyjmujemy leki bez świadomości, że były sprawowane?
Nawet wtedy będą szkodzić. To tak, jak z trucizną. Jeśli ktoś nie wie, że to trucizna, a wypije ją, zachoruje. Niewiedza nie chroni przed skutkami trucizny. Tutaj jest podobnie. Szatan nie daje niczego za darmo. Zawsze upomni się o swoje. Może dać chwilowe zdrowie, ale po to, by zabrać coś innego: zdrowie duchowe.

Czasem ludzie sięgają po wróżby czy horoskopy dla zabawy. Można traktować to jako formę rozrywki, nie ponosząc konsekwencji? Ktoś powiedział, że szatan nie ma poczucia humoru…
I to prawda. Z diabłem nie ma żartów. Grzech zawsze będzie nam szkodził. Szatan nigdy nie odpoczywa. Będzie zawsze człowieka kusił do grzechu, do zła, do mniejszego dobra. Jeżeli człowiek nie modli się regularnie, odchodzi od Chrystusa i coraz częściej wybiera rzeczy, które mu nie służą. Zacznie np. podporządkowywać swoje życie horoskopom czy wróżbom. Słyszałem kiedyś o dziewczynie, której wróżka przepowiedziała za męża bruneta. Spotykała świetnych chłopaków, którzy byli blondynami, ale odrzucała ich w oczekiwaniu na bruneta. W końcu się jakiś pojawił, ale jej życie było nieudane. Podporządkowała swoje życie temu, co powiedziała wróżka. Nie dała się poprowadzić Panu Bogu, tylko komuś innemu. I poniosła konsekwencje. Trzeba uważać na wszystko, co przekracza normy zwyczajności, na to co wiąże się z jakąś nadprzyrodzoną mocą, siłą niewiadomego pochodzenia. Jest masa programów telewizyjnych, gdzie ludzie dzwonią, by zapytać wróżki czy tarocistów o przyszłość. Nie ma chyba kolorowej gazety, w której nie byłoby horoskopów. Są też amulety, pierścienie atlantów. Tego wszystkiego jest bardzo dużo. Ks. Amorth mówi, że tam gdzie zanika wiara, tam wzrasta zabobon. I to bardzo łatwo zaobserwować we współczesnym świecie. Stajemy się coraz bardziej poganami…

Co ciekawe, zabobon przedstawiany jest w mediach jako coś postępowego, nowoczesnego, a wiara ukazywana jest jako zacofanie…
Bo szatan jest ojcem kłamstwa i przedstawia zło jako dobro, a dobro jako zło. Bez światła Ducha Świętego człowiek nie jest w stanie tego odróżnić. Dlatego bardzo często ludzie popełniają błędy, choć wydaje im się, że robią dobrze. Zawsze, kiedy przekraczamy Boże przykazania, gubimy się. Dlatego powinniśmy słuchać tego, co mówi Kościół, bo to nas chroni. Tylko człowiek pokorny da się prowadzić. Człowiek pyszny chce sam decydować o sobie, nie chce się niczemu podporządkować, chce być bogiem sam dla siebie, chce stworzyć własny dekalog i to jest niebezpieczne. Szatanowi właśnie o to chodzi. Jedna z głównych zasad satanizmu to „czyń co chcesz. Poza tobą nie ma innego boga”. Tylko tyle: czyń, co chcesz. To, co ludzkie bez Pana Boga prowadzi do tego, co szatańskie. Jezus kiedyś powiedział do św. Piotra: „Zejdź mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, tylko o tym, co ludzkie”. Szatanowi zależy, żeby człowiek kierował się tylko własnymi zachciankami. Czy Jezus kiedykolwiek powiedział w Ewangelii: „rób, co chcesz?”. Jezus zawsze mówi: „rób to, co ci mówię”, „nie tak jak ty chcesz, tylko jak ja chcę”…

I właśnie to jest argument świata przeciwko Kościołowi. Media wmawiają ludziom, że „chodzenie na pasku przykazań”, rozumiane jako chodzenie na smyczy Kościoła jest zniewoleniem…
Właśnie, a w rzeczywistości jest zupełnie odwrotnie. Wszystko człowieka zniewoli, poza Panem Bogiem. Grzech człowieka zniewoli w każdym wymiarze. Z przykazaniami jest tak, jak z przepisami ruchu drogowego. Jeśli kierowca jedzie samochodem i bardzo się spieszy, ale widzi czerwone światło, musi się zatrzymać. To go w jakiś sposób ogranicza, ale tak naprawdę chroni. Tak samo jest z przykazaniami. One nas chronią przed nami samymi, bo to my jesteśmy dla siebie największym zagrożeniem. Człowiek może siebie zniszczyć. Może siebie samego potępić. To nie Pan Bóg potępia, tylko człowiek potępia samego siebie, gdy odchodzi od Boga. A człowiek potrzebuje obiektywnej normy. Boga, który mówi co jest dobre, co złe.

Życie w stanie łaski uświęcającej chroni nas wystarczająco przez działaniem złego ducha?
Chroni, ale nie znaczy to, że nie będziemy poddani jego działaniom. Ewangelia mówi nam, że władzą tego świata jest szatan. Człowiek, który się modli, który regularnie korzysta z sakramentów też jest kuszony. Tyle, że to kuszenie naturalne. Obok niego jest jeszcze kuszenie nadnaturalne, kiedy zły duch dręczy, nęka, doprowadza do opętania. Wtedy człowiek potrzebuje nawrócenia, sakramentów.

Egzorcyzmu?
Czasem i egzorcyzmu, czyli modlitwy Kościoła sprawowanej przeze kapłana, który został do tej posługi skierowany przez biskupa.

Pełnił ojciec tę posługę przez ponad pięć lat. Widział ojciec złego ducha?
Kiedyś po jednym z egzorcyzmów obudziłem się w środku nocy z bólu. Miałem wrażenie, że mam złamaną kość piszczelową. Wprawdzie nie widziałem wtedy złego ducha, ale wiedziałem, że to on za tym bólem stoi. Wszystko minęło, gdy zacząłem się modlić.

A podczas egzorcyzmów? Próbował ojca przestraszyć?
Były przypadki, że rozmawiał ze mną poprzez osobę opętaną. Dialogowanie ze złym duchem jest czymś przedziwnym. Ważne, żeby ograniczać się tylko do stawiania potrzebnych pytań. Nie wchodzić w dialog.

O co egzorcysta go pyta?
O rzeczy, które są potrzebne do tego, żeby dana osoba została uwolniona. O imię złego ducha, kiedy wszedł, co zrobić, żeby wyszedł.

I posłusznie odpowiada?
Nie zawsze, bo jest kłamcą. Ale czasami może być zmuszony przez Boga do tego, żeby mówić prawdę. Trudność polega na rozeznaniu czy to co mówi jest prawdą, czy też nie. Po kilku latach doświadczeń skłaniam się ku temu, żeby dialogować jak najmniej. Najważniejsza jest modlitwa, bo jak podkreślam, egzorcyzm to modlitwa Kościoła. Chociaż każdy egzorcysta ma swoją własną formę sprawowania jej.

Miał ojciec w swojej posłudze jakieś doświadczenie, które ojca przeraziło?
Modliłem się kiedyś nad pewnym młodym mężczyzną. Właśnie po tym egzorcyzmie miałem te nocne bóle. W czasie egzorcyzmu upadł na ziemię. Gdy pokropiłem go wodą egzorcyzmowaną i wydałem formę rozkazującą, wstał z podłogi i szedł do mnie bardzo agresywny. Myślałem, że mnie pobije. Jego twarz stała się nagle zwierzęca. Podczas opętania oczy stają się inne, rysy twarzy są niezwykle napięte, widać, że to nie jest ten sam człowiek. Gdy go pobłogosławiłem, upadł na ziemię. Musiałem przerwać egzorcyzm. Potrzebowałem pomocy. Umówiłem się z nim za jakiś czas. Poprosiłem kilku mężczyzn, żeby go trzymali. Wtedy też przeprowadziłem ten egzorcyzm do końca. Ten mężczyzna więcej nie przyjechał.

Posługa egzorcysty jest więc bardzo niebezpieczna?
Czasami tak, ale daje ogromnie dużo. Gdy patrzyłem na namacalne działanie złego ducha, na osoby opętane, zniewolone, dręczone, gdy widziałem jak cierpią, gdy obserwowałem konsekwencje wchodzenia w kontakt ze złym duchem, to wszystko umacniało moją wiarę. Zły duch to nie jest wymysł, tylko konkretna osoba, która jest, działa i szkodzi. Jest dla nas realnym zagrożeniem, z którym nie poradzimy sobie bez Chrystusa.

Patrzył ojciec na opętanych ludzi z bliska, słyszał diabła, który przez nich mówi. Jaki jest jego cel?
Szatanowi chodzi o nasze dusze. On może dać człowiekowi wiele ziemskich dóbr. To, co oferował Chrystusowi: królestwa, bogactwa. Pod warunkiem, że oddamy mu pokłon. Szatan chce naszej duszy, bo ona jest nieśmiertelna. Dlatego będzie robił wszystko, żeby człowiek zbuntował się tak, jak on przeciwko Panu Bogu. Żeby człowiek żył tutaj na ziemi tak, jakby Boga w ogóle nie było. Żeby zajmował się tylko sprawami ludzkimi. Żeby miał czas na zabawę, na przyjemność, a nie myślał o końcu. A przecież, jeśli nie wiem dokąd zmierzam, moje życie nie ma sensu. Dopóki nie dowiem się kim jestem, kto mnie stworzył, jaki jest sens i cel mojego istnienia, nie przeżyję mojego życia mądrze. A mogę to odkryć dopiero wtedy, gdy odkryję Chrystusa, jako swojego Boga i Pana. Tylko wtedy.

Egzorcystów przybywa z roku na rok. Świadczy to o fali nawrócenia czy o zakrojonej sile działań diabła?
W tej chwili w Polsce jest ponad 130 egzorcystów, a pewnie będzie ich potrzeba znacznie więcej. Coraz więcej ludzi jest narażonych na działanie złego ducha i coraz więcej się na to działanie otwiera. Mamy niezwykle łatwy dostęp do tego, co jest złe.

Poprzednie pokolenia nie ulegały chyba tak masowo pokusom łatwości życia?
Przychodzi nowe pokolenie. To są zupełnie inni ludzie. Wychowani na innych wartościach, na kulturze obrazkowej, na Internecie, telewizji i to przynosi niestety negatywne owoce. Oczywiście jest też wiele dobra. Wiele młodych osób bardzo angażuje się w życie religijne, w życie Kościoła, pracuje nad sobą. Niestety, jednak sporo odeszło od Pana Boga i nawet nie chce go szukać.

Nie ma też zbyt wielkiego pola do stawiania sobie wyzwań. Wszystko jest łatwo dostępne, więc człowiek się nie hartuje?…
To niestety kolejny problem. Współczesny człowiek boi się podejmować trud, wyzwania. Bardzo często wybiera tylko to, co jest łatwe i przyjemne, a to najczęściej jest złe. Dlatego mam poczucie, że trudne doświadczenia, które były obecne w życiu poprzednich pokoleń były też wielką łaską, bo ich kształtowały.

Co może więc zmienić współczesnego człowieka?
Chyba tylko jakieś trudne doświadczenie. Sytuacje, które spowodują, że uświadomi sobie własną słabość, to, że potrzebuje Boga, i że sam sobie nie poradzi. Że potrzebuje kogoś, kto jest większy od jego trudności.

A gdy to już stwierdzi, wejdzie na drogę nawrócenia, sakramentów, ale zauważy jakieś podejrzane osłabienie woli, może sam prosić Pana Boga o pomoc czy potrzebne jest za każdym razem wsparcie kapłana?
Jeśli ktoś jest bardzo mocno kuszony, np. przeciwko czystości, może modlić się formą rozkazującą, ale tylko w stosunku do siebie. Można powiedzieć: „W imię Jezusa Chrystusa, zły duchu, który mnie dręczysz, odejdź ode mnie”. W stosunku do innych może się modlić tylko kapłan, ale w stosunku do siebie może się modlić każdy. Bo przecież Chrystus dał nam władzę nad złym duchem. Mamy ją na mocy sakramentu chrztu. Dlatego możemy pokonać każdą trudność, każdą trudność. Chrystus jest większy od szatana. To On jest Panem i to On ma moc. Szatan ma tyle władzy nad nami, ile mu jej sami damy poprzez nasze grzechy. Im więcej człowiek grzeszy, tym większa nad nim władza diabła, i tym człowiek jest słabszy. Dlatego Chrystus przestrzega nas przed grzechem, bo grzech nas otwiera na szatana. Św. Jan mówi w swoim liście: „Kto grzeszy, jest dzieckiem diabła”. Oczywiście, że w codzienności upadamy. Ważne jest jednak, żeby nie dawać sobie prawa do grzechu. Żeby zawsze nazywać go po imieniu, żałować i nawracać się.

Rozmawiała Marzena Nykiel (za: duchkultura.pl)

źródło: fronda.pl, 20 lutego 2015

Autor: mj