Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bruksela wyręcza biały wywiad

Treść

Bruksela sięga po kolejną domenę państw narodowych. Tym razem chce kontrolować proces inwestycyjny w sektorze energetycznym. Rada Unii Europejskiej proponuje, by wszystkie państwa Wspólnoty zgłaszały Komisji Europejskiej wszelkie zmiany w infrastrukturze energetycznej. Rząd Donalda Tuska do raportowania aż się pali.
Ministerstwo Gospodarki twi erdzi, że pełny monitoring Brukseli "zdopinguje Polskę do realizacji pakietu klimatyczno-energetycznego z 2008 roku". Entuzjazm studzą krytycy, zwracając uwagę, że ujawnianie tak wrażliwych danych pozbawi Polskę niezależności decyzyjnej w strategicznym sektorze gospodarki.
Rząd Donalda Tuska chce, aby nowym systemem sprawozdawczości objąć przede wszystkim inwestycje o kluczowym znaczeniu dla funkcjonowania systemu elektroenergetycznego, w szczególności linie przesyłowe najwyższych i wysokich napięć, a także instalacje gazownicze oraz odnawialnych źródeł energii. W tym wypadku chodziłoby tu o instalacje o małej mocy. Rozporządzenie Rady Unii Europejskiej proponuje progi na poziomie 30 MW dla elektrowni wodnych, 20 MW dla farm wiatrowych na morzu, 10 MW dla farm wiatrowych na lądzie, biomasy, energii słonecznej i geotermii. Warszawa proponuje jednak korektę tych przepisów. Zdaniem rządu, należałoby przyjąć próg wyższy, 50 MW, gdyż te zaproponowane w projekcie mogą naruszać interesy spółek sektora energetycznego. Chodzi o to, że w Polsce funkcjonuje więcej zakładów o mniejszej mocy - przyjęcie progów zaproponowanych przez Radę UE poszerza zakres firm poddawanych ewentualnej kontroli. Jednocześnie rząd przewiduje wprowadzenie sankcji karnych dla przedsiębiorstw, które wymaganych informacji nie udzielą, czego w projekcie Rady Unii Europejskiej nie ma.
Jak twierdzi wiceminister gospodarki Dariusz Bogdan, celem nowego rozporządzenia jest skuteczne monitorowanie projektów inwestycyjnych w sektorze energetycznym. Wszelkie informacje miałby być zgłaszane do Komisji Europejskiej przez Ministerstwo Gospodarki. W przypadku inwestycji realizowanych i planowanych z wyprzedzeniem pięcioletnim, a w przypadku inwestycji wycofywanych - z wyprzedzeniem trzyletnim. Informacje przekazywane Komisji miałyby być dostarczane co dwa lata, począwszy od bieżącego roku.
Pakiet klimatyczno-energetyczny zobowiązuje Polskę do redukcji gazów cieplarnianych o 20 proc., wzrostu efektywności energetycznej o 20 proc. oraz do tego, aby 20 proc. wytwarzanej energii pochodziło z odnawialnych źródeł energii. W ocenie resortu, nowy projekt Rady UE pozytywnie zmotywuje Polskę do realizacji tych celów. A raportowanie przez przedsiębiorstwa energetyczne planów inwestycyjnych przyczyni się do poprawy koordynacji inwestycji energetycznych w krajach Wspólnoty, pozwoli też przewidywać ewentualne zagrożenia bezpieczeństwa dostaw energii i właściwie na nie reagować.
- Zachodzi tu pewien paradoks: z jednej strony rząd optuje za podwyższeniem progów, z czego wynika, iż jest zaniepokojony ustaleniami Rady UE, mówi o zagrożeniu dla spółek sektora, z drugiej - domaga się pewnych sankcji dla tych przedsiębiorstw. To się nawzajem wyklucza - zauważa Jan Szyszko, minister środowiska w rządzie PiS.
W opinii Piotra Woźniaka, byłego ministra gospodarki, informacje o rynkach, głównie o sektorze energetycznym, z reguły są niedostateczne i nieprecyzyjne. - Zgadzam się w tym względzie z resortem gospodarki. Monitorowanie rynku, i to nie tylko w sektorze energetycznym, w jakimś stopniu wpłynie na wzrost jego konkurencyjności. Niweluje to pewnego rodzaju niedociągnięcia inwestycyjne czy finansowe - stwierdza Woźniak. - Należy jednak zaznaczyć, że takie posunięcia Rady narażają nas na odsłanianie wszelkich inicjatyw, co sytuuje Polskę w niekorzystnej pozycji wobec innych rynków zachodnich, m.in. niemieckiego, o którego funkcjonowaniu naprawdę wiadomo bardzo niewiele - dodaje Woźniak.
Innego zdania jest Jarosław Górski, ekspert z dziedziny gospodarki z Instytutu Sobieskiego. - Trudno krytykować tu inne kraje za to, że nie ujawniają wszystkich swoich danych. Jest w dobrze pojętym interesie kraju, by nie zdradzać wszystkich tajemnic technicznych czy też danych inwestycyjnych - mówi Górski. Jego zdaniem, fakt pojawienia się aż tak szczegółowej regulacji w sektorze energetycznym, co proponuje projekt, może sugerować, że rzeczywistą intencją jest zwiększenie kontroli Komisji Europejskiej nad tą branżą, która powinna leżeć w gestii państw narodowych.
Uregulują wiatraki
Zdaniem Jarosława Mroczka, prezesa Towarzystwa Wspierania Elektrowni Wiatrowych VIS VENTI, propozycja Rady UE, by progi instalacji odnawialnych źródeł energii były tak niskie, umożliwi poszerzenie liczby kontrolowanych przedsiębiorstw tej branży. W jego ocenie, może to mieć także pozytywne skutki w postaci nadzorowania działania elektrowni wiatrowych w Polsce. Obecny poziom wytwarzania przez nie energii na terenie całego kraju wynosi 500 MW i stale rośnie. Z informacji Urzędu Regulacji Energetyki wynika, że ważnych promes koncesji jest na kolejnych ponad 1,5 tys. MW. Kolejka chętnych do uzyskania warunków przyłączenia dla projektów wiatrowych jest znacznie dłuższa. Według szacunków spółki Polskie Sieci Elektroenergetyczne Operator SA - od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy.
Realizacja zadań określonych projektem rozporządzenia Rady UE wymaga wyłożenia z budżetu państwa ok. 46 tys. euro. Warto zaznaczyć, że na ostatnim posiedzeniu senackiej Komisji Spraw Unii Europejskiej strona rządowa nie przedłożyła projektu rozporządzenia. Referowała jedynie stanowisko rządu w tej sprawie. Ponadto realizacja dokumentu wymaga też pewnych zmian w dotychczasowym prawodawstwie polskim. Zgodnie z przepisami ustawy prawo energetyczne, gromadzenie informacji o projektach inwestycyjnych będących w obszarze zainteresowania UE i przekazywanie ich do KE należy do prezesa URE, którego obowiązuje termin do 15 kwietnia każdego roku.
Anna Ambroziak
Nasz Dziennik 2010-01-29

Autor: jc