Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bronił praw Kościoła

Treść

Z historykiem dr. Peterem Rainą o jego najnowszej książce poświęconej ks. abp. Bronisławowi Dąbrowskiemu rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler Napisał Pan już kilka książek o księdzu arcybiskupie Bronisławie Dąbrowskim. Teraz pojawia się nowa zatytułowana "Arcybiskup Bronisław Dąbrowski. Portret". Czy świadczy to o fascynacji Pana postacią tego niezwykłego kapłana? - Moja intencja jest skromna. Niniejszym tomem chciałbym uczcić jego pamięć. Wydaje mi się, że całkowicie o nim zapomniano, a arcybiskup zasługuje na to, by o nim pisano, bo był wybitną osobą, mającą wiele zasług dla Kościoła i społeczeństwa. W grudniu ubiegłego roku obchodziliśmy dziesięciolecie jego śmierci. Warto przypomnieć, że Ojciec Święty Jan Paweł II żegnał go następującymi słowami: "Odszedł od nas człowiek dobry i wielce zasłużony, który odznaczał się głęboką pobożnością i gruntowną formacją teologiczną. Jako kapłan, a zwłaszcza jako biskup, zapisał się na stałe w historii Kościoła w Polsce lat powojennych. W ciężkich i trudnych czasach komunistycznego systemu pełnił urząd sekretarza Konferencji Episkopatu Polski z dużą kompetencją, wyczuciem i znajomością sprawy. Z gorliwością i stanowczością bronił praw Kościoła wszędzie tam, gdzie były one zagrożone albo niesprawiedliwie ograniczane". Czy któryś etap w życiu księdza arcybiskupa szczególnie Pana zainteresował? - Wszystko! Moja książka nie jest jednak biografią arcybiskupa, lecz szkicem jego portretu. Można powiedzieć, że jest ona pewną syntezą jego działalności. Stwierdziłem, że warto przypomnieć Kościołowi i społeczeństwu polskiemu zasługi arcybiskupa. Niech obecni kapłani czytają, jakich pięknych mieliśmy księży z tamtego okresu. Które z tych zasług wymieniłby Pan jako najważniejsze? - Gdy pracował u księdza biskupa Zygmunta Choromańskiego, ówczesnego sekretarza Episkopatu Polski, pojawiła się sprawa zakonnic i księży wysiedlonych z ziem zachodnich. Arcybiskup Dąbrowski bronił ich. Współpracował przy tworzeniu orędzia biskupów polskich do niemieckich braci na Milenium Chrztu Polski. Władze były wściekłe na Prymasa Wyszyńskiego, który bał się, że może jeszcze raz zostanie aresztowany. Podczas swego pobytu w Rzymie dał listę swoich następców Papieżowi na wypadek, gdyby został uwięziony, wśród których znalazł się arcybiskup Dąbrowski. Najważniejszą - według mnie - rzeczą było jednak memorandum Episkopatu Polski do Pawła VI w sprawie ziem zachodnich i północnych. Było ono zakończeniem sprawy dotyczącej tych ziem, którą Prymas August Hlond rozpoczął w 1945 roku; sprawie tej poświęciłem najobszerniejszy rozdział. Później była oczywiście kwestia stanu wojennego, podczas którego duchowny bronił internowanych i sprowadzał leki, oraz Okrągłego Stołu. Dzięki księdzu arcybiskupowi Dąbrowskiemu zaczęły się rokowania Okrągłego Stołu, bo znał Kiszczaka i przekonał go do tego, że wyjście z kryzysu jest tylko przez Okrągły Stół. Nikt tak jak on nie popierał również planu Marshalla dla Polski. To, że nie doszedł on do skutku, nie jest jego winą. Czy plan ten mógł pomóc Polsce? - Tak. To jest zupełnie nieznana u nas sprawa. Kiedy w 1948 roku był przygotowywany plan Marshalla dla Europy, na polecenie Stalina rząd polski odmówił jego przyjęcia. Później, kiedy już Polska odzyskała niepodległość, ks. abp Dąbrowski jako kapłan robił wszystko, by pomóc społeczeństwu polskiemu, które bardzo kochał. W Polsce sytuacja ekonomiczna była kiepska, arcybiskup chciał temu zaradzić. Wierzył, że plan Marshalla pomoże Polsce, dlatego też bardzo się zaangażował w mediację między rządem polskim a austriackimi władzami. Niestety, uruchomienie tzw. nowego planu Marshalla dla Polski zostało odrzucone ze względu na negatywne stanowisko ówczesnego wicepremiera Leszka Balcerowicza. W książce chciałem podkreślić te głębokie zainteresowania arcybiskupa, nie tylko czysto religijne. Mam nadzieję, że ta książka pomoże młodszym księżom w zrozumieniu tego, jakim powinien być dzisiaj kapłan polski. Jeżeli chodzi o współpracę ks. arcybiskupa Dąbrowskiego z Prymasem Wyszyńskim, na co chciał Pan zwrócić szczególną uwagę? - To była taka piękna dwójka, która blisko ze sobą współpracowała. Prymas Wyszyński nie mógłby tak wiele pracować, gdyby nie miał przy sobie księdza arcybiskupa Dąbrowskiego. W książce drukuję dokumenty, w których wyrażona jest wdzięczność Prymasa dla arcybiskupa. Oni się doskonale rozumieli. Ich współpraca powinna być przykładem dla obecnej hierarchii, jak powinno się pracować w obronie Kościoła i społeczeństwa. Które z publikowanych przez Pana w książce dokumentów dotyczących ks. abp. Bronisława Dąbrowskiego zasługują na uważniejszą lekturę? - Zawsze staram się rysować portret danego człowieka na podstawie dokumentów. Pokazują one bowiem jego czyny, rozmowy i to, co osiągnął. Tak jest i w przypadku tej książki. Bardzo wzruszyłem się na przykład testamentami księdza arcybiskupa. Podkreśla w nich, że urodził się ubogi i chce umrzeć ubogi. To piękne świadectwo jego pokory i skromności... - Tak, są one bardzo ważne, pokazują wielkość tego człowieka. Ksiądz arcybiskup zostawił trzy testamenty. Pierwszy sporządził 6 marca 1985 roku, uzupełniając go najpierw 15 grudnia 1988 roku i ponownie 11 czerwca 1995 roku. W tym pierwszym pisze: "Z Łaski Bożej jestem tym, czym jestem. Niczego nie mogę przypisywać sobie tak z dziedziny duchowej, jak i materialnej. Urodziłem się ubogi, złożyłem ślub ubóstwa, dlatego osobiście starałem się być ubogi w duchu, żyłem z łask Zgromadzenia XX Orionistów oraz archidiecezji warszawskiej, chcę jak ubogi umrzeć". W książce jest też piękny list Ojca Świętego Jana Pawła II, który został odczytany na pogrzebie arcybiskupa. To pokazuje, jak ważną osobą był ksiądz arcybiskup Dąbrowski. Ciekawe są dokumenty dotyczące rozmów, jakie ten prowadził z różnymi ludźmi, którzy przychodzili do niego prędzej niż do Prymasa Glempa. Po pierwsze, dlatego że Prymas Glemp był zajęty, a po drugie, że nie miał tyle rozeznania, ile arcybiskup Dąbrowski w wielu kwestiach. Bardzo ciekawy dokument dotyczy również wspomnianego już planu Marshalla dla Polski. Czym jeszcze różni się ta książka od poprzednich? - Zawiera ona memoriały arcybiskupa Bronisława Dąbrowskiego o sprawach istotnych dla Kościoła i Narodu, protokoły rozmów z wieloma osobistościami, wśród których byli zarówno Papieże - Paweł VI i Jan Paweł II, jak i inni dostojnicy watykańscy oraz czołowi przedstawiciele władz politycznych, a także jego pisma do tych władz w sprawach społecznych. Mowa tu m.in. o odezwie Episkopatu Polski z okazji 30. rocznicy wybuchu II wojny światowej czy liście Episkopatu z okazji 50-lecia Cudu nad Wisłą. W książce znajdują się również wspomnienia kilku osób, które dobrze znały księdza arcybiskupa, m.in. ks. kard. Henryka Gulbinowicza, ks. bp. Kazimierza Romaniuka i ks. prałata Józefa Maja. Miał Pan okazję poznać ks. abp. Dąbrowskiego osobiście... - Tak. Księdza arcybiskupa poznałem na początku lat 70., kiedy był już sekretarzem Episkopatu Polski i najbliższym współpracownikiem ks. kard. Stefana Wyszyńskiego. Zbierałem wówczas materiały archiwalne do mojej wielotomowej biografii Prymasa Tysiąclecia i ksiądz arcybiskup okazał mi wiele życzliwej i cierpliwej pomocy w pracy naukowej. Wtedy właśnie poznałem bliżej tego niezwykłego kapłana, a on obdarzył mnie wielkim zaufaniem. Znałem go ponad 25 lat. Jakiego go Pan zapamiętał? - Był bardzo serdecznym człowiekiem, bardzo go lubiłem i ceniłem. Spotykałem się z nim tak często, jak było to możliwe. Całą dokumentację, którą wydałem w poprzednich książkach o arcybiskupie, otrzymałem właśnie od niego. Pewnego dnia zadzwonił do mnie i powiedział: "Panie Piotrze, niech pan przyjdzie do mnie". Przyszedłem i dostałem chyba trzydzieści teczek z jego dokumentami, które opublikowałem. Wszystkie dokumenty łącznie ze zdjęciami zawarte w tej książce też pochodzą od niego, oprócz oczywiście dokumentów dotyczących jego pogrzebu, które udostępnił mi kanclerz Kurii Metropolitalnej Warszawskiej ksiądz prałat Grzegorz Kalwarczyk. Czy uważa Pan, że życie tego wiernego Prymasowi Tysiąclecia, wieloletniego sekretarza Episkopatu Polski, jest dziś dobrze znane w Polsce? - Niestety nie. Bardzo mało ludzi, nawet kapłanów, o nim wie. Dlatego uważam, że warto przypomnieć im, że taka osoba istniała. To dobrze, że wielu ludzi pamięta o naszym umiłowanym Papieżu Janie Pawle II i o Prymasie Tysiąclecia ks. kard. Stefanie Wyszyńskim, ale trzeba wiedzieć również, że wielką zasługę dla Kościoła i Ojczyzny poniósł ks. abp Bronisław Dąbrowski. Warto wspomnieć o bardzo pięknym zdjęciu na okładce książki, które zostało po raz pierwszy opublikowane. To jest unikat. Jest na nim Prymas Wyszyński, ks. kard. Karol Wojtyła i ks. abp Dąbrowski z Papieżem Pawłem VI. To księża, którzy rozwiązywali najważniejsze sprawy polskie. Trzeba przypomnieć, że w negocjacjach z władzami PRL ks. abp Dąbrowski był głównym rozmówcą strony kościelnej. Razem z księdzem Prymasem i członkami Episkopatu koordynował stanowisko Kościoła w obronie żywotnych interesów Narodu. Interesy polskiego Kościoła i Narodu reprezentował także w Watykanie. Był stanowczy w negocjacjach, ale nigdy nie lekceważył argumentów przeciwnika. Wykazywał wielki takt w rozmowach. Za tę postawę rozmówcy księdza arcybiskupa nie tylko szanowali go, ale i często ulegali sile jego argumentacji. Ksiądz arcybiskup nieraz zaskakiwał swych rozmówców dalekowzrocznymi koncepcjami, wnikliwą logiką docierania do sedna problemów i umiejętnością rozwiązywania konfliktów z zapewnieniem dobra wszystkim Polakom. Cechy te dane są dyplomatom wielkiej klasy i prawdziwym mężom stanu. Sam Jan Paweł II, który doskonale znał sprawy polskie, często zasięgał rady ks. abp. Dąbrowskiego. Ze względu na ten dar dyplomacji Prymas Wyszyński powierzał księdzu arcybiskupowi wszystkie najtrudniejsze sprawy? - Tak. Tu jest wielka zasługa księdza arcybiskupa, który dostawszy wskazówki od Prymasa, szedł rozmawiać z różnymi ludźmi, by osiągnąć to, czego ten od niego oczekiwał. I osiągał to! Dziękuję Panu za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-03-29

Autor: wa