Przejdź do treści
Przejdź do stopki

"Bronek - postrach lasu"

Treść

"Komor Szoter" i "Komor Killer" zniknęły z nowej wersji strony internetowej AntyKomor.pl, która od wczoraj znów działa w sieci. Robert Frycz, w którego domu ABW przeprowadziła rewizję, a wspomniane gry uznała za mogące stwarzać zagrożenie dla głowy państwa, zapowiada, że wkrótce powstanie nowa gra: "Bronek - postrach lasu". Komitet Obrony Wolności Słowa, który właśnie powstał, będzie zapewniał pomoc prawną wszystkim ściganym za głoszenie swoich przekonań.
Strona internetowa AntyKomor ruszyła od nowa. Znajdują się na niej satyryczne filmy, komentarze i grafiki, ale nie zawiera już gier, które były powodem najścia domu internauty w maju br.
- Na stronie internetowej będą nowe gry, których stworzenia podjęła się grupa informatyków. Będzie to m.in. gra pt. "Bronek - postrach lasu", w której prezydent wcieli się w postać myśliwego - tłumaczy Robert Frycz, autor strony satyrycznej AntyKomor.pl.
- Na razie podjąłem decyzję, że "Komor Szoter" i "Komor Killer" nie zostaną umieszczone na stronie AntyKomor.pl - deklaruje internauta. Wszystko oczywiście ze względu na sprawę, jaką w związku m.in. z obecnością tych gier na stronie internetowej postanowiła założyć mu Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Jak podkreśla Frycz, nie były to pierwsze w "polskim" internecie gry, które mogły wzbudzać zainteresowanie ABW. - Już w roku 2007, w czasie wyborów, opublikowano grę, która polegała na masakrowaniu pięściami byłego prezydenta i obecnego premiera. Szkoda, że od tego czasu, chociaż minęły już 4 lata, nikt się sprawą nie zainteresował, nikt nie interweniował, pani Pitera nie krzyczała, że to zapowiedź ciężkiego pobicia, a ABW nie zrobiła nalotu na autorów - mówił internauta. Mecenas Bartosz Kownacki, pełnomocnik Frycza, przypomina, że wbrew temu, co mówili przedstawiciele Agencji, to nie prokuratura, ale funkcjonariusze ABW zainteresowali się stroną AntyKomor.pl.
- A jeśli tak, to znaczy, że wcześniej sprawa była przez jej funkcjonariuszy badana, a ktoś stwierdził, że są przesłanki do podjęcia kroków prawnych - mówił Kownacki. Podkreślał, że jeśli jednak tak się stało, to Agencja powinna przekazać sprawę policji, a nie "używać ciężkiej broni" do takiej sprawy. - Powinna badać firmy, które mają budować w Polsce autostrady, a nie ścigać studentów - dodał.
Robert Frycz powiedział, że decyzję o uruchomieniu na nowo strony internetowej podjął po tym, jak bardzo wielu ludzi przekazało mu wyrazy solidarności i sympatii. - Po tym, co się stało, dostałem ponad 20 tys. e-maili, które w przytłaczającej większości zawierały wyrazy sympatii - mówił na konferencji prasowej. Wziął w niej również udział Bartosz Michalczyk, jeden z dwóch zatrzymanych, którzy podczas obchodów 90. rocznicy Powstania Śląskiego z udziałem prezydenta Bronisława Komorowskiego na Górze Świętej Anny mieli ze sobą transparent z napisem "Przyszła pora na AntyKomora. Wolność słowa jest niezdrowa".
- W ostatnich wyborach głosowałem na Platformę Obywatelską, ale po tym, co zobaczyliśmy w telewizji relacjonującej historię z zatrzymaniem internauty przez ABW, zdecydowaliśmy się zaprotestować - tłumaczył. Zaapelował również do dziennikarzy o reagowanie na takie sytuacje. - Jako dziennikarze możecie być następni. Już teraz jeden został skazany na karę 16 tys. zł grzywny za komentarz, którego treść podziela duża część społeczeństwa - mówił Michalczyk, wspominając historię wyroku sądowego dla Jerzego Jachowicza w sprawie karnej, jaką wytoczył mu były funkcjonariusz SB płk Ryszard Bieszyński.
Poza tym Robert Frycz, mec. Bartosz Kownacki i Edyta Żyła, rzecznik byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, poinformowali również o powstaniu Komitetu Obrony Wolności Słowa. - Apelujemy do wszystkich prawników, aplikantów, studentów prawa, by zgłaszali się do nas. Po to, aby w przyszłości każdy, kogo spotkają podobne kłopoty, uzyskał pomoc prawną - apelował Kownacki. - Wolność słowa jest zagrożona. Są granice, których państwo nie powinno przekraczać - spuentowała Edyta Żyła.
Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik 2011-06-08

Autor: jc