Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bo pogoda była zła...

Treść

Krakowski Sąd Okręgowy utrzymał wczoraj w mocy karę 3,5 roku więzienia dla właściciela firmy deweloperskiej Budco, oskarżonego o oszukanie 502 osób i 64 firm. Prawomocne też są kary wymierzone pozostałym dwojgu oskarżonym. Przypomnijmy, że kłopoty firmy Budco - oferującej mieszkania - zaczęły się przed 10 laty. Do prokuratury zgłosili się wówczas pierwsi klienci, twierdząc, że od dłuższego czasu nie mogą skontaktować się z jej właścicielem. Kilka miesięcy później poszukiwany listem gończym Ryszard K. zgłosił się do prokuratury. W marcu 1998 roku sąd gospodarczy ogłosił upadłość Budco. Prokuratura ustaliła, że z 20 mln 300 tys. zł, które właściciel firmy uzyskał z wpłat klientów, znaczną część przeznaczył na własne potrzeby: dom w Michałowicach, tereny pod wyciąg narciarski w Piwnicznej oraz 6 luksusowych samochodów. Gdy firma zaczęła mieć kłopoty, majątek ten odsprzedał najbliższym i znajomym. Na inwestycje zostało przekazanych 3,6 mln zł. Nie wiadomo, co stało się z kwotą 5 mln zł. Ryszardowi K. zarzucono wyłudzenie mienia znacznej wartości na szkodę 502 prywatnych inwestorów oraz 64 firm budowlanych, którym nie zapłacił za wykonane prace. Taki sam zarzut postawiono Krzysztofowi K., dyrektorowi do spraw inwestycji, oraz Beacie Z., dyrektorowi handlowemu i do spraw marketingu. Oskarżeni nie przyznali się do winy. Ryszard K. twierdzi, że nie zamierzał oszukać swoich klientów. Jego zdaniem, nierealizowanie inwestycji było spowodowane kłopotami związanymi z procedurami administracyjnymi oraz złą pogodą. Tymczasem prokuratura ustaliła, że firma nie sporządzała żadnych kosztorysów, podpisywała niekorzystne umowy z wykonawcami, którym za dużo płaciła i niekorzystne umowy z klientami, od których pobierała za małe kwoty - nieproporcjonalne do wartości oferowanych mieszkań. Przed dwoma laty Sąd Rejonowy dla Krakowa Krowodrzy wymierzył oskarżonym kary od 3,5 roku do roku więzienia. Sędzia Tomasz Grebla podkreślał wówczas, że przez kilka lat procesu sąd nie usłyszał od oskarżonych skruchy i ani jednego słowa współczucia dla ludzi, którzy stracili dorobek całego życia. Wczoraj Sąd Okręgowy w Krakowie utrzymał wyrok w mocy. (STRZ), "Dziennik Polski" 2007-04-24

Autor: ea