Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Blokada na torach

Treść

Opóźnione pociągi i podenerwowanie pasażerów to główne efekty wczorajszego strajku ostrzegawczego kolejarzy, którzy zablokowali tory przy Dworcu Głównym PKP w Krakowie i domagali się podwyżek pensji.



Wczoraj o godz. 9 ok. 200 związkowców wyszło na tory kolejowe prowadzące do Dworca Głównego PKP w Krakowie. Protestujący rozwinęli transparenty i zablokowali wjazd i wyjazd z dworca kolejowego. Protest trwał trzy godziny.

To spowodowało, że wszystkie pociągi, które w tym czasie miały dotrzeć na Dworzec Główny PKP, kierowane były na objazd, kończące bieg zatrzymywały się na dworcu w Płaszowie. Wielu wysiadających tam podróżnych nie kryło poirytowania z powodu kilkudziesięciominutowych opóźnień i dotarcia w inne miejsce niż planowali.

- Staraliśmy się jak najmniej utrudnić życie pasażerom, nie zablokowaliśmy całkowicie ruchu, a mogliśmy jeszcze stanąć na torach w Płaszowie - tłumaczył nam Henryk Sikora, przewodniczący Okręgowej Sekcji Kolejarzy NSZZ "Solidarność" w Małopolsce.

Wczorajszy protest dotyczył braku porozumienia między związkowcami a władzami spółki PKP Polskie Linie Kolejowe w sprawie podwyżek. Związkowcy chcą średnio 100 zł więcej dla każdego, spółka PKP PLK gotowa jest wypłacić podwyżki, ale niższe. - Ostatnia podwyżka była w 2005 r., zgodziliśmy się na jej brak w 2006 r., ale pod warunkiem, że będzie na początku tego roku - stwierdził Henryk Sikora. Radykalną formę protestu związkowcy uzasadniali tym, że negocjacje w sprawie podwyżek nie przynoszą rezultatu, a wynagrodzenia w spółce PLK są najniższe w całej grupie PKP.

Władze spółki PLK PKP uznały protest za bezzasadny. "Ta forma nacisku na pracodawcę została zastosowana przez związki zawodowe pomimo tego, że trwają negocjacje płacowe, a kolejna ich runda jest zaplanowana na piątek" - można przeczytać w oświadczeniu Krzysztofa Łańcuckiego, rzecznika PKP PLK. W oświadczeniu mowa jest też o tym, że podwyżki muszą uwzględniać możliwości finansowe spółki. A to oznacza, że na żądania związkowców - nawet po wczorajszym proteście - może nie być zgody.

- Jeśli nie dojdzie do porozumienia, będą kolejne protesty - zapowiedział Henryk Sikora. Wczoraj związkowcy przez godzinę blokowali także tory w Kutnie.

(GEG) Komentarz GRZEGORZ SKOWRON

Trudno uznać za racjonalne blokowanie torów przez trzy godziny i utrudnianie życia pasażerom. Gdyby związkowcy symbolicznie stanęli na torach na 10-15 minut i przedstawili swoje racje, gazety i telewizje na pewno zauważyłyby ważny problem. Nie opisywałyby przy tym kłopotów klientów PKP, a to im - zamiast władzom spółki kolejowej - utrudnili wczoraj życie związkowcy. Kolejne takie niespodzianki mogą doprowadzić do tego, że pasażerów znowu ubędzie, a tym samym - pieniędzy na podwyżki będzie jeszcze mniej.

"Dziennik Polski" 2007-02-23

Autor: ea