Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bieda aż piszczy

Treść

Ściągalność abonamentu już od kilku lat była mało skuteczna, ale to obecny rząd poprzez nawoływanie do jego niepłacenia spowodował w tej kwestii prawdziwą zapaść. - Państwo zaniechało realizowania swoich obowiązków w zakresie egzekwowania obowiązującego prawa. Płacenie abonamentu radiowo-telewizyjnego jest takim samym obowiązkiem fiskalnym jak coroczne wypełnianie PIT i płacenie podatków - argumentuje senator Piotr Łukasz Andrzejewski (PiS). Wczoraj odbyło się kolejne posiedzenie "okrągłego stołu" poświęcone sytuacji w mediach publicznych, zorganizowane przez rzecznika praw obywatelskich.
W zeszłym tygodniu rzecznik spotkał się z przedstawicielami zespołu II Programu Polskiego Radia, którzy protestowali przeciw zbyt niskim nakładom na funkcjonowanie rozgłośni. Poprzez protest Polskie Radio chciało zaalarmować, że jego istnienie (a Dwójki - jako programu pozbawionego reklam - w szczególności) jest zagrożone, ponieważ wpływy z abonamentu topnieją z roku na rok. Od stycznia do maja radio dostało z abonamentu o blisko 9 mln zł mniej, niż zakładano, a szacuje się, że do końca 2009 r. wpływy będą niższe od prognoz aż o 25 mln złotych. Uczestnicy spotkania u rzecznika praw obywatelskich nie mają złudzeń, że media publiczne bez abonamentu nie przetrwają, a ustawa medialna autorstwa PO - zawetowana niedawno przez prezydenta - która zakładała zniesienie tego parapodatku, spowoduje likwidację mediów publicznych w Polsce. Przeciwnego zdania była tylko poseł Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO), współautorka tejże ustawy. Rzecznik Janusz Kochanowski podkreślił kilkakrotnie i bardzo dobitnie, że jeśli weto prezydenta do ustawy medialnej zostanie odrzucone, to osobiście złoży wniosek w tej sprawie do Trybunału Konstytucyjnego. - Choć mimo wszystko mam nadzieję, że Sejm weto przyjmie i taki mój krok nie będzie potrzebny - zauważył Kochanowski.
Brakuje na wszystko
Abonament płaci regularnie tylko 2 mln osób spośród 5 mln, które powinny takie opłaty wnosić. To jeden z efektów wzywania ludzi do niepłacenia abonamentu, w czym celował zwłaszcza premier Donald Tusk. Zwracał na ten fakt również prezydent Lech Kaczyński, uzasadniając swe weto do ustawy medialnej. - Sytuacja uległa pogorszeniu, decydujący wpływ na tę sytuację miała dyskusja parlamentarna i zapowiedź wejścia w życie ustawy medialnej, czyli zapowiedź likwidacji abonamentu. Spowodowało to dramatyczny spadek ściągalności i tak już słabo ściągalnego abonamentu - mówił wczoraj Witold Kołodziejski, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Jednocześnie zwrócił uwagę, iż być może sytuację da się jeszcze uratować, a to z racji tego, że w ciągu dwóch ostatnich miesięcy wpływy z abonamentu wzrosły. - Nagle mamy odbicie, szacujemy, że gdyby taki trend się utrzymał, abonament będzie ściągnięty w tym roku na poziomie bliskim z prognozą z połowy zeszłego roku. Jest szansa na uratowanie spółek mediów publicznych - podkreślił Kołodziejski.
O trudnościach i problemach, z jakimi boryka się Polskie Radio, mówili wczoraj jego szefowie. PR nie stać dziś już na produkcję programów kulturalnych i informacyjnych. - Wpływy z abonamentu, które może się zwiększą, nas nie uratują. Bo są nieodwracalne skutki braku pieniędzy. Po raz pierwszy od wielu lat nie będzie Festiwalu Muzycznego Polskiego Radia. Nie będzie go dlatego, bo ustalenie programu festiwalowego nie odbywa się z tygodnia na tydzień, tylko na rok wcześniej. Poza tym w tym roku musieliśmy uszczuplić znacznie dotacje na wspieranie Festiwalu Zespołów i Kapel Ludowych w Kazimierzu nad Wisłą - zwróciła uwagę Małgorzata Małaszko, zastępca dyrektora Programu II PR.
Z kolei Beata Biały, zastępca dyrektora Programu I PR, podkreśliła, iż protest pracowników Programu II był pretekstem do tego, żeby zacząć głośno mówić o tym, co boli całe Polskie Radio. - Problemy finansowe są odczuwane przez wszystkie nasze anteny. Od początku tego roku niemal co miesiąc borykamy się z oszczędnościami i cięciami w naszych budżetach. To ma gigantyczne znaczenie, jeśli chodzi o naszą ofertę programową. Doszło do tego, że musieliśmy zdjąć z anteny tak misyjne pozycje, jak poranki muzyczne dla dzieci. A byliśmy jedyną anteną, która taką ofertę dla dzieci miała. Teraz jej nie ma - z przykrością powiedziała Beata Biały. - Nie stać nas nawet na podstawową misję, jaką jest informacja. My się czasami zastanawiamy, czy stać nas na to, żeby wysłać w konkretne miejsca wóz transmisyjny, np. tam, gdzie ludziom woda wdziera się do domów. To nie jest anegdota ani pojedynczy incydent, tego typu decyzje musimy podejmować codziennie - dodała Beata Biały.
Izabela Borańska-Chmielewska
"Nasz Dziennik" 2009-07-23

Autor: wa