Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Białe Boże Narodzenie

Treść

Piszę to pośród pól pokrytych śnieżnymi zaspami, kilka dni przez Bożym Narodzeniem. Kiedy poprzedni raz widziałem śnieg, było to w Ziemi Świętej, kilka mil od Betlejem. Ten zbieg okoliczności może posłużyć jako symbol prawidłowości, którą zauważałem całe życie, choć niełatwo ująć ją w słowa.

Mam na myśli, że to, co romantyczne, na ogół okazuje się najprawdziwsze w trudnych i ekstremalnych warunkach realizmu. To tylko sceptyczne i racjonalistyczne mity zazwyczaj okazują się po prostu mitem. Wszystko, czego mnie uczono i co mi mówiono, skłaniało mnie, by uważać śnieg w Betlejem za taki sam paradoks jak śnieg w Egipcie. Każdy realistyczny pogląd, każda wskazówka racjonalizmu, każda opinia naukowa, która dotarła do mnie bezpośrednio ze źródła czy z drugiej ręki, kazały mi sądzić, że kraina, gdzie narodził się Chrystus, to miejsce gdzieś w okolicach podzwrotnikowych, gdzie znajdę tylko palmy i parasole od słońca. Ale kiedy tam pojechałem, Betlejem wyglądało raczej jak bożonarodzeniowa pocztówka ze stajenką pośród śniegu.
Wyłącznie za sprawą własnych oczu, na przekór wszystkim umysłowym uwarunkowaniom, zdałem sobie sprawę, jak prawdziwa jest tradycja, przekazywana w kolędach z pokolenia na pokolenie. Narodziny i śmierć Chrystusa, wszystkie w ogóle dramatyczne zdarzenia wczesnego chrześcijaństwa, nie rozegrały się bynajmniej na płaskiej scenie pustyni, pokrytej piaskiem jak arena w cyrku i udekorowanej tu i ówdzie jakąś palmą. Po pierwsze, pustynia nie jest płaska, a po drugie, wzgórza Palestyny nie są pustynią. Sceneria narodzin Chrystusa dużo bardziej przypominała tradycyjną, europejską szopkę niż dzisiejsze uczone rekonstrukcje, oparte na typowej orientalnej konwencji. Pasterze paśli swe stada w górach. (...)
Ziemia Święta to dziwny, symboliczny kraj, co przejawia się bardzo wyraźnie w jej zmiennych wysokościach i klimatach. (...) Dolina Jordanu rzeczywiście ma atmosferę tropików, i to takich, które kojarzą się z przedsionkiem piekła. Lecz święta góra Jerozolimy emanuje inną aurą. To miejsce rzeczywiście wydaje się wzniesione bliżej niebios. Roztacza swoisty chłód, swoistą jasność, typową nie dla okolic pod biegunami, lecz dla okolic pod gwiazdami.
Tłumaczenie - Jaga Rydzewska

Gilbert Keith Chesterton - fragment eseju, który ukazał się w "The Illustrated London News" w dniu 25.12.1920 roku.
"Nasz Dziennik" 2008-12-24

Autor: wa