Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bezdomni pokochali Kraków

Treść

Smród, brud, pijani ludzie - takie są pierwsze wrażenia turystów wysiadających na Dworcu Głównym PKP w Krakowie. Służby miejskie i kolejowe twierdzą, że tego problemu nie da się rozwiązać. Według szacunków w Krakowie stale przebywa od 1 tys. do 1,2 tys. bezdomnych, a przez cały rok w stolicy Małopolski pojawia się nawet 2,5 tys. osób bez dachu nad głową. Tylko jedna czwarta to byli mieszkańcy Krakowa, pozostali to przyjezdni. Przyciąga ich tu szeroka oferta pomocy osobom bezdomnym - darmowe jadłodajnie, noclegownie czy organizowanie specjalnych wigilii dla osób w trudnej sytuacji życiowej. Bezdomni to jedna ze smutnych "wizytówek" Krakowa. Przyjeżdżający pociągiem do stolicy Małopolski najpierw muszą przejść przez podziemną część dworca kolejowego, gdzie witani są przez pijanych, brudnych i żebrzących bezdomnych, a dopiero potem trafiają do nowoczesnej i czystej Galerii Krakowskiej lub na odnowiony plac Kolejowy. Dworzec Główny PKP, godz. 20. W przejściu podziemnym, do którego wchodzi się z peronów, siedzi kilku bezdomnych. Dwie godziny później można się już doliczyć ich ponad 20. Największa grupka przebywa w pobliżu stanowiska informacji kolejowej, koło bankomatu i automatu z napojami. Jedna z kobiet wyciąga butelkę wódki i częstuje kompanów. Grupa zachowuje się spokojnie. Tuż przy wejściu do podziemnego tunelu, między trzema pustymi wózkami na precle, usadowił się staruszek. Kilku bezdomnych śpi na siedząco na metalowych krzesełkach. Jeden podchodzi do schodzących z peronu podróżnych i prosi o pieniądze. O północy w podziemnej części dworca znowu jest tylko kilku bezdomnych. Jednak nawet w dzień przejście przez tunel pod peronami dworca nie należy do przyjemności. Cały czas unosi się w tym miejscu uciążliwa woń. Gdy wieczorem przybywa bezdomnych, smród staje się jeszcze większy. Czy takie muszą być pierwsze obrazy, które zauważają turyści po wyjściu z pociągów, także z wagonów przywożących pasażerów z lotniska w Balicach? - Nie mamy prawa nikogo wyrzucać z dworca - mówi Kazimierz Mazur, komendant regionalny Straży Ochrony Kolei w Krakowie. - Bezdomni nie stwarzają zagrożenia dla bezpieczeństwa, nie kradną, więc nie mamy podstaw do ich usuwania. W Polsce każdy ma prawo do przebywania na dworcu kolejowym. Kazimierz Mazur podkreśla, że podziemna część dworca jest monitorowana, więc SOK może szybko reagować np. na picie alkoholu, ale przyznaje, że uciążliwości spowodowanych nieprzyjemnych zapachem nie da się uniknąć. - To nie jest problem braku wolnych miejsc w noclegowniach, ale wyboru osób, które przebywają na dworcu - mówi Marta Chechelska z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. - W ubiegłym tygodniu w naszej noclegowni przy ul. Makuszyńskiego połowa miejsc była wolna, a wybudowanie kolejnej ogrzewalni nic nie zmieni. Jej zdaniem główny powód przebywania bezdomnych na dworcu to nie tylko alkoholowe upojenie, ale także chęć znalezienia się w miejscu pełnym ludzi, możliwość spotkania się z innymi bezdomnymi, a także możliwość zdobycia pieniędzy przez żebranie lub pomoc w dźwiganiu bagaży. - Możemy tylko informować takie osoby o placówkach, gdzie uzyskają pomoc, ale nikogo nie możemy zmusić do tego, by się tam udali - podkreśla Marta Chechelska. I przyznaje, że dopóki bezdomni będą mieć możliwość gromadzenia się na dworcu, dopóty będą się tam pojawiać. GRZEGORZ SKOWRON "Dziennik Polski" 2007-11-23

Autor: wa